Marzenia Kęstutisa Masiulisa

2023-08-20, 11:59
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski © L24.lt (Marlena Paszkowska)

Kęstutis Masiulis, wieloletni poseł partii konserwatywnej, trochę zaklinając rzeczywistość napisał ostatnio artykuł, w którym rozważa, „czy Šimonytė będzie rządziła drugą kadencję?”.

Mamy właśnie końcówkę lata. Poprawiła nam się na Litwie pogoda, poprawił się też w ostatnim miesięcu nieco ranking wyborczy konserwatystów, poprawił się więc też humor Masiulisowi, który zaczął nawet marzyć o kolejnej kadencji dla swej koleżanki partyjnej w roli premierki, jak to teraz u nowoczesnych się mówi. Jeszcze w czerwcu, gdy zdezorientowani wyborcy gubili się w domysłach, czy Ingrida Šimonytė jeszcze rządzi, czy już nie (jak sama to zapowiedziała), popularność rządzącej partii zbliżyła się do historycznego minimum, wynosząc zaledwie nieco ponad 8 proc. Jednak po Szczycie NATO w Wilnie, gdy to już premier miała być bez teki i urzędu, a jednak rozmyśliła się i poszła „atsitraukimo keliu”, również część wyborców o najbardzie kurzej pamięci postanowiła swe sympatie na powrót zainwestować w partię landsbergisów. W ten sposób poparcie dla partii podrosło do ponad 11 proc., co też bardzo ucieszyło Masiulisa.

Politykowi jaskółczej partii tak bardzo się humor poprawił, że ten zaczął nawet rozważać scenariusz science fiction w litewskich realiach politycznych. Czyli nie tylko przetrwanie Šimonytė na urzędzie premierowskim do końca kadencji, ale też trwanie tam dalej – również w kolejnej kadencji sejmowej. No, skoro już przetrwała burzę po resecie politycznego systemu, którego nie było, to dlaczego nie miałaby utrzymać się, niczym litewska Angela Merkel, fotela premierowskiego po kolejnych wyborach, rozmarzył się profesor Masiulis. Byłby to, oczywiście, nie lada wyczyn, jakiego jak dotychczas nikomu na Litwie nie udało się dokonać. Ale przecież ktoś musi być pierwszy, musi być pionierem w zasiedzeniu się w gmachu przy ulicy Giedymina 11 dłużej niż na cztery lata. W Europie przecież, na którą się równamy, nie jest to wcale rzecz niezwykła. Sama Merkel kanclerzem była lat 16, więc czemu niby Šimonytė miałaby być gorsza, dywaguje wakacyjnie Masiulis.

Dobrze, że przy tym nie wymienia zasług premier i jej rządu, za jakie Litwini powinni by ją obdarzyć zaufaniem w kolejnym sezonie politycznym po wyborach parlamentarnych. Trening intelektualny, by udowodnić zasługi rządu konserwatystów i ich premier dla mieszkańców Litwy, byłby ponad miarę nawet dla intelektualisty, jakim niewątpliwie Masiulis jest. Dobrze więc, że profesor nawet nie próbuje. Prawda jest bowiem taka, że Šimonytė, której przydomkiem musiało by być „niezłomne słowo”, trwa na swym premierowskim stanowisku nie z powodu wybitnych zasług, talentu politycznego, czy innych osiągnięć wobec Tėvyne, tylko dlatego, że nie ma żadnej alternatywy wobec jej słabych, a czasami wręcz beznadziejnych rządów. Litewska scena polityczna jest bowiem rozdrobniona, podzielona jeszcze chyba bardziej niż włoska, mimo że u nas obowiązuje 5-procentowy próg wyborczy. A na jej firmamencie ostatnią bodajże gwiadą był ongiś Viktoras „nu, blin, vaizdelis” Uspaskich. Uspaskich zbałamucił swym bałamuctwem kogo tylko się dało zbałamucić i odszedł, więc opozycja lewicowa nie ma kim zagrozić pozycji Šimonytė. Ta, o ile nie popełni jakiegoś wręcz karygodnego błędu, przetrwa w fotelu premiera do końca kadencji. Co będzie w kolejnej kadencji? Sondaże pokazują, że aby stworzyć nowy rząd, potrzeba będzie już nie trzech partii (jak teraz), ale może nawet czterech, pięciu. W taki to sposób słabość systemu partyjnego na Litwie, oczywisty kryzys przywództwa politycznego na „Marijos žeme” powoduje, że dziś nikt nie jest w stanie nawet prognozować, kto będzie „dyrektorem stawu” w naszym cuchnącym, bagienkowatym politycznie państwie za dwa lata.

Ostatni sondaż „Spinter tyrimai” pokazuje, że liderowanie w stawce partyjnej zachowują socjaldemokraci z poparciem nieco ponad 13 proc. W demokracjach zachodnich taki wynik predysponowałby raczej partię do autsajderstwa i byłby powodem dużych zmartwień dla jej kierownictwa, u nas daje pierwsze miejsce w rankingu. Na kolejnych miejscach znalazła się inna drobnica. Konserwatyści – 11,8 proc., „Vardan Lietuvos” – 8,4 proc., „chłopi i zieloni” niemal tyleż, bo 8,2 proc. Stawkę nad kreską zamykają liberałowie z Ruchu Liberałów z wynikiem 7,3 proc. Z kogo i czego tutaj tworzyć rząd? Jakie nazwisko na giełdzie premierowskiej pociągnęłoby wyborców? Masiulis może niestety mieć rację. Na bezrybiu i rak ryba. Na Litwie nawet konserwatystka Šimonytė może pokusić się o drugą kadencję.

Niemoc litewskich partii politycznych może tylko cieszyć klan landsbergisów, którym władza niejako sama włazi w ręce, bo nie ma kto im ją zabrać. Mimo że konserwatyści ze swymi przystawkami wielokrotnie udowodnili, iż nie nadają się do rządzenia, a szczególnie już w czasach trudnych. Podczas pandemii ich „rząd praktykantów” potykał się o własne nogi, w dobie galopującej inflacji w Europie na Litwie inflacja wręcz cwałowała, bijąc wszelkie antyrekordy europejskie. W obliczu wyzwań, jakie przed państwami członkowskimi stawiają eurobiurokraci, jak chociażby w temacie relokacji nielegalnych migrantów czy utopijnej walki z klimatem (jakby z klimatem wogóle można byłoby walczyć), władze Litwy zachowywały się wyjątkowo asekuracyjnie, by nie powiedzieć tchórzliwie. Karnie często wbrew własnym interesom przyjmowały wszystkie zlecenia z Brukseli, jak dobrze wytrenowani komsomolcy przyjmowali wszelkie polecenia z partii. Nigdy nie odważyli się przyłączyć do blokującej mniejszości państw, które sprzeciwiły się oczywistym absurdom brukselskich biurokratów, dla przykładu, w problemie nielegalnej migracji, która stała się zmorą mieszkańców Starego Kontynentu.

W „rządzie praktykantów” silnym spoiwem wydawał się być do niedawna minister ochrony kraju Arvydas Anušauskas, doświadczony polityk, profesor, wykładowca uniwersytecki. Falę krytyki ściągnął jednak (również we własnych szeragach) najpierw po tym, gdy przytaknął swej odpowiedniczce z Niemiec, która goszcząc na poligonie Rukle zapowiedziała, że obiecany niemiecki Panzerdivision pomoże Litwie, ale dopiero po 10 dniach, gdyby w razie czego co. A tak to będzie stacjonował zamiast na Litwie – w Niemczech i tam odstraszał potencjalnych agresorów. Wtedy konserwatyści, broniąc swego ministra, wymyślili teorię względności, czyli tłumaczenie od jakiego terminu te 10 dni miałyby być liczone. Czy od ataku, czy może od pierwszego wykrycia przez służby potencjalnego ataku. Teraz minister w randze profesora wygłupił się jeszcze bardziej. Uległ, jak sugeruje politolog Vytautas Dumbliauskas, nieodpartej studenckiej pokusie promowania się w mediach socjalnych, gdzie zaczął rozgłaszać konfidencjonalne informacje, jakie zasłyszał podczas posiedzenia na Radzie Obrony Kraju. Dumbliauskas zgorszył się zachowaniem profesora i wykładowcy akademickiego i jego popisy w internecie porównał do „bazgraniny na płocie w parku, gdzie wszyscy piszą o swych przemyśleniach”.

Konserwatyści uważają się za partię „tradycyjną”, stojącą u podstaw tworzenia niepodległości Litwy. I jest w tym ziarno prawdy. Inne partie traktują na ogół z wysoka, niczym barwne motyle z rodziny Heterobathmina Glossata Fabricius, które pojawiają sie tylko na pół lata, a potem bezpowrotnie znikają. Są więc sezonowe, szkodliwe dla Litwy, a czasem wręcz antypaństwowe. Tymczasem dziś to konserwatyści, u których konserwatyzmu można by dopatrzyć się chyba że przy wiązaniu krawatu u niektórych szykownych ministrów, są najbardziej toksyczną, szkodliwą dla kraju partią. Ideologię niszczącą rodziny i narody wysuwają na najwyższy piedestał, pod który z kolei zamiatają wszystkie realne problemy, z jakimi sobie nie radzą.

Oby marzenia Kęstutisa Masiulisa nigdy nie dopadły Litwy...

Tadeusz Andrzejewski,

radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#11 marcin 2023-08-27 22:03
Konserwatyści i ich liderzy, w tym Szymonite i Landsbergis junior, prowadzą kraj do katastrofy. Nie nadają się do zarządzania, bo nie mają żadnej oferty dla mieszkańców, a jedynie nagłaśniają jakieś dziwne pomysły koalicjantów-liberałów, które raczej nie poprawią standardów życia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Tad. 2023-08-21 10:36
Cytuję Anna:
Chroń Boże naszą „Marijos žeme” od władzy pseudokonserwatystów!
Sądzę że wyborcy za rok odsuną tych ludzi od władzy i szkodzenia krajowi.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 E.A. 2023-08-21 10:35
Ponad 30 lat temu Lietuvę bezceremonialnie "zawłaszczył" Landsbergis Vytautas, teraz w republikańskiej polityce rozpycha się jego wnuk Gabrielius. Czyli wszystko zostaje w rodzince...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 greg 2023-08-21 10:34
Większość litewskich sił politycznych (widać to na przykładzie np. landsbergistów czy liberałów różnej maści) jest w jakiejś mierze zdegenerowana i wymaga oczyszczenia. Tylko nie widać woli naprawy wśród samych zainteresowanych, którzy koncentrują siły na pilnowaniu stołków, przywilejów, władzy, pieniędzy itp.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Tomek 2023-08-21 10:32
"Konserwatyści" idą ręka w rękę z genderową ideologią, którą na czerwonych sztandarach niesie obecny rząd.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 r.w. 2023-08-21 10:31
"Litewski rząd dalej się pogrąża. Media doniosły w tym tygodniu, że ministowie kultury i spraw zagranicznych Simonas Kairys (liberał) i Gabrielius Landsbergis (konserwatysta) za pieniądze podatników polepszają własny komfort w miejscach urzędowania, nabywając przy tym przedmioty w spółkach powiązanych z ich kolegami partyjnymi."

Konserwatyści za nic mają przyzwoitość. Układy, układziki, przekręty.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 z Wilna 2023-08-21 10:30
Dziś to konserwatyści są najbardziej toksyczną, szkodliwą dla kraju partią, na pierwszym planie z ich ideologią niszczącą rodziny i narody, prowadząc kraj do katastrofy społecznej i gospodarczej.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Janusz 2023-08-21 10:28
Premier Šimonytė trwa na swym premierowskim stanowisku nie z powodu wybitnych zasług, talentu politycznego, czy innych osiągnięć wobec Tėvyne, tylko dlatego, że nie ma żadnej alternatywy wobec jej słabych, a czasami wręcz beznadziejnych rządów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 !! 2023-08-20 17:15
Niechby marzenia Kęstutisa Masiulisa nigdy nie dopadły Litwy!...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Ryszard 2023-08-20 17:15
Kraj po nieudolnych rządach landsbergistów i liberałow już dosyć poniósł szkód a mieszkańcy wycierpieli. Czas na zmianę.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Poniedziałek, 23 grudnia 2024 

    Łk 1, 57-66

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy sąsiedzi i krewni dowiedzieli się, że Pan okazał jej wielkie miłosierdzie, cieszyli się razem z nią. Przyszli ósmego dnia, aby obrzezać chłopca i nadać mu imię jego ojca Zachariasza. Lecz jego matka powiedziała: „Nic podobnego! Będzie miał na imię Jan”. Oni przekonywali ją: „Przecież nie ma nikogo w twojej rodzinie, kto by miał takie imię”. Za pomocą znaków pytali więc jego ojca, jak chce go nazwać. A on poprosił o tabliczkę i napisał: „Na imię mu Jan”. Wtedy zdumieli się wszyscy. I natychmiast otworzyły się jego usta, odzyskał mowę i wielbił Boga. Lęk padł na wszystkich ich sąsiadów. Po całej górskiej krainie Judei opowiadano o tym wszystkim, co się wydarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, zastanawiali się i pytali: „Kimże będzie ten chłopiec?”. Bo rzeczywiście ręka Pana była z nim.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24