Kiedyś tradycyjna kuchnia polska nie mogła się obejść bez smalcu. Aż przyszła moda na różnego rodzaju zagraniczne kuchnie i swojski smalec poszedł w zapomnienie, a jego następczynią została śródziemnomorska oliwa z oliwek.
Chociaż stary, dobry smalec już powoli wraca do łask, bo jak się okazuje, jest najzdrowszy z tłuszczów.
Smalec zawiera bardzo mało kwasów Omega-6, bo od 3 proc. do 10 proc. swojej wagi. Dla porównania w oleju słonecznikowym może znajdować się nawet od 48 proc. do 74 proc. kwasów Omega-6. A jak wiadomo kwasy Omega-6 w nadmiarze powodują raka piersi czy raka prostaty. Jeśli kwasów Omega-6 jest za dużo, to stwarza się dla nowotworów idealne środowisko do rozwoju.
Smalec zawiera dużo cholesterolu. Jednak nie tyle, by zagrażał życiu, dlatego że smalec zawiera kwas stearynowy, który skutecznie obniża poziom cholesterolu w organizmie. Stąd wynika, że jeśli nawet smalec potencjalnie szkodzi, to sam niweluje owe negatywne skutki zdrowotne.
W tłuszczach nienasyconych, a takim jest właśnie smalec, występują podwójne wiązania między cząsteczkami węgla. Połączenia te są niestabilne i łatwo ulegają utlenianiu. Proces ten potocznie nazywa się jełczeniem tłuszczu. Wiadome jest, że utlenione, czyli zjełczałe tłuszcze mogą być toksyczne, ponieważ powodują w organizmie produkcję wolnych rodników. Jednakże smalec z utlenianiem radzi sobie znakomicie. Wszystko dlatego, że w jego skład wchodzą akurat tłuszcze, które po zjełczeniu nie są toksyczne. Takich właściwości nie ma na przykład oliwa, która również jełczeje, choć ciężko to stwierdzić, bo nie zmienia przy tym smaku czy zapachu. Reasumując, można być pewnym, że nawet zepsuty smalec jest zdrowszy niż z pozoru dobra, ale utleniona oliwa.
W świetle faktów, smalec wydaje się być najzdrowszym ze znanych ludzkości tłuszczów. Wielu dietetyków uważa, że zbytnie przywiązywanie się do obcych kuchni zdrowiu nie służy, ponieważ genetycznie od wieków organizm jest przystosowany do smalcu, a nie do oliwy. Oliwki nigdy tu po prostu nie rosły...
Na podst. Onet.pl