System nie został domknięty

2025-06-06, 13:19
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
System nie został domknięty Tadeusz Andrzejewski

Polityka – to jest kapryśna Pani. Przekonał się o tym dosadnie kandydat na prezydenta, włodarz polskiej stolicy Rafał Trzaskowski, który brał udział w wyborach prezydenckich nad Wisłą. W minioną niedzielę punktualnie o godzinie 21.00 w oparciu o sondażowe wyniki wyborów exit poll, które dały mu minimaleńką przewagę nad konserwatywnym kontrkandydatem Karolem Nawrockim (50,3 proc. do 49,7 proc.) ogłosił się prezydentem RP, a swoją małżonkę mianował Pierwszą Damą.

Zapowiedział, że jako prezydent będzie osobą koncyliacyjną, dobrą dla wszystkich Polaków, czym wywołał aplauz zebranych na wieczorze wyborczym swych zwolenników. Generalnie w obozie lewicowo-liberalnego „zwycięzcy” zapanowała euforia, upojenie, a, być może, nawet u niektórych ekstaza. „Mamy to”, powtarzali jak mantrę polityczni akolici sondażowego zwycięzcy, nie zważając na fakt, że skala zwycięstwa mieści się w granicach błędu statystycznego.

Po upływie zaledwie dwóch godzin wszystkie oznaki triumfu, gesty zwycięstwa, entuzjastyczne wpisy na platformach społecznościowych „źle się zestarzały”. Przyszedł bowiem sondażowy wynik latest poll (bardziej dokładny, bo oparty o cząstkowe próbki realnych wyników głosowania) i wszystko wywrócił do góry nogami. „Zwycięski” prezydent przyjmujący gratulacje od celebrytów i innych swoich zwolenników musiał poczuć się nieco głupio. Okazało się, niestety, że nie jest zwycięski, tylko przegrany. Na żyletki, ale zawsze – wynikiem 50,7 proc. do 49,3 proc. Potem ostateczny oficjalny wynik, dający zwycięstwo Karolowi Nawrockiemu urósł jeszcze do 50,89 proc. do 49,11 proc. Z taką ostatecznie niewielką przewagą Polska wybrała normalność, albo – jak się za oceanem mówi – rewolucję zdrowego rozsądku, a odrzuciła skrajne ideologiczne eksperymenty współczesnych lewicowo-liberalnych elit, które same siebie nazwały liberalną demokracją. Choć sformułowanie „demokracja na opak” byłoby – moim zdaniem – bardziej właściwe. Tak czy siak system, który w Polsce miał być domknięty, domknięty nie został. Jest szansa, że plany Brukseli, by z Unii Europejskiej, a więc sojuszu suwerennych państw zjednoczonych w celu wolnej wymiany handlowej, przepływu kapitału oraz ludności, nie uczynić superpaństwa rządzonego przez legendarnie wręcz zbiurokratyzowanych eurokratów.

Polska na przeciągu historii wielokrotnie ratowała Europę przed grożącymi jej śmiertelnymi zagrożeniami. Wystarczy wspomnieć chociażby Odsiecz Wiedeńską króla Jana Sobieskiego czy Bitwę Warszawską, w jakiej Józef Piłsudski powstrzymał bolszewicką nawałę, która po trupie burżuazyjnej Polski miała nieść bolszewicką rewolucję dla reszty kontynentu. Dziś wojny sensu stricto nie mamy w Unii Europejskiej. Polacy powstrzymali zagrożenie likwidacji państw narodowych kartką wyborczą. Oczywiście jest to tylko mały początek, pierwszy krok, by cała Europa odwróciła się od zgubnego dla niej projektu globalistycznych elit. Wygrana została bitwa, nie wojna. Elity liberalnej demokracji nadal będą dążyły poprzez masową migrację zamienić w perspektywie czasowej lokalne chrześcijańskie społeczeństwa narodami i nacjami z innych kontynentów, innych kręgów kulturowych i religijnych. Nadal będą promowane „wartości” uderzające w rodzinę, nadal umysły młodych będą infekowane ideologiami, które dezorientują ich niedojrzałe pojęcia i wyobrażenia o sensu życia, o powołaniu człowieka zgodnie z zamysłem Stwórcy. Bez szkła powiększającego widzimy już, jakie skutki na Zachodzie odniosła propaganda i utopijna ideologia. Zatomizowane społeczeństwa gubią się na potęgę i nie wiedzą, dokąd zmierzają. Młodzież w większości zatraciła naturalne zmysły i instynkty tworzenia stałych związków, zwanych rodziną, bo przyjęła bezrefleksyjnie „wartości” liberalnej demokracji. Po polsku Owsiak to nazwał swego czasu otwarcie: „Róbta, co chceta”. Chyba nie trzeba być geniuszem, aby skumać, że masowe przyjęcie „wartości” Owsiaka i liberalnej demokracji prowadzi do pozbawienia się fizycznej wręcz egzystencji naszej cywilizacji. Wymrzemy szybciej niż nam się wydaje. Już dziś statystyki demograficzne we wszystkich bez wyjątku krajach Unii Europejskiej, najbardziej progresywnym i nowoczesnym tworze we Wszechświecie, są katastrofalne. Jednoznacznie wskazujące, że liberalna demokracja ze swymi „wartościami” właśnie samounicestwia się.

Wracając do Warszawy możemy odnotować ostatnimi czasy bardzo wzmożoną działalność tam tzw. Ostatniego Pokolenia – działaczy głoszących, że „Planeta płonie”, „niedługo zaczniemy się bić o wodę”, aż w końcu „Planeta się skończy”, bo za dużo jest na niej ludzi. Pardon, chciałem napisać o delirium trapiącym młode zindoktrynowane umysły bojówkarzy Ostatniego Pokolenia, a przez przypadek zacytowałem samego włodarza Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Ale uspokajam jednego i drugich, planeta się nie skończy (a już na pewno nie przed końcem świata), a Stary Kontynent nie zostanie zalany, bo właśnie uczeni badający Antarktydę donieśli, że pokrywa lodu tam już od dwóch lat gwałtownie wzrasta o 108 gigaton rocznie, więc poziom oceanów nie wzrośnie i Holendrzy przynajmniej na razie mogą spać spokojnie. Jeżeli Europie grozi jakieś zalanie, to z innej zupełnie strony. Miliony nielegalnych uchodźców przerzucanych na kontynent przez mafie handlujące żywym towarem rzeczywiście zalewają Europę. Co dzieje się potem, niech powiedzą eksperci w temacie, jakimi niechybnie są Francuzi. Przecież dosłownie przed kilkoma dniami francuski klub piłkarski Paris Saint Germain (PSV) miał nieszczęście wygrać Ligę Mistrzów pokonując włoski Inter 5:0. Piszę o nieszczęściu nie dlatego, że kibicowałem Interowi, tylko dlatego, że żal mi paryżan. Po wiktorii piłkarskiej ich klubu bowiem całe centrum stolicy w okamgnieniu zostało opanowane przez dzikie hordy bandytów, którzy dosłownie w piekło przekształcili spokojne życie nobliwych paryżan. Niszczyli, podpalali, plądrowali, demolowali centrum europejskiego miasta z dziką satysfakcją wykrzykując nienawistne hasła pod adresem swych dobroczyńców, którzy swego czasu przyjęli plądrujących jako „biednych ludzi”. Tak, migranckim gangom każdy pretekst jest dobry, by wszczynać burdy, zamieszki, siać strach, przemoc, nienawiść i agresję. Efektem francuskiej polityki multi-kulti tym razem było setki spalonych samochodów (policja doliczyła się 264), setki wybitych szyb witryn sklepowych, spalonych barów, pubów, restauracji. Dziesiątki rannych w szpitalu (w tym 22 policjantów), dwie ofiary śmiertelne, 559 aresztowanych bandytów. W sumie „bardzo kulturalnie spędziliśmy wieczór”, że obrazując sytuację zacytuję urywek z powieści Sergiusza Piaseckiego „Zapiski oficera Armii Czrwonej”, który to oficer po noworocznej libacji obudził się rano z zimna w pokoju z powybijanymi szybami oraz do połowy zrujnowanym piecem. Asocjacje są aż nadto uzasadnione, mniemam.

Prasa zagraniczna uważnie śledziła wyniki wyborów w Polsce. Były przecież kluczowe dla planów europejskich elit w tworzeniu „jeszcze bardziej zjednoczonej Europy”. Do godziny 23.00 wszystko szło zgodnie z planem i zainwestowanymi w polskich kandydatów pieniędzmi. Jęk rozczarowania dopiero rozległ się po 23.00. „Nacjonalista zainspirowany Donaldem Trumpem zadał potężny cios rządowi”, napisała Reuters. Brukselska Politico w nieutulonym żalu wtórowała jej, że „Nawrocki, wspierany przez nacjonalistyczną partię PiS, a także przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa, dąży do odsunięcia Polski od głównego nurtu europejskiego (...)”. Oczywiście o fakcie, że „główny nurt” ściągnął na Europę swą polityką wszelkie zło poczynając od masowej nielegalnej migracji i za zielonym utopijnym ładzie kończąc, Politico nic nie wspomniała. I tylko Marine Le Pen, liderka konserwatywnego francuskiego Zjednoczenia Narodowego zauważyła przytomnie, że „w obliczu Komisji Europejskiej, której autorytarna polityka i federalistyczne cele brutalnie naruszają suwerenność narodową, zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich w Polsce jest dobrą wiadomością”.

Też tak uważam...

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#11 Zbyszek 2025-06-11 16:25
Jak mawiał Napoleon Bonaparte: Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok.
Te słowa idealnie pasują do sytuacji, w którą zapędził się Trzaskowski.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Ryszard 2025-06-11 16:10
Jak łatwo jest się ośmieszyć na własne życzenie. Kandydat PO ogłosił zwycięstwo, swoją żonę określił Pierwszą Damą, a uczestnicy partyjnego wieczoru wyborczego pili szampana. Ale przecież wynik exit pool mieścił się w granicach błędu statystycznego, więc należało być ostrożniejszym i po prostu zaczekać na rozwój wydarzeń.
A tak został internetowym memem, bo ludzie nie przebaczają takiej arogancji i pychy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 E.A. 2025-06-11 16:04
Słowa Marine Le Pen, która jest politykiem najwyżej obecnie cenionym przez francuską opinię publiczną, że "autorytarna polityka i federalistyczne cele Komisji Europejskiej brutalnie naruszają suwerenność narodową" - są ostrzeżeniem dla społeczeństw Europy, że trzeba pilnować demokracji przed próbami jej niszczenia przez eurokratów, neo-marksistów umocowanych w unijnych instytucjach.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Stanisław 2025-06-11 16:00
Pan Nawrocki jako prezes IPN pokazał się jako człowiek pryncypialny i odważny. Bez skrupułów usuwał z przestrzeni publicznej w Polsce monumenty sowieckiej dominacji, różne pomniki dawnego systemu, armii czerwonej. To zapowiada, że będzie bardzo rzetelnie wypełniał urząd prezydenta na który powołali go wyborcy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Janusz 2025-06-10 16:23
System nie został domknięty, ale wciąż się szarpią, próbując podważać wyniki wyborów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 obywatelski zryw 2025-06-09 16:59
"Polacy chcieli, aby prezydent sprawił, że są oni gospodarzami w swojej Ojczyźnie, w Polsce. Myślę, że bez tego obywatelskiego zrywu to by się nie udało" – podkreślił K. Nawrocki, prezydent elekt RP.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 czytelnik 2025-06-09 16:58
W rozmowie z tygodnikiem „Sieci” prezydent elekt Karol Nawrocki wskazuje na obywatelski zryw, który towarzyszył jego kandydaturze, który zmobilizował ponad 10 i pół miliona Polaków do zagłosowania przeciwko domknięciu systemu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 z Wilna 2025-06-08 14:07
Liczę że prezydent Nawrocki będzie sprzyjał sprawom Kresów. Jako prezes IPN pokazał, że ma wielką wrażliwość historyczną, a Kresy to przecież polskie dziedzictwo.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 wachter 2025-06-08 14:04
Wyniki wyborów były zgodnie z przewidywaniem zbliżone. To tłumaczy dlaczego walka przed drugą turą była tak zażarta, a momentami wręcz agresywna.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 cc 2025-06-06 15:27
był pomocnik Tuskowy teoretycznym prezydentem... przez dwie godziny... Śmiechu warte że tak się nakręcili i już odtrąbili zwycięstwo, a potem zostali zawstydzeni i dostali mocny cios - od boksera Nawrockiego, ha ha...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24