Jak wiadomo, na wiecu 16 października bodajże najśmielej i najodważniej wszystkich zainspirowali właśnie przedstawiciele mniejszości narodowych, popierani przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Krytykowano nie tylko politykę w dziedzinie oświaty: uczestnicy protestu opowiedzieli się również przeciwko nowemu modelowi społecznemu. W tym miejscu powstaje pierwsze ważne pytanie: jak to się stało, że wszystkich ludzi pracy w kraju najaktywniej bronią właśnie mniejszości? Wszak prawa ludzi pracy są interesem powszechnym, ale bronią go na pewno nie wszyscy. Co się stało z większością, skoro Polacy, Białorusini i Rosjanie muszą nawoływać do walki o swoje prawa nawet Litwinów?
Można, po pierwsze, stwierdzić, że polityka mniejszości narodowych znacznie urosła, wzmocniła się i „zajęła się" sprawami całego kraju, wszystkich obywateli, a nie tylko problemami Polaków, Rosjan czy Białorusinów. To jest znak, że w naszym kraju powstaje siła polityczna, która niewątpliwie potrafi poszerzyć swoje horyzonty i sprawnie radzić sobie z trudnymi wyzwaniami. Obrona praw mniejszości jest nie lada wyzwaniem, ale włączenie do walki również większości – do tego potrzeba solidnego fundamentu wartości i profesjonalizmu.
Pojęcia „mniejszość" i „większość" zaczynają się zmieniać, transformować, już wkrótce nie będą znaczyły to samo, co wcześniej. Jakaż to mniejszość, skoro jej głos jest odważniejszy i potężniejszy niż głos większości? Mniejszość już ukazała się nam w całej swojej sile i determinacji, przerosła sama siebie, ponieważ wstawiła się za interesami wszystkich mieszkańców Litwy.
Z drugiej strony, skłania to do refleksji nad rolą większości, która, wydaje się, słabnie. Być może większość jest zmęczona? Boi się? A może przedstawiciele większości nie są już odpowiedni, nie potrafią zainspirować ludzi do walki o swoje prawa, dlatego przywódców wypatruje się pośród polityków mniejszości? Nic dziwnego: wielu mieszkańców kraju ufało socjaldemokratom, a ci, zajęci własnymi sprawami, nie mają czasu, aby bronić ludzi. Ale nie warto zawracać nimi głowy, bo oni sami wiedzą, że bez względu na to, jak długo bezpłatnie kąpią się w Druskiennickim Parku Wodnym, brudu z reputacji i sumienia mimo wszystko nie zmyją.
Wreszcie, uważam, że nie ma powodów do zmartwień - jeśli będziemy chcieli walczyć, łatwo będzie znaleźć nowych i niezawodnych towarzyszy. I nieważne, kim jesteśmy – większością czy mniejszością. Bowiem zjednoczeni możemy wszystko.
Gintarė Pugačiauskaitė
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.