Rządu nie ma, ale już się rozpada?

2024-11-27, 09:25
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Po wyborach nowa władza na Litwie tworzy się w atmosferze skandalu. Skandal wybuchł po tym, gdy socdemi – którzy zwyciężyli w wyborach – do tworzenia koalicji doprosili ekscentrycznego polityka, oskarżanego o antysemickie wypowiedzi Remigijusa Žemaitaitisa i jego partię „Nemuno Aušra”.

Socdemi zarzekali się przed wyborami, że do tworzenia koalicji po wyborach Žemaitaitisa nie zaproszą. Po wyborach jednak zdanie zmienili i koalicję rządzącą podpisali właśnie z Žemaitaitisem oraz Sauliusem Skvernelisem, który stoi na czele „Vardan Lietuvos”. Przywódcy socjaldemokratów, którzy gdy wycofują się z obietnic, zawsze podkreślają, iż są partią demokratyczną, a więc robią to kolegialnie, tym razem kolegialnie strzelili sobie takiego byka, że głośno o nim stało się nawet za oceanem. Skandal bowiem rozlał się nie tylko na Litwę, ale i daleko poza jej granice. Socdemi wyraźnie nie docenili międzynarodowych reperkusji ich nagłej wolty. Międzynarodowa reputacja Litwy ucierpiała znacznie, gdy w świat poszła wiadomość, iż w naszym państwie powstaje rząd z antysemicką proweniencją. Owszem wieści światowe na ten temat zostały przerysowane, jak często bywa w sytuacji skandali wielokrotnie przesadzone. Ale nikogo to nie obchodzi na świecie. Fakty przesadzone zaczęły żyć swym własnym życiem. Skąd o nich dowiedział się senator USA, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Ben Cardin, który – być może – nie potrafi nawet dokładnie wskazać na mapie świata położenia Litwy, a co dopiero, że jest tam niejaki Žemaitaitis, groźny antysemita, o tym nikt nie wie. Można jedynie snadnie domyślić się. Fakt, że senator publicznie w liście zbeształ nasz kraj i jego władzę za promowanie antysemickich postaw, na pewno nie jest laurką od naszego największego gwaranta bezpieczeństwa. Od kierownictwa funduszy niemieckich dotarł do nas też alarmujący list z tymże przesłaniem, co od Amerykanina, choć w samych Niemczech, jak przyznała była swego czasu kanclerz tego kraju Angela Merkel ze wstydem, żadna publiczna impreza społeczności żydowskiej nie może się odbyć bez ochrony policji z racji na niebezpieczeństwo ataków antysemickich.

Padają tymczasem wobec Litwy groźby, że z powodu skandalu i jego międzynarodowych reperkusji nasz kraj na tyle może stracić na reputacji, że sam siebie wepchnie w „strefę ryzyka”, gdy idzie o nasze geopolityczne bezpieczeństwo. Ponoć ambasadorzy krajów zachodnich w Wilnie ślą nieustannie sygnały, że „coś takiego nie może być tolerowane”. „Coś takiego” socdemom odbija się czkawką zatem. Pewnie teraz gryzą sobie paznokcie, że weszli na minę, którą przed wyborami obiecywali omijać.

Dbałość o higienę życia publicznego ze strony opozycji i elit politycznych naszego kraju oczywiście doceniamy, ale przy okazji wysuwamy nieśmiałą supozycję, że odtąd równą miarką na Litwie będą sądzone nie tylko antysemickie wypowiedzi, ale też antypolskie, antychrześcijańskie, uderzające w księży katolickich etc. Jak mało przecież jeszcze wody upłynęło w Wilii od czasu skandalicznych ataków konserwatywnego posła Linasa Slušnysa, który publicznie wyzywał i obrażał księdza Ričardasa Doveikę, nazywając go kłamcą i porównując do „rupora Kremla” za to, że duchowny odważył się podczas kazania powiedzieć, iż na Litwie aż ok. 80 proc. mieszkańców boi się publicznie wyjawić swe polityczne preferencje. Ksiądz swą wypowiedź oparł na badaniach socjologicznych Baltijos tyrimai i zadał pytanie o stan naszej demokracji w naszym państwie, co wywołało furię konserwatysty. A czy ktoś z elit potępił publiczne enuncjacje dyrektora Inspekcji Języka Państwowego Audriusa Valotki, który obrażał litewskich Polaków porównując ich  do separatystów z Donbasu za to, że dążą do publicznego używania swego języka ojczystego na Wileńszczyźnie. Nie było marszów protestu, nie było pikiet „10 minut ciszy” przy Sejmie, elity polityczne głośno milczały. Rzecz jasna nikt też nie odważył się powiedzieć konserwatywnemu posłowi: „won z Sejmu” za antykatolickie ekscesy, choć to właśnie konserwatyści najgłośniej dziś tego żądają od Žemaitaitisa. A czy skandalista Ramanauskas, poplecznik konserwatystów i gwiazda telewizyjna, został kiedykolwiek przez swych mocodawców należycie potępiony za wielokrotne nienawistne podżeganie do przemocy wobec litewskich mniejszości narodowych? Nigdy.

Kandydat na premiera Gintautas Paluckas jeszcze nie zatwierdzony w Sejmie, jeszcze bez potwierdzonych nazwisk kandydatów na ministrów w jego rządzie, już ma gigantyczny problem na głowie, od którego mała wysepka siwych włosów na jej czubku będzie się tylko szybko powiększać. Szuka więc wsparcia prezydenta podpowiadając głowie państwa, że „zmniejszanie szkody reputacyjnej wobec Litwy będzie celem każdego szczebla władzy”. Ciekawe tylko, kto tę „szkodę reputacyjną” na Litwę ściągnął, że teraz trzeba ją zmniejszać. Nie wiadomo też do końca, czy prezydent Nausėda za bardzo pali się, by błędy socdemów brać na siebie. Po poniedziałkowym spotkaniu w prezydenturze Paluckas był niezwykle mało rozmowny. Lakoniczny na tyle, że jedynie powiedział, iż nic nie powie o konkretach. Jakie nazwiska na potencjalnych ministrów w jego potencjalnym rządzie przedstawił prezydentowi i czy one znalazły aprobatę u głowy państwa. Przyznał z rozbrajającą szczerością jedynie, że nie wie, czy po jego wizycie w prezydenturze nad  jej kominem uniesie  się biały czy czarny dym.

Moim zdaniem biały dym raczej się nie uniesie. Nie uniesie się chociażby z tego powodu, że prezydent zapowiedział, iż nie zatwierdzi na stanowisku ministra żadnego kandydata od „Jutrzenki Niemeńskiej”, o ile on będzie posłem tej partii. Žemaitaitis na złość prezydentowi już ogłosił, że na szefa resortu sprawiedliwości desygnuje posła swej partii Raimondasa Šukysa. Czy prezydent pozwoli sobie grać na nosie zatem, czy raczej Paluckasowi każe oglądać komin, gdzie zobaczy czarny dymek (ostatecznie Žemaitaitis wycofał z kandydatury Šukysa). Jeżeli zaś idzie o zmniejszanie szkód reputacyjnych wobec Litwy, to prezydentura już dawała sygnały, jak zamierza to czynić na swój sposób. Mianowicie chce, aby ministrem spraw zagranicznych w gabinecie Paluckasa był człowiek prezydenta. On miałby wietrzyć na arenie międzynarodowej antysemicki smrodek związany z obecnością w rządzie partii Žemaitaitisa. W tym kontekście pojawiało się nawet nazwisko doradczyni prezydenta ds. polityki międzynarodowej Asty Skaisgirytė. Po spotkaniu z prezydentem Paluckas pytany w tej sprawie i w niej nabrał wody w usta.

Euforia po wygranej w wyborach u socjaldemokratów szybciutko wyparowała. Gdy Paluckas zamiast Blinkevičiutė zabrał się za konstruowanie rządu, zetknął się z realiami litewskiej polityki i boleśnie odczuł je na własnej skórze. Blinkevičiutė na swojej woltę socdemów odczuje wkrótce w PE, gdzie ich lewicowi sojusznicy z pewnością jej ją wygarbują za sojusz z „populistami i antysemitami”. Niemcy w takiej sytuacji zwykli mówić, że „alles geht schief”. Czyli wszystko idzie krzywo, tłumacząc dosłownie albo na opak, by powiedzieć bardziej po polsku. Koalicja, którą socdemi sklecili, tylko pozornie jest stabilna i w liczbowej perspektywie bezpieczna. W rzeczywistości jest drżąca. Rozsadzić ją może byle malownicza głupota, którą w każdej chwili może palnąć Žemaitaitis. Ten sam zresztą przyznaje, że nie panuje nad własnym organem mowy. Jego partia – to zbieranina przypadkowych osób, dobranych na ostatnią chwilę przed wyborami z łapanki. Są to politycy o bardzo różnej wrażliwości ideowej albo po prostu zwykli partyjni wędrowcy, którzy zmieniają partie jak modna dama swe rękawiczki. Stabilność takiej partii – to stabilność „wańki wstańki”. Na ogół takie projekty polityczne tworzone na konkretne wybory, rozpadają się bardzo szybko. Przy pierwszym poważnym kryzysie politycznym Tautos Prisikelimo Partija Valinskasa czy chociażby ostatnio Laisves Partia temu są najlepszymi przykładami. Pojawiły się znikąd i po jednej kadencji odeszły donikąd.

Rządu Paluckasa jeszcze nie ma, ale ma on już przed sobą kryzys na miarę jego rozpadu...

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#7 czytelnik 2024-12-03 19:52
Sejm dziś zdecydował że lider Świtu Niemna traci immunitet i może odpowiadać przed sądem. Ciekawie się to wszystko rozkłada. Czyżby koalicja istniała tylko formalnie?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Jerzy 2024-12-03 19:51
Odkąd wzięli do koalicji "kontrowersyjnego" Żemaitaitisa i jego formację, ta formuła obarczona jest ryzykowna, a przyszłość rządu niepewna - nawet na kilka dni przed jego powołaniem, którego termin mija w piątek.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Ryszard 2024-11-27 18:31
Niejeden lietuviski polityk, dziennikarz czy celebryta publicznie nawoływał do nienawiści wobec mniejszości narodowych, szczególnie zaś przeciw Polakom. I oczywiście w żadnym przypadku nie doszło do szybkiego, zdecydowanego i skutecznego, publicznego odżegnania się od tych skandalicznych postaw, a tym bardziej jakiegoś ukarania winnych wszczynania waśni na tle narodowościowym. W przypadku Żemaitaitisa jest inaczej, są wiece protestu pod sejmem, są listy potępienia słane z Berlina, Izraela czy zza oceanu. Czyli jedne postawy wrogości wobec dannej nacji są potępiane, ale inne przemilczane i jakoś tolerowane. To stosowanie podwójnych standardów i postawa fałszywa, nieuczciwa. Tak jest ten świat niestety skonstruowany.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 marcin 2024-11-27 17:37
Nowego rządu jeszcze nie ma, a już przechodzi on kryzys na miarę jego rozpadu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 z Wilna 2024-11-27 17:36
Najpierw Blinkeviciute wykręciła się od funkcji premiera, choć w kampanii zapewniała że obejmie stanowisko w przypadku zwycięstwa. Potem przyjęli do koalicji Świt Niemna, choć zapewniali wcześniej że nie będą z nimi współpracować. Mocno stracili socdemi na wiarygodności w oczach opinii publicznej, także międzynarodowej. Czy taki rząd ma szansę powstać i się utrzymać? Jest to wielce wątpliwe...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 E.A. 2024-11-27 14:11
Z powodu skandalu ze Świtem Niemna i jego międzynarodowych reperkusji Litwa na tyle może stracić na reputacji, że sama siebie wepchnie w „strefę ryzyka”, gdy idzie o jej geopolityczne bezpieczeństwo.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Janusz 2024-11-27 14:07
Rząd formuje się w wielkim trudzie i trudno zgadywać, czy w ogóle powstanie w takiej formule koalicyjnej.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Wtorek, 10 grudnia 2024 

    Najświętszej Maryi Panny Loretańskiej, wspomnienie

    Mt 18, 12-14

    Słowa Ewangelii według świętego Mateusza

    Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak się wam wydaje? Jeśli ktoś ma sto owiec, a jedna z nich się zgubi, czy nie pozostawi w górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie wyruszy na poszukiwanie zaginionej? Zapewniam was: Gdy ją znajdzie, ucieszy się nią bardziej niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zgubiły. Podobnie wasz Ojciec, który jest w niebie, nie chce, aby zaginął nawet jeden z tych najmniejszych”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24