Zbigniew Bałkowski o tej najbardziej znanej, popularnej i najwcześniej przez człowieka udomowionej rybie może opowiadać godzinami. Wyspecjalizował się w łowieniu karpi i złapane przez niego okazy trafiały do Księgi Rekordów Litwy. W 2016 roku osiągnął życiowy sukces, zostając wicemistrzem świata w „Carp fishing”, czyli wędkarstwie karpiowym.
Rodowity niemenczynianin z wędką zaprzyjaźnił się już we wczesnym dzieciństwie. Jak twierdzi, prymitywny leszczynowy kij trzymał w ręku już w wieku 5 lat. Kontynuował niejako tradycje rodzinne, bo zapalonym wędkarzem był jego tata. Wędkował najczęściej na jeziorze w Minkielach (starostwo sużańskie), gdzie mieszkała babcia. Zarzucał przynęty na kiełbie, płocie, karasie, okonie. Z biegiem czasu zamiłowanie przerosło w pasję, która towarzyszy mu do dziś.
– Wędkowanie „przykleiło się” niczym plaster i z czasem, gdy pojawił się Internet, postanowiłem wyspecjalizować się w łowieniu jednego gatunku. Wybór padł na popularnego karpia – opowiadał Bałkowski. Przyznał, że początki, a był to rok 2004, nie były udane. Pomimo tego, że wraz z kolegą nauczyli się robić kulki proteinowe – przynęty, w skład których wchodzi 15 i więcej składników: mączka kukurydziana i rybna, jajka, sól, cukier i inne różne dodatki smakowe, pierwsze próby złowienia taaakiej ryby nie były udane. – Karp jest rybą ciepłolubną i jeżeli w akwenie temperatura wody jest niższa niż + 12 C, to karp brać nie będzie. Za wcześnie wyruszyliśmy z kolegą na połów, bo w maju woda nie nagrzała się do odpowiedniej temperatury – ze znawstwem tłumaczył wędkarz.
Niepowodzenie nie zraziło rozmówcy. Dowiedział się, że na jeziorze Arinas (rejon malacki) zbierają się prawdziwi spece od łowienia karpi, więc postanowił z nimi zapoznać się i czegoś nowego nauczyć. Fachowcy od łowienia karpi nie potraktowali go jak natręta i udzielili mu wielu cennych wskazówek, poczynając od tego jak prawidłowo zawiązać haczyk.
– Po paru takich praktycznych lekcjach złowiłem karpia, który ważył 15,5 kg. Nestorzy od razu zwrócili mi uwagę, bym go wypuścił. Zrobiłem to bez żalu, a nawet odczułem taką lekkość i błogość w duszy, gdy podarowałem mu wolność – wspominał wędkarz. Dodał, że „nauczyciele” byli członkami Litewskiego Stowarzyszenie Karpiarzy, a jeden z punktów kodeksu postępowania nakazuje wypuszczenie złowionych okazów. – Nie wróciłem do domu z pustymi rękoma, gdyż za wypuszczenie dorodnego okazu otrzymałem pucharek z karpiem i to była moja pierwsza nagroda związana z wędkarstwem – z zadowoleniem wspominał Bałkowski, dodając, że pucharek traktuje niczym relikwię.
Przyznał, że trafiające się coraz częściej większe okazy karpia uwydatniły słabość jego amatorskiego sprzętu. Wędki i kołowrotki nie wytrzymywały walki z silną, miłującą wolność rybą i się łamały.
– Zrozumiałem, że muszę nastawić się na niemałe wydatki i zakupić sprzęt przynajmniej na wpół profesjonalny, co też zrobiłem – kontynuował, dodając, że wędkarstwo karpiowe nie jest tanim zajęciem. Na wpół profesjonalna wędka karpiowa kosztuje np. 100-200 euro, w podobnej cenie są kołowrotki. Profesjonalne zaś wędki i kołowrotki kosztują od 500 euro i w górę. – Do pomyślnego połowu potrzeba co najmniej trzech dobrych wędek, ponadto dobrej jakości namiot, składane łóżko, od kilku do kilkudziesięciu kilogramów zanęty i przynęty, już nie powiem o innych akcesoriach – tłumaczył Bałkowski. Wyjaśnił, że prawdziwy połów nie jest sprawą jednego wieczoru bądź ranka, a kilku dób. Przyznał, że z wędką nad jeziorem czasami spędzał cały dwutygodniowy urlop, a żona z dziećmi przyjeżdżała do niego „w gości”...
Nowy sprzęt siebie usprawiedliwił, gdyż wkrótce „uczeń” zaczął łowić więcej okazów niż „nauczyciele”, którzy z nutką zdrowej zazdrości mówili, że jest szczęściarzem i ma farta. Zaproponowali, by spróbował swoich sił w zawodach. Słowo się rzekło i stało ciałem.
– Od 2006 roku zacząłem brać udział w zawodach, a wystartowałem obiecująco, bo wraz z kolegą na jeziorze Vabaliai (rej. olicki) zajęliśmy 6. miejsce – z uśmiechem zadowolenia na twarzy snuł dalej wspomnieniową opowieść. Stwierdził, że zawody dodały mu skrzydeł i pewności siebie, a ponadto poczuł smak adrenaliny i dreszczyku emocji. Te uczucia towarzyszyły mu, gdy w roku 2009 na jeziorze warniskim w rejonie wileńskim złowił rekordowego karpia o wadze 20,9 kg. Okaz ten wraz z nazwiskiem szczęśliwego wędkarza został wpisany do Księgi Rekordów Litwy. W następnym roku na tym samym jeziorze złowił jeszcze większego osobnika. Rekordy mają jednak to do siebie, że długo się nie utrzymują i obecnie rekordowy litewski karp waży 27,825 kg, a światowym rekordzistą jest okaz o wadze 51,2 kg!
Naszemu bohaterowi coraz lepiej powodziło się też na zawodach i w roku 2011 wraz z drużyną był drugi, a dwa lata później – trzeci. Zajęcie miejsc na podium premiowane było przepustką na mistrzostwa świata. W wymienionych latach Bałkowski dwukrotnie uczestniczył w rywalizacji na poziomie światowym, która dwukrotnie odbywała się we Włoszech. Litewska drużyna najpierw zdobyła tam 11. miejsce, a dwa lata później poprawiła wynik i uplasowała się na pozycji 9. Prawdziwy sukces wędkarze litewscy odnieśli na mistrzostwach świata w 2016 roku, które odbywały się we Francji. Bałkowski wystąpił tu w nowej roli – trenera. Właśnie jemu ekipa litewska zawierzyła ciągnienie losów, czyli wylosowanie trzech sektorów na jeziorze, na których litewskie drużyny miały wykazać się umiejętnościami w łowieniu popularnej ryby. Bałkowski miał lekką rękę i jak na szczęściarza przystało, wyciągnął dobry los, gdyż reprezentanci Litwy odnieśli historyczny sukces, zdobywając tytuł wicemistrzowski. Osiągnięcie to odbiło się szerokim echem i drużynie sukcesu podczas audiencji osobiście pogratulowała prezydent Dalia Grybauskaitė, która na konto Litewskiego Stowarzyszenia Karpiarzy przelała 7 tys. euro. Zdaniem wicemistrza świata, w łowieniu karpia trzeba wykazać się elastycznością, cierpliwością, umieć czytać wodę i starać się zrozumieć karpia, który, prawie jak i każde stworzenie, kieruje się logiką. Bywa głodny, ciekawski, przestraszony, ostrożny…
Do przygotowania na stół wigilijny wielkie osobniki karpia nie nadają się, są bowiem zbyt tłuste i niezbyt smaczne. Najsmaczniejsze karpie są wtedy, gdy są świeże i ważą od 2,5 do 5 kg.
Obecnie Zbigniew Bałkowski ma nową pasję. Od kilku lat jest myśliwym. Jak szczerze wyznał, dotychczas nie ustrzelił ani sarny, ani dzika, ani jelenia czy łosia. Na prośbę znajomego zabił bobra, bo ten spowodował wiele szkód i stwarzał problemy.
– Niektórzy traktują myśliwych jako bezwzględnych zabójców, ale w samej rzeczy tak nie jest. Zabijanie zwierząt nie jest mym celem. Lubię obserwować zwierzynę w naturalnym środowisku, dokarmiając pomagać jej w przetrwaniu – tłumaczył. Z jego obserwacji wynika, że w okolicach Sużan, czyli rewiru koła myśliwskiego „Elnias”, pojawiły się wilki i rysie, a to wynika prawdopodobnie z tego, że zwierzyny łownej jest coraz więcej, a wilków kuszą też stada pasących się owiec.
Oprócz swych zamiłowań do wędkowania i myślistwa Bałkowski ma jeszcze jedną pasję – lubi pitrasić. Jednym z jego firmowych dań jest dzika kaczka w winie. Kunszt kucharski został doceniony przez kolegów i przyznano mu tytuł najlepszego kucharza sezonu myśliwskiego 2019/2020. – To karp przyczynił się do tego, że stałem się dobrym kucharzem. Siedząc całymi dniami i nocami nad jeziorem, chcąc nie chcąc musiałem się nauczyć przygotowywać dobre jedzenie – zażartował na pożegnanie.
Zygmunt Żdanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny
***
Karp to pierwsza ryba udomowiona przez człowieka. W IV wieku p.n.e. hodowali go Rzymianie, a prawdopodobnie nawet wcześniej, w V w.p.n.e. pierwsze hodowle karpi powstały w Chinach. Karp jest rybą średnio tłustą i lekkostrawną. Ryba zawiera dużo niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NKT), co jest bardzo cenne ze względu na ich przeciwdziałanie rozwojowi chorób nowotworowych i korzystnemu wpływowi na funkcjonowanie układu nerwowego i krwionośnego.