Przedstawiciele kopalni są w kontakcie z ich rodzinami, którym zapewniono też pomoc psychologiczną.
Akcja jest prowadzona w tzw. ruchu Śląsk, czyli części kopalni mieszczącej się na terenie Rudy Śląskiej.
Przedstawiciele zakładu są w stałym kontakcie z rodzinami poszukiwanych, rozmowy z nimi prowadzą także specjaliści z zespołu psychologów Katowickiego Holdingu Węglowego(KHW), do którego należy kopalnia.
"Wiemy, gdzie mogą się znajdować zaginieni górnicy - są w rejonie ściany, która w tym czasie nie była eksploatowana, eksploatacja zakończyła się na pierwszej zmianie. Trudno określić, kiedy uda się do nich dotrzeć, bo nie wiemy, co w tych wyrobiskach uległo uszkodzeniu, na jakich długościach nastąpił obwał czy wypiętrzenie spągu. To będzie wiadome, kiedy do tych rejonów dotrą ratownicy" - powiedział dziennikarzom prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk. Dodał, że w tym rejonie nie notowano wcześniej tak silnego wstrząsu.
W sobotę odbyło się spotkanie zarządu KHW, dyrekcji kopalni i prezydent Rudy Śląskiej Grażyny Dziedzic. Jak podał rzecznik spółki Wojciech Jaros, przedstawiono na nim obecną sytuację oraz planowane działania. Władze Rudy Śląskiej zadeklarowały swą pomoc, gdy tylko wystąpi taka potrzeba.
Pracę rozpoczął też zespół specjalistów – górników, naukowców, ratowników górniczych. "Mają oni ocenić działania, jakie trzeba podjąć w ramach akcji. Przede wszystkim chodzi o skuteczne dotarcie do poszukiwanych, gdyż wciąż jest nadzieja" - powiedział Wojciech Jaros.
Jak poinformował, do silnego wstrząsu doszło na skutek odprężenia górotworu na głębokości 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano górników. Podczas prowadzonego zgodnie z procedurami w takich sytuacjach sprawdzania liczby pracowników okazało się, że dwóch z dwudziestu znajdujących się w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.
Wstrząs spowodował wypiętrzenie spągu, czyli podłoża w tak znacznym stopniu, że nie da się tamtędy przejść. Ratownicy muszą się przebijać przez to miejsce pracując ręcznie. "To, że poszukiwani są żywi ludzie, uniemożliwia korzystanie z cięższego sprzętu" - zaznaczył Jaros.
Dodał, że zaciśnięcie wyrobiska spowodowało znaczne ograniczenie przepływu powietrza w rejonie. Ratownicy muszą pracować w aparatach oddechowych. Pojawia się też problem zagrożenia metanowego, które jest efektem braku skutecznego przewietrzania.
Nocny wstrząs odczuli też mieszkańcy Śląska. Zgłoszenia odbierał zarówno Wyższy Urząd Górniczy, jak i służby kopalni Wujek. PAP