Autor długo przekonuje o naszej wspólnej niełatwej historii, wylicza zasługi Polaków i Żydów dla Litwy, Wilna i co rusz wspomina Stalina, to chyba jego ulubiony bohater.
Litości! Czy jest ktoś, kto wierzy w to, że bez działania, a tylko samym mówieniem można głodnego nakarmić, a chorego uzdrowić? Panie Kubiliusie, toż kto inny jak nie Pan, miał wolne pole do popisu?! Toż Pan był premierem, toż Pan miał tyle mocy i władzy! Dlaczego, gdy Pan miał tyle możliwości, aby zrobić cokolwiek dla dobra wszystkich mieszkańców Litwy: Litwinów, Rosjan, Polaków - Pan tylko mówił? Dlaczego nic Pan nie zrobił, choćby jednego małego kroku, aby poprawić stosunki między ludźmi różnych narodowości, za to wykonał Pan ogrom pracy, aby wszystkich między sobą skłócić. To jest miłość? Myślę, że takiej miłości ani ja, ani nikt inny nie potrzebuje.
Przed wyborami nawet najbardziej szkodzący Polakom i Polsce polityk próbuje się kreować na miłośnika polskości i wszystkiego, co polskie. W celu zdobycia kilku głosów zdolny jest zapewne nawet mówić po polsku, choć wszyscy wiedzą, że wszystkimi zgodnymi i niezgodnymi z prawem środkami próbuje wyeliminować używanie na Litwie języka polskiego. Każdy nawet mały Polak na Litwie wie, że konserwatyści zwalczają polskość na Litwie. Skoro ulubionemu bohaterowi Kubiliusa nie udało się nas zniszczyć, to on postanowił dokończyć robotę, ale jakoś nie bardzo mu się to udaje.
Ustawa o zwrocie ziemi, w której była mowa o przenosinach ziemi - to dzieło konserwatystów i ich patriarchy - p. V. Lansbergisa. W 1993 roku ustawę zawieszono na cztery lata, by w 1997 roku z inicjatywy A. Kubiliusa przywrócić ją do życia. Długo by się rozpisywać, ogólnie wszyscy dokładnie wiedzą, że umożliwiła ona zgodne z prawem okradanie naszych rodaków z Wileńszczyzny z ich ojcowizny. Do dziś wielu Polaków nie otrzymało żadnego zadośćuczynienia za ukradziony przez państwo litewskie ich dobytek.
Jakby tego było mało naszemu miłośnikowi polskości, zabrał się on za gnębienie naszych dzieci, on też – tak, jak jego bohater - zapewne kocha dzieci. Z tej wielkiej miłości zafundował naszym dzieciom nową Ustawę o oświacie w 2011 roku. Nawet sowieci nie niszczyli z takim zapałem szkolnictwa polskiego. Za czasów socjalizmu mieliśmy polski pion nauczania na uczelniach wyższych oraz w licznych szkołach zawodowych o różnych profilach. Co z tego zostało - każdy wie, w dużej mierze zawdzięczamy to konserwatystom i ich koalicjantom – liberałom, miłośnikom polskości przed każdymi wyborami.
Przeciwko wprowadzeniu ustawy o szkolnictwie z marca 2011 r. podpisało się 60 tys. osób, które Pan kocha, no może 59998 osób, bo, jak wiemy, dwóch osób, którzy się tam podpisali, Pan nie lubi. Jaki był tego efekt? O fatalnych skutkach wejścia nowej ustawy informowali wszyscy pedagodzy i metodolodzy. Ich też nikt nie słuchał. Do dnia dzisiejszego nie ma ani programu szczegółowego, ani podręczników do nauczania języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych, ale co to może obchodzić takiego miłośnika mowy polskiej.
W całym świecie jest uznane, ze największą wartością prywatną jest imię i nazwisko. U nas jest inaczej. Nie rozumiem zmieniania nam nazwisk na siłę, przecież nie ma to żadnego wpływu na stan języka litewskiego. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że nawet w tej kwestii dalej realizowana jest polityka wielkiego i godnego naśladowania bohatera.
Tak naprawdę to nie tylko nie kocha Pan Polski, ale nie kocha Pan także Litwy, na której niekorzyść Pan działa, nie kocha Pan także swoich rodaków, którym za Pana rządów państwo ukradło część emerytur. Tego w dobie kryzysu nie zrobił żaden rząd - oprócz Pańskiego. Tak naprawdę to kocha Pan tylko siebie i swoich kolegów, którym zafundował Pan kolejną, po zwrocie ziemi, możliwość szybkiego wzbogacenia się kosztem zwykłych obywateli, dzięki energii słonecznej i wiatrowej. Wszyscy obywatele poniosą koszty związane z decyzją Pana rządu, który postanowił kupować przez 12 lat prąd z elektrowni wiatrowych i słonecznych po nierealnie wysokich cenach. Na tym procederze wzbogacą się tylko nieliczni, dobrze poinformowani w odpowiednim czasie.
A ja kocham Litwę i Wileńszczyznę.
Z tego powodu nie mogłam pozostać obojętną, kiedy przedstawiciel Litwy okłamywał społeczność międzynarodową co do naszej sytuacji na Litwie. Najciekawsze jest to, że ani w jednym artykule, ani w jednym programie telewizyjnym, choć wszelkich paszkwili na mnie było bardzo dużo, nikt nie powiedział, że nie mam racji, że to właśnie ja kłamię. Jednak nikt nie zarzucił mi kłamstwa, bo nie mógł. Wszystko, co napisałam, to była prawda i za powiedzenie tej prawdy zostałam niemalże ukamienowana, natomiast osoba, która minęła się z prawdą, przez nikogo nie była w najmniejszy sposób dotknięta.
Kocham swój kraj i ludzi, którzy tu mieszkają. Dlatego też nie godziłam się na okradanie użytkowników prądu przez grupy biznesowe. Mogę być dumna z tego, że pryncypialnie nie ulegliśmy w ministerstwie grupom nacisku, że nie dopuściliśmy do dalszego okradania mieszkańców Litwy.
Życzę, aby Pan w końcu zrozumiał, co to miłość prawdziwa, taka, jak ją określa Antoine de Saint-Exupery: ,,Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci zostaje".
Renata Cytacka
Komentarze
No właśnie, u nas wszystko jest postawione na głowie. Zamiast chronić mniejszości narodowe jako bogactwo kraju, tutaj się nas zaszczuwa i próbuje zniszczyć poprzez zlituanizowanie. Na szczęście od 25 lat Litwinom się to nie udaje.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.