Z badań prof. Janusza Czapińskiego, polskiego psychologa społecznego, wynika, że część osób przejawia naturalne predyspozycje do częstego popadania w przygnębienie. Sprzyja temu ich wyposażenie neurofizjologiczne. I na odwrót, są osoby, które mają naturalne skłonności do pogodnego usposobienia.
Pamiętajmy, że każdy rodzaj przeżycia wiążącego się ze stratą, wywołuje żal po niej. Żal ten może być łagodny, ale też może przerodzić się w furię.
Stany obniżonego nastroju są też reakcją na sprzeczne lub niekorzystne dla nas fakty, sytuacje, zdarzenia. Nasze plany zostały pokrzyżowane i to wywołuje frustrację. System nerwowy reaguje niezgodą na to, co jest sprzeczne z naszymi zamierzeniami. W zależności od doświadczeń i wzorów wyniesionych z domu, a także środowiska, w jakim przebywaliśmy i przebywamy, możemy zareagować paniką, histerią, agresją, wycofaniem, popadnięciem w smutek etc. Albo przyjąć zmianę obrotu spraw ze spokojem, z pewną dozą elastyczności, a nawet humoru. Na przykład autobus uciekł sprzed nosa – na tę prozaiczną sytuację, jedni zareagują złością, będą złorzeczyć kierowcy i całemu światu, mruczeć pod nosem… Inni zaś zareagują ze spokojem, nie szukając winy w sobie czy w otoczeniu.
W zależności od predyspozycji, temperamentu, wychowania z obniżonym nastrojem walczymy, przyjmując jedną z czterech najpopularniejszych strategii. Byk – z impetem niszczy przyczynę, która wywołała obniżony nastrój. Wilk – tylko obserwuje rozwój wydarzeń, nikomu nie ufa, więcej, we wszystkich upatruje wrogów, nie wykazuje przy tym agresji z obawy, że obróci się ona przeciwko niemu. Pszczółka – stara się rozwiązać problem, w otoczeniu szuka wsparcia, nie załamuje się, to siłaczka gotowa stawić czoła światu. Myszka – w obliczu problemów stosuje strategię ucieczkową, izoluje się, wchodzi w rolę ofiary, nie potrafi przyjąć pomocy. To właśnie osoby z tej ostatniej grupy najczęściej zapadają na depresję.
Powyższe strategie nie zawsze są skuteczne, co więcej, mogą wywoływać wiele negatywnych konsekwencji. Czy jest możliwa zmiana raz wyuczonych reakcji na nieprzewidziane sytuacje? Czy można przygotować się na stan przygnębienia i wyjść z niego obronną ręką?
Sposób reakcji na nieprzewidziane zdarzenia, które w konsekwencji wywołują obniżony nastrój, zależy w dużej mierze od tego, co o tej sytuacji myślimy. Tu warto pielęgnować w sobie otwartość na zmianę myślenia, podejścia, punktu widzenia, zgodnie z maksymą, że człowiek jest jak spadochron – działa, jeśli jest otwarty. Trwanie przy swojej postawie – bo jestem, jaki jestem, i się nie zmienię – jest po prostu niekorzystne. Nie sprzyjające nauce nowych reakcji na trudne sytuacje. Tak, bo z nieprzewidzianym można sobie radzić dzięki treningowi i uważnemu myśleniu. Nieodzowne jest też poczucie humoru, pogoda ducha, przekonanie o istnieniu wyższej siły. Wtedy mamy więcej energii, aby dany problem rozwiązać.
Poznajmy siebie. Przeanalizujmy swoje zachowania. Jak reagujemy w trudnych sytuacjach – kreatywnie, inteligentnie, a może dziecinnie, głupio, zawzięcie? Co kieruje działaniami – lęk przed odrzuceniem, potrzeba akceptacji, obawa przed krytyką otoczenia, niska samoocena? Jaki sposób odnoszenia się podsyca zły nastrój? W jakim towarzystwie czujemy się gorzej? Jaki jest udział w pogorszeniu się samopoczucia? Może przesadnie skupiamy się na swoim problemie, zbyt wiele o nim opowiadamy, roztrząsając go bez potrzeby? To możliwe – być panem/panią swojego nastroju zamiast ulegać toksycznym wpływom. Warto prowadzić dzienniczek uczuć i notować w nim, jakie sytuacje wywołują obniżony nastrój, jak reagujemy obecnie i jak moglibyśmy reagować z korzyścią dla siebie. Wyuczenie się nowych reakcji wymaga dużej dyscypliny i odwagi, ale jest możliwe.
Nie ulegajmy autodestrukcyjnym nawykom. Bo to one często wywołują obniżony nastrój. Jednym z przykrych nawyków jest odkładanie na później, co wywołuje poczucie winy i negatywnie wpływa na samoocenę.
Dobremu samopoczuciu psychicznemu nie służy też zarywanie nocy, eksploatowanie się do granic możliwości, po którym następuje wyczerpanie.
Nie od dziś wiadomo, że ruch jest środkiem leczniczym – endorfiny, nazywane również hormonami szczęścia, są produkowane wyłącznie, gdy następuje energetyczne pobudzenie organizmu. W wielu szpitalach psychiatrycznych na Zachodzie osobom cierpiącym na depresję oprócz szczoteczki do zębów wręcza się dres i buty do biegania.
Przed obniżonym nastrojem chroni przyjaźń. Mimo że to ona buduje ludzkie szczęście, nie wystarczająco o nią dbamy, przedkładając pracę nad relacje. Przyjaciele dają wsparcie i pomoc, pozwalają spojrzeć na problem z innej perspektywy. Dobry przyjaciel powie wprost, co robimy źle. Co ciekawe, dobra przyjaźń, czyli oparta na więzi między ludźmi, stymuluje wydzielania oksytocyny, hormonu, który pozwala matce nawiązać relację z dzieckiem. Z licznych badań wynika, że przyjaźń wiąże się z wieloma profitami: dzięki niej dłużej się żyje, mniej choruje, odczuwa większe zadowolenia z życia.
Zauważajmy przejawy abnegacji. To stan, w którym nie dbamy o siebie, okazujemy sobie niechęć. Zaniedbujemy prozaiczne sprawy, np. swój wygląd. Po jakimś czasie znika energia do robienia czegokolwiek. Dłuższe tolerowanie tego stanu rzeczy może grozić drastycznym pogorszeniem samopoczucia.
Czasem zamiast mierzyć się z problemami, uciekamy od nich w używki. Wywołują one przyjemny rausz, który otula miękką watą i przez chwilę chroni przed rzeczywistością. Ale ona powraca, a wraz z nią jeszcze gorsze samopoczucie i poczucie winy.
Rozwiązanie nawet niewielkiego problemu daje satysfakcję, poprawia samopoczucie i daje siłę do dalszego działania.
Gdy przeżywamy w życiu trudny czas, zwróćmy się do siebie w liście ze słowami otuchy, wsparcia, zaproponujmy pomysły na rozwiązanie problemu. Nakierujmy uwagę na własne problemy, które poprzez to nie znikną, ale przestaną być źródłem beznadziei i rezygnacji.
Smutek jest nieodłączną częścią przeżywania życia. Nie wolno go odrzucać i zakłamywać. Proces tłumienia uczuć pochłania energię i jest przejawem braku zaufania dla siebie – to udawanie, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości. W sytuacji obniżonego nastroju nie bójmy się prosić o wsparcie, otaczajmy się życzliwymi ludźmi, dbajmy o siebie, ćwiczmy adekwatne reakcje na smutek. Grunt to praktyka. Wówczas szanse na poprawę nastroju wzrosną.
Na podst. Onet.pl/ UNIWERSYTET SWPS