Kupując żywe karpie w sklepach lub na targowiskach, dobrze jest zwrócić uwagę na świadectwa pochodzenia ryb, czyli certyfikaty. Jeżeli karp od lat smakuje nam z konkretnego gospodarstwa, szukajmy certyfikatu właśnie tego gospodarstwa. Na ogół gospodarstwa rybackie sprzedają swoje ryby co roku w tych samych miejscach.
O wyjątkowości karpia decyduje nie tylko cykl hodowli, ale również warunki. Stawy powinny być zasilane czystą wodą, a do tego starannie dobierany powinien być pokarm.
Ważny jest sam zakup karpia. Najlepiej jeśli będzie to sztuka o wadze do 1,5 kg, z krótszej hodowli, co jest o tyle istotne, że młode karpie nie trzymają się tak bardzo dna stawów, przez co nie nachodzą zapachem mułu, który przeszkadza wielu osobom.
Mistrzowie kuchni radzą, że aby pozbyć się zapachu mułu w przypadku tych większych ryb, trzeba przygotować zalewę z cebuli i mleka z dodatkiem przypraw korzennych. W takiej zaprawie trzymamy dzwonka czy filety od 24 do 48 godzin.
Są też tacy, których do karpia zniechęca nadmiar ości. Okazuje się, że i na to są sposoby. Jednym z nich jest nacinanie ryby co 3-4 milimetry od strony mięsa, co sprawi, że podczas smażenia małe ości wypłyną.
Przygotowując dzwonka trzeba pamiętać, że karpia kroimy od kręgosłupa, a nie od łba. A co do łba, to warto go sobie zostawić i przygotować na nim wywar na żur lub zupę grzybową na kolejny dzień świąt.
Karpia można różnie podawać po żydowsku z bakaliami czy w galarecie, ale według wielu miłośników ryb, na wigilię najlepiej to zrobić tradycyjnie, czyli usmażyć na maśle i w panierce.
„Rota”