Opinie i komentarzeOdwaga Litwy – a raczej naszych sztandarowych polityków – chadza dziwnymi drogami. Nawiązuję tu do sławetnego hasła „Lietuva – drąsi šalis" („Litwa – odważny kraj"), które miało służyć promowaniu naszego kraju w świecie, ale jakoś się nie przyjęło. W Norwegii mamy kolejną (tym razem litewską) odsłonę z porywaniem dzieci obcokrajowcom przez tamtejszą służbę ochrony praw dziecka „Barnevernet". Tym razem padło na małoletniego Gabrieliusa, którego matce zabrano, jak podają ogólnikowo media, „del smulkmenu". Do wyborów - zaledwie 23 dni, a urzędnicy z Głównej Komisji Wyborczej (GKW) co rusz poszukują sposobności, by Akcji Wyborczej Polaków na Litwie utrudnić start w nich. Sondażownie na Litwie są jak sprytny magik, ten zawsze z kapelusza wyciągnie białego królika, te zawsze podają czarne dla AWPL prognozy. Łączy je jedno - iluzja, wyrafinowane oszustwo w białych rękawiczkach, którego celem jest manipulacja przy użyciu sugestii. Kto kupuje bilet - dostaje królika, kto zamawia sondaże - ma słupki poparcia na życzenie. Ale każdy show potrzebuje nagłośnienia. Magik ma asystenta zagajającego salę, sondażownie - Radczenkę do siania zamętu. Wybory samorządowe za pasem, pozostał do nich niespełna miesiąc. To wybory wyjątkowe, gdyż po raz pierwszy mieszkańcy Litwy będą wybierać merów w wyborach bezpośrednich. Ale są też wyjątkowe z innego powodu, ponieważ po raz pierwszy, również są czynione problemy z rejestracją list wyborczych oraz ich nazw. Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę i jak zawsze przy tej okazji, na rzeczową i spokojną argumentację AWPL, jej przeciwnicy odpowiadają godnymi pożałowania atakami i kłamstwami. Stwierdzam z przykrością, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie jest najnudniejszą znaną mi partią. Nie generuje oryginalnych pomysłów na uwodzenie elektoratu i nie popisuje się matactwem w parciu do wyborczego sukcesu na skróty. Po łebkach, dyskredytując rywali i mieszając w głowach wyborcom. Zdegustowałem się. Kampania wyborcza do rad samorządowych zaledwie startowała, a mi po głowie krąży pytanie: „Co z tymi wyborami na Wileńszczyźnie?". Takie pytanie nasunęło mi się już po pierwszej debacie telewizyjnej z partiami opozycyjnymi startującymi w rejonie wileńskim. Kampania wyborcza już ruszyła, to widać, słychać i czuć! Aż miło patrzeć, jak nasi litewscy politycy zapewniają o swojej miłości do Polski, polskości i nas, Polaków z Litwy. Wygląda to jak konkurs, kto nam ładniejszą laurkę namaluje. Na początku to nawet było zabawne, aż tu nagle nasz ,,największy przyjaciel" - p. A. Kubilius - napisał artykuł, notabene ciekawe, czy sam, ,,Ir aš myliu Lenkiją". Tekst długi i poparty bibliografią, to chyba dla tych niedouczonych. A tak naprawdę, to zwykłe mydlenie oczu i może trochę próba przekonania samego siebie do rzekomej miłości do nas, Polaków. Historyk Vitalija Stravinskienė, wygłaszając referat o wysiedlaniu Polaków z powojennego Wilna, podjęła się dość ryzykownego, a już na pewno bardzo odważnego na Litwie tematu. Cel, jaki chciała przy tym osiągnąć litewska historyk, to ustalenie, czy masowy exodus Polaków po wojnie z Grodu nad Wilią miał charakter repatriacji, ekspatriacji czy może nawet czystek etnicznych. Główna Komisja Wyborcza skapitulowała. Pod naporem rzeczowych argumentów i uporu AWPL, podjęła w piątek decyzję zezwalającą na rejestrację koalicyjnego komitetu pod nazwą „Blok Waldemara Tomaszewskiego", a więc z nazwiskiem lidera AWPL. To wielki sukces, bo do tej pory robiono wszystko, aby wymazać nazwisko „Tomaszewski" z nazwy. Ale to nie jedyna wygrana. Tego samego dnia Sąd Najwyższy oddalił po kilku latach haniebne zarzuty wobec Tygodnika Wileńszczyzny za zamieszczenie mojego artykułu na temat dyskryminacji Polaków na Litwie. Racja w pierwszym, a prawda w drugim przypadku zwyciężyły. Trzeba tylko o nie zawsze walczyć do końca, bo warto. |
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
|
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013 Všį „L24plius“. |