Autorzy raportu przeanalizowali dane dotyczące stosowania antybiotyków w 71 krajach od 2000 do 2010 roku. Największy wzrost odnotowano w krajach z szybko rozwijającą się klasą średnią. Za ponad trzy czwarte wzrostu zastosowania antybiotyków odpowiedzialne są Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa.
"Ludzie stają się bogatsi i mogą pozwolić sobie na antybiotyki. Nie jest to zupełnie zła wiadomość. Dostęp do antybiotyków jest potrzebny. Jednak nierzadko stosowane są one w nieodpowiedni sposób lub bez potrzeby. W Stanach Zjednoczonych wzrost sprzedaży antybiotyków odnotowuje się na przykład w sezonie grypowym, choć nie są one skuteczne w walce z wirusem" - mówi główny autor analizy Thomas Van Boeckel, epidemiolog z Uniwersytetu Princeton.
Badacz podkreśla, że w związku z nadużywaniem antybiotyków rosną obawy, iż będzie pojawiało się coraz więcej szczepów antybiotykoopornych. Najbardziej niepokojący jest wzrost zastosowania antybiotyków o szerokim spektrum działania, jak karbapenemy i polimyksyny. Placówki medyczne na całym świecie mają do czynienia z opornymi na działanie karbapenemów enterobakteriami, zwanymi CRE (ang. carbapenem-resistant enterobacteriacea), a także opornym na metycylinę gronkowcem złocistym (MRSA).
Choć w Europie i Stanach Zjednoczonych ilość przyjmowanych antybiotyków spadła w ciągu ostatniej dekady, w dużej mierze dzięki kampaniom zwiększającym świadomość społeczeństwa, USA wciąż pozostaje istotnym konsumentem tych leków. Konsumpcja antybiotyków per capita wyraźnie wzrosła w Australii i Nowej Zelandii, a zamożne kraje Azjatyckie znajdują się w czołówce.
W obrębie Europy zaobserwowano wyraźną różnicę pomiędzy dwoma krajami o podobnej sytuacji gospodarczej - Francją i Holandią. Analiza wskazała, że Francuzi stosują antybiotyki trzykrotnie częściej niż Holendrzy. Jak zauważa Van Boeckel, może to wynikać z odgórnych ograniczeń zastosowanych w Holandii po szpitalnych epidemiach wywołanych szczepami MRSA.
"W mniej zamożnych krajach antybiotyki wydają się być środkiem zastępującym niezbędną poprawę warunków sanitarnych. Taka strategia oznacza jednak krótkowzroczność władz, gdyż w ten sposób narażają społeczeństwo na jeszcze większą ilość opornych patogenów" - ostrzegają autorzy raportu.(PAP)