Przygotowania do „wędrówki ludów”
Jeszcze trwała II wojna światowa, pożoga wojenna ledwie wygasła na wschodnich terenach II RP, kiedy władze ZSRR zabrały się do regulacji spraw związanych z przemieszczaniem ludności wraz z zaplanowanym przez niego przesuwaniem granic: prawem do „powrotu” z „byłych” terenów II RP zajętych przez ZSRR oraz z miejsc zesłania i deportacji w „nowe granice Polski” (chociaż jeszcze nie było ostatecznej decyzji co do ich kształtu, ani przesiedlenia Niemców), które, przypomnijmy, ostatecznie zostały określone nawet nie w Jałcie, w lutym 1944 roku, ale w Poczdamie w sierpniu 1945 r. (układ graniczny pomiędzy Polską i Związkiem Radzieckim podpisano dopiero 16 sierpnia 1945 r.).
Obok podpisanych umów o granicach Polski z trzema radzieckimi republikami (Białoruską, Ukraińską i Litewską) we wrześniu 1944 r., znalazł się dekret Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, otwierający drogę powrotu Polakom (obywatelom Polski) z miejsca zesłania czy przesiedlenia z 10 sierpnia 1944 r. Dotyczył on amnestii dla wszystkich obywateli polskich, którzy według władz sowieckich „popełnili przestępstwa na terenie ZSRR, wykluczając osoby, które popełniły szczególnie ciężkie przestępstwa (szpiegostwo, zabójstwo)”, a właściwie podlegli w ciągu lat wojny sowieckim represjom.
9 września 1944 r., na mocy układu pomiędzy powołanym na Kremlu Polskim Komitetem Wyzwolenie Narodowego a rządami trzech republik, planowano przesiedlenie z zamieszkiwanych terenów w nowe granice Polski osób narodowości polskiej i żydowskiej. Równocześnie akt ten przewidywał przesiedlenie do ZSRR osób narodowości białoruskiej, litewskiej, rusińskiej i ukraińskiej żyjących w nowych granicach Polski. Przesiedlenia Polaków rozpoczęte już w październiku 1944 r. (Co można uznać za kontynuację wcześniejszej polityki faktów dokonanych, dotyczących depolonizacji kresów wschodnich. W tym czasie działał legalny rząd polski na uchodźstwie uznawany przez państwa zachodnie, nie wyzwolono jeszcze tzw. ziem zachodnich, nieustalone były granice zachodnie ani wschodnie Polski, nieokreślone były obszary, które możliwe były do zasiedlenia.) Podjęcie decyzji o „ewakuacji”, dobrowolnym wyjeździe z ojczystych stron dla większości mieszkających na tych terenach Polaków wydawało się zdradą. Rząd ZSRR pragnął zaś metodą faktów dokonanych – faktycznym zamieszkaniem ludności – zapewnić wynegocjowanie jeszcze w czasie trwania wojny granic, które ostatecznie potwierdziła konferencja w Poczdamie.
Nowe władze, „wyzwoliciele” od pierwszych dni swoich rządów rozpoczęły też areszty „wrogich elementów” – żołnierzy AK oraz masowe wywózki w głąb ZSRR. Taka swoista „czystka” terenu miała sprzyjać ustanowieniu nowej władzy, jak też być jedną z form „zachęty” do tego, by Polacy z większym „entuzjazmem” przyjęli decyzje o przesiedleniu. M. in. na terenach utworzonej Litewskiej SRR do grudnia 1945 r. aresztowano oraz zesłano 12 tysięcy osób. W drugiej połowie 1944 roku odbywał się też zarówno dobrowolny jak i przymusowy zaciąg do Armii Berlinga utworzonej w ZSRR, do której z Wileńszczyzny trafiło około 40 tys. młodych ludzi.
Układy z Ukraińską SSR i Białoruską SRR głosiły, że rejestracja ludności chętnej do opuszczenia miejsc zamieszkania ma trwać od 15 września do 15 października 1944 r., zaś proces przesiedlania – od 15 października 1944 do 1 lutego 1945 roku. Na Litwie proces ten miał wyglądać następująco: rejestracja od września do 31 grudnia 1944 roku, zaś wyjazdy – od grudnia 1944 do 1 czerwca 1945 roku. Pośpiech i nierealistyczna ocena możliwości zarówno agitacyjno-rejestracyjnych, jak i logistycznych spowodowały totalne niepowodzenie w realizacji planów. Akcja rejestracyjno-przesiedleńcza nie mogła być zrealizowana w ciągu zaledwie kilku miesięcy, jak określały układy, zarówno z przyczyn niechęci miejscowych do opuszczenia ojczystej ziemi, jak spraw czysto logistycznych – braku środków transportu, ale też stosunku władz poszczególnych republik do mającej podlegać przesiedleniu ludności oraz nierealistyczna ocena ilości polskiej ludności na terenach wschodnich II RP. Wynikiem były to, że akcja przesiedleńcza, mająca się zakończyć latem 1945 roku trwała do 31 grudnia 1946 roku, a do września 1947 r. mogli wyjechać ci, których rodziny były już w Polsce (m. in. dotyczyło to żołnierzy Armii Berlinga).
Dokąd podążały transporty ze Wschodu i kogo i z czym wiozły
PKWN, podpisując układy o ewakuacji ludności z zajętych Kresów, ograniczał przesiedlenia tylko do końca 1944 r., widząc pierwotnie miejsce przesiedlania jedynie na obszarze tzw. Polski lubelskiej. Do lutego 1945 r. powołany dekretem Bieruta z 7 listopada 1944 r. Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR) ukonstytuował swe oddziały wojewódzkie i punkty etapowe na terenach Polski lubelskiej. Kolejne przeznaczone dla przesiedleńców tereny przez sowietów, tzw. ziemie odzyskane, były nie tylko jeszcze nie wyzwolone od hitlerowców, ale też zamieszkujący tam obywatele III Rzeszy nie byli ewakuowani, z wyjątkiem tych, którzy decydowali się na opuszczenie domów przed nacierającą armią sowiecką.
W miarę biegu czasu stopniowo wykrystalizowały się kierunki przesiedleń: ludność z Wileńszczyzny kierowana była na Pomorze Zachodnie, Warmię, Mazury, w okolice Gdańska i Szczecina, zaś z Ukrainy – na Dolny i Górny Śląsk.
W podpisanych umowach określano, że ubiegać się o przesiedlenie mają prawo Polacy i Żydzi, którzy do dnia 17 września 1939 roku byli obywatelami polskimi. Otwarta pozostawała kwestia deklarowania narodowości. I to właśnie ona okazała się w poszczególnych republikach trudnością nie do pokonania dla wielu Polaków. Poza tym takie założenie pozostawiało poza możliwością wyjazdu obywateli polskich narodowości m. in. karaimskiej i innych. Należy też podkreślić, że tzw. repatriacja, umowy o niej, dotyczyły jedynie Polaków przebywających w tym okresie na terenach zachodnich republik ZSRR. Poza nimi pozostawali rodacy z głębi Rosji, Syberii, Kazachstanu. Umowę o ich „repatriacji” podpisano dopiero w lipcu 1945 roku i dotyczyła ona jedynie obywateli polskich sprzed 1 września 1939 roku. Jej zasady nie obejmowały Polaków, którzy mieszkali na terytorium ZSRR przed II wojną światową. Chodzi o Polaków, którzy żyli we wschodniej części Białoruskiej SRR oraz wschodniej części Ukraińskiej SRR i nie mieli szansy powrotu do nowo powstającej Polski (ani w pierwszej fali przesiedleń 1944–1947, ani drugiej - 1955–1959). A było to wiele tysięcy etnicznych Polaków, którzy mieszkali w tzw. byłych polskich rejonach autonomicznych stworzonych przez sowietów: Dzierżyńszczyźnie na Białorusi i Marchlewszczyźnie na Ukrainie. Ale chodziło nie tylko o nich, ale też o setki tysięcy rodaków, którzy na terenie ZSRR znaleźli się po Traktacie Ryskim. Jak podają źródła, według spisu z 1926 r. było to około 800 tys. osób polskiej narodowości (204 tys. na terenie Rosyjskiej Federacji, Ukraińskiej SRR – 496 tys., Białoruskiej SRR - 97 tys., na Zakaukaziu - 6 tys., w Azji Centralnej - 3 tys.). Wspomniany dekret z lipca 1945 r. nie umożliwiał ich masowego powrotu. Skorzystało z niego ponad 250 tys. osób represjonowanych w czasie II wojny światowej, jednak nie wszyscy, chociaż proces trwał do 1949 roku.
Umowy o „dobrowolnym przesiedleniu” przewidywały, że każda rodzina może zabrać 2 tony bagażu, kwoty pieniężne nie przekraczające 1 tys. złotych i rubli, sprzęt domowy, inwentarz gospodarczy, przyrządy potrzebne do wykonywania zawodu, biżuterię. Nie można jednak było wywozić mebli, samochodów, motocykli, szlachetnych metali (nie w postaci biżuterii), dzieł sztuki, aparatów fotograficznych, map, planów, zdjęć, o ile nie były wyłącznie rodzinnymi. Pozostawiony majątek nieruchomy: domy, ziemia miały być rekompensowane na nowych terenach, jak też oddane plony. Osoby, które miały się przesiedlać zwalniano z podatków za lata 1944 i 1945, co miało też być stosowane na terenie Polski. Obiecywano również pożyczkę w wysokości 5 tysięcy złotych, która musiała być zwrócona w ciągu 5 lat. (Niemcy, wysiedlani z tzw. ziem odzyskanych, mogli wziąć ze sobą od 20 do 50 kg rzeczy na osobę). Zarówno Polacy z kresów, jak i Niemcy, pozostawili praktycznie cały swój dorobek życia państwu, z którego terenu byli ekspatriowani.
Do przeprowadzenia wysiedleńczej misji potrzebny był cały aparat biurokratyczny. Składali się na niego pełnomocnicy stron na terytorium partnera i przedstawiciele stron na ich terytorium własnym. Polscy przedstawiciele byli w Łucku (Ukraińska SRR), Baranowiczach (Białoruska SSR) i Wilnie (Litewska SSR). Ich partnerami byli przedstawiciele rządów tych republik. Ze strony polskiej całość prac nadzorował Główny Pełnomocnik PKWN ds. Ewakuacji. Po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i dopełnieniu umów o repatriacji Polaków z głębi ZSRR i innych państw, pełnił je Urząd Generalnego Pełnomocnika Rządu ds. Repatriacji. Zajmował się on migracjami zewnętrznymi, zaś PUR – Państwowy Urząd Repatriacyjny – wewnętrznymi w państwie.
Na terenie Polski PUR posiadał punkty etapowe: wlotowe – na granicy, które zajmowały się powitaniem i udzieleniem pierwszej pomocy materialnej i żywnościowej, przelotowe – wzdłuż linii kolejowych, udzielające pomocy, a także przeładunkowe i docelowe.
Na terenie trzech republik pełnomocnicy ds. repatriacji mieli swoje punkty. Na Litwie w: Duksztach, Ignalinie, Święcianach, Podbrodziu, Landwarowie, Jaszunach, Druskienikach, Rzeszy, Szumsku, Trokach, Nowej Wilejce, Rudziszkach, Olkienikach i Wilnie. Na Ukrainie w: Kowlu, Włodzimierzu, Rawie Ruskiej, Lwowie, Samborze, Drohobyczu, Stryju, Chodorowie, Stanisławowie, Tarnopolui, Kamionce Strumiłowej, Czortkowie. Na Białorusi w:Brześciu, Berezie Kartuskiej, Grodnie, Kobryniu, Lidzie, Pińsku, Prużanie, Słonimiu, Wołkowysku.
Pomimo ogólnych zasad, ustalonych pomiędzy Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej a ZSRR, w każdej z trzech republik radzieckich wynikały odmienne trudności, różnił się stosunek miejscowej władzy do ludności polskiej. Jak się okazało, polityka prowadzona przez władzę w Moskwie, również zakładała odmienne traktowanie obywateli Polski, którzy znaleźli się w nowych granicach ZSRR. Wielce przychylnie odnoszono się do wyjazdu inteligencji, przedstawicieli klasy średniej – jako elementu, który z zasady trudniej dawało się zsowietyzować. Z kolei starano się czynić przeszkody w opuszczaniu Kresów przez chłopów i przedstawicieli klasy robotniczej, którzy byli potrzebni do uprawy roli i dostaw żywności oraz odbudowy przemysłu zniszczonego przez wojnę Związku Sowieckiego.
Trudne wybory
Pamiętać należy też o tym, że w końcu 1944 roku, kiedy rozpracowywano i zaczynano wcielać w życie zasady „repatriacji”, trwały jeszcze działania wojenne i ludzie z Kresów jeszcze wierzyli, bądź się łudzili, a i rząd Polski na uchodźstwie podsycał nadzieję, że granice wymagane przez sowietów mogą ulec korekcie. Mówiono o tym, że w przypadku przeprowadzenia na tych terenach po wojnie plebiscytu, brak mieszkających tu Polaków może spowodować przegraną. Wiele rodzin czekało też na powrót bliskich zarówno z wojny, jak i z zesłania, łagrów, przymusowych robót – ze Wschodu i Zachodu. Działające jeszcze struktury polskiego państwa podziemnego, księża nawoływali do tego, by nie opuszczać Kresów – radzono rejestrować się w urzędzie ds. repatriacji, ale nie wyjeżdżać. Zakładano, że oficjalna rejestracja osób narodowości polskiej może być przydatna, gdyby ogłoszono plebiscyt m. in. co do przynależności Wilna, Wileńszczyzny, Lwowa. Wszystkie te czynniki wskazują, w jak trudnej sytuacji znalazły się setki tysięcy Polaków z Kresów wyzwolonych spod okupacji faszystowskich Niemiec i jednocześnie pozbawianych przez „wyzwolicieli” prawa do bycia u siebie, na swoim w wolnej Ojczyźnie, a nie gonienia za nią w nieznane.
Pożegnanie z Ukrainą
Jednym z najwcześniejszych transportów tzw. repatriantów był przybyły do Lublina w grudniu 1944 roku z Ukrainy. Sytuacja ludności polskiej na terenie tej republiki była szczególnie dramatyczna na skutek masowych mordów ludności polskiej przez ukraińskich nacjonalistów w okresie okupacji niemieckiej. Procentowo z Ukrainy wyjechało najwięcej Polaków i, co charakterystyczne, w pierwszej kolejności wyjeżdżała ludność wiejska i z małych miast, bowiem była narażona na większe niebezpieczeństwo niż mieszkańcy większych miast, takich jak Lwów. Z kolei na Litwie i Białorusi proces ten przebiegał odwrotnie – najbardziej proces ekspatriacji wydłużył się w miejscowościach wiejskich.
Należy zauważyć również to, że władza sowiecka na Ukrainie sprzyjała temu, by jak najwięcej Polaków opuściło granice republiki. Do listopada 1945 roku przesiedlono 534506 osób, co stanowiło 75 proc. osób zarejestrowanych w tym terminie. Wśród nich mieszkańcy miast stanowili 39,9 proc., zaś wsi – 60,1 proc. Do 1 lipca 1946 roku ogółem zarejestrowano 854809 deklarujących chęć opuszcszenia Ukrainy. Z nich wyjechało 772564 (40 proc. z miast i 60 proc. ze wsi). Do końca 1946 roku przesiedlenie objęło jeszcze 158475 osób, wśród których procentowo ludność wiejska stanowiła 51 proc. Z Małopolski Wschodniej wyjechało 787 tys., z województwa lwowskiego - 275 tys., z Podola – 264 tys., z województwa stanisławowskiego 97 tys., z Wołynia – 145 tys., z Bukowiny Północnej – 6 tys. osób.
Odnotować należy również to, że w roku 1947, w ramach akcji „Wisła”, z terenów województwa lubelskiego wysiedlono na Dolny Śląsk, Warmię, Mazury oraz na Pomorze około 140 tysięcy Ukraińców. Tak Polska Ludowa rozwiązywała problem z grasującymi na południowo-wschodnich terenach kraju resztkami wojsk ukraińskich – UPA.
Dramaty przesiedleńcze na Białorusi
Na Białorusi urząd polskiego pełnomocnika rozpoczął swoją działalność w Baranowiczach dopiero w grudniu 1944 roku. Do 10 lutego 1945 roku na wyjazd zarejestrowało się 106 tysięcy osób, w tym – 860 narodowości żydowskiej. Po dwóch miesiącach w urzędzie pełnomocnika dodatkowo zarejestrowało się 231152 osoby. Jednak przesiedlono zaledwie 24769. Po przedłużeniu terminu rejestracji do 1 maja 1945 roku zapisy były kontynuowane i objęły w sumie 384 tys., zaś do 15 września na listach znalazło się 387199 osób.
Najbardziej masowo deklarowali swoją chęć wyjazdu Polacy w okręgach Grodno (98985), Wilejka (75901), Głębokie (60064) oraz Nowogródek (50113). Możliwość opuszczenia Białoruskiej SRR do 15 września 1945 roku uzyskało jedynie 31,7 proc. – czyli 105583 osoby. Największy potok przesiedleńców płynął z Grodna i Wołkowyska. Właśnie z Wołkowyska oraz okręgu brzeskiego udało się wyjechać procentowo największej liczbie ludności – 68 proc. Podczas gdy z okręgów o największej liczbie zarejestrowanych wyjechało o wiele mniej: np. z Grodna – 23,3 proc., Nowogródka – 20,6 proc., z Wilejki i Głębokiego zaledwie 13,4 proc. i 9,8 proc.
Do tego należy dodać, że zbyt krótkie terminy rejestracji, przy poważnych trudnościach komunikacyjnych, nie pozwoliły dokonać formalności wszystkim chętnym. Białoruś sprzeciwiała się przedłużeniu rejestracji, jak też utrudniała wyjazd ludności nie wydając odpowiednich dokumentów. Podpisany w listopadzie 1945 roku protokół uzupełniający, spowodował wznowienie rejestracji, ale na bardzo krótki okres – kończył się on 15 stycznia 1946 roku. Jednak ludzie już nauczeni doświadczeniem, posiadający więcej informacji bardziej się zmobilizowali i wpisało się do rejestrów 520355 osób: 515065 Polaków i 5290 Żydów. Przeważająca ich większość pochodziła z okręgów Grodno (143300), Wilejka (98269), Nowogródek (79525) i Głębokie (72418).
Do tego czasu z Białorusi przesiedlono zaledwie 26,9 proc. chętnych. Największy odsetek zdołał wyjechać z Brześcia (70,1 proc.) i Pińska (60,5 proc.) – z okręgów, gdzie liczba przesiedleńców nie była zbyt wielka. Natomiast z Grodna – zaledwie 20,4 proc., Wilejki – 16,8 proc., Nowogródka – 27 proc., Głębokiego – 14,6 proc.
Zgodnie z obowiązującymi ustaleniami wszystkie przesiedlenia z Białorusi miały być zakończone do 15 czerwca 1946 roku. Dodatkowo pozwolono wyjechać do końca 1946 roku 5097 osobom, a w 1947 – 2090. Strona radziecka uznawała, że przesiedleniu mogą podlegać 535284 osoby, z których w tym okresie zarejestrowało się 496240, a z dokumentów wynikało, że do lipca 1945 roku takich osób było 499648.
Większość trudności z wyjazdami wynikała z tego, że strona białoruska stawiała ostro kryteria przynależności narodowościowej. Strona polska chciała zaś, by podstawowym kryterium było samookreślenie, przy równoczesnym posiadaniu przedwojennego obywatelstwa polskiego, a w przypadkach wątpliwych – zeznania świadków, język. Białorusini natomiast żądali dokumentów osobistych, utrudniano wyjazd głównie ludności wiejskiej. Strona białoruska przy ustalaniu narodowości osób starających się o wyjazd stosowała dodatkowe, nieujęte w umowie kryteria, np. wymóg dokumentacji potwierdzającej narodowość. Opierali się również na zeznaniach świadków, ale też stosowali sprawdzanie znajomości języka polskiego, czy praktycznej wiedzy na temat kultury i obyczajów polskich.
Stawiane przeszkody były m. in. związane z tym, że Białoruś poniosła znaczne straty w ludności podczas wojny, miała zniszczoną gospodarkę oraz rolnictwo i potrzebni byli ludzie do odbudowy i pracy. Polacy więc pozostali poza granicami „odsuniętej” Ojczyny, by tworzyć dobrobyt narzuconej, sowieckiej Białorusi.
Wilno też przeżyło swoją przesiedleńczą epopeję
We wrześniu 1944 roku w Wilnie otwarto placówkę Związku Patriotów Polskich, biuro pełnomocnika Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego oraz biuro werbunkowe Ludowego Wojska Polskiego. Ogłoszono o możliwości wyjazdu z Wilna do „nowej” Polski. Pierwszy transport wyruszył z miasta z „repatriantami” 29 stycznia 1945 roku.
Litewskie realia ekspatriacji
Według danych przedstawianych w materiałach litewskich historyków na „wyjazd” do Polski z już sowieckiej Litwy zarejestrowało się od 379 do 383 tys. osób (obywateli polskich), wyjechało zaś w ramach tzw. repatriacji (ten termin był oficjalnie używany na Litwie i w Polsce Ludowej w dokumentach w ciągu ponad pół wieku) od nieco ponad 171 do 197 tys. osób, co stanowiło 45-51 proc. ludności polskiej na tych terenach, a na Litwie Kowieńskiej – 8,3 proc. W trakcie tego procesu Litwę opuściło także około 17 tys. Litwinów i ponad 3 tys. Żydów. Jak wskazują badacze tematu, władze Polski Ludowej oczekiwały, że z Litwy przybędzie od 500 do 750 tys. przesiedleńców, zaś władze Litwy Radzieckiej „planowały” wyeksmitować z kraju około 250 tys. Polaków.
Na Litwie biura pełnomocnika ds. ewakuacji działały w Wilnie, Duksztach, Ignalinie, Święcianach, Podbrodziu, Landwarowie, Jaszunach, Druskienikach, Rzeszy, Szumsku, Trokach, Nowej Wilejce, Rudziszkach, Olkienikach.
W Wilnie, we wrześniu 1944 roku otwarto placówkę Związku Patriotów Polskich, biuro pełnomocnika Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego oraz biuro werbunkowe Ludowego Wojska Polskiego i ogłoszono o możliwości wyjazdu do „nowej Polski”.
Władze, w celu zachęcenia Polaków do intensywnej ekspatriacji ogłosiły bardzo krótki termin rejestracji: od 15 października do 1 grudnia 1944 roku. Transporty z miasta miały wyruszyć 1 grudnia i do 1 kwietnia sprawa wysiedlenia miała być rozstrzygnięta. Jednak już wkrótce musiano wyznaczyć nowe terminy, bo stało się oczywistym, że pierwotne plany są niemożliwe do zrealizowania.
W wyniku zmian, rejestracja rozpoczęła się w Wilnie 28 grudnia, zaś punkty w terenie rozpoczęły pracę dopiero w styczniu 1945 roku. Rejestracja miała trwać dwa miesiące od chwili otwarcia urzędów, ale i tu terminy musiano wydłużyć.
W Wilnie urząd ds. rejestracji znajdował się przy ul. T. Kościuszki 30. Głównym pełnomocnikiem ds. ewakuacji w mieście został mecenas Stanisław Ochocki. Współpracował on z polskim podziemiem i dzięki staraniom jego oraz zaufanych osób udało się wyrobić fałszywe dokumenty dla 4,5 tys. osób, którym zagrażały represje ze strony sowieckiej władzy. Dzięki nowym dokumentom ludzie mogli wyjechać zarówno w transportach, jak i przez tzw. zieloną granicę przedostać się do Polski.
Należy odnotować, że ludność polska nie spieszyła z wyrażeniem chęci opuszczenia rodzinnych stron. Działające struktury państwa podziemnego oraz księża również nawoływali do tego, by rejestrować się, ale nie wyjeżdżać z tych terenów. Planowano, że oficjalna rejestracja osób narodowości polskiej może być przydatna w razie zorganizowania plebiscytu o przynależności tych terenów do Polski.
Nowe władze stosowały do „zachęty” Polaków do opuszczenia rodzinnych stron represje i areszty, wywózki, które były szczególnie masowe w Wilnie. Na terenach wiejskich stosowano inne praktyki. Na wsi, gdzie nowa władza musiała realizować normy dostaw produktów rolnych, urzędnicy nie wydawali lub niszczyli już przygotowane dokumenty na wyjazd, by ludzie nie mogli z nich skorzystać. Ci, którzy szykowali się do opuszczenia rodzinnych stron, musieli sporządzić szczegółowe spisy nie tylko majątku w postaci ziemi, domów, zabudowań gospodarskich, ale też inwentarza, bydła. Wszystko to musieli pozostawić dla „nowych gospodarzy”.
W ciągu wyznaczonego terminu rejestracji w punktach urzędu ds. rejestracji stawiło się zaledwie 32 tys. osób. Więc termin wydłużono do 15 marca 1945 roku. Pierwsze transporty wyjechały z Wilna 29 stycznia i 13 lutego 1945 roku. Był to czas, kiedy rozpoczęto intensywne aresztowania Polaków i wywózki, m. in. do Donbasu.
14 marca 1945 roku rząd polski w Londynie wydał instrukcję, w której mówiło się o tym, że dokonanie wyboru na rzecz wyjazdu do Polski „należy traktować jako jedną z form ochrony żywiołu polskiego przed zagładą i deportacją na wschód”. Na początku 1945 roku organy sowieckiej milicji przystąpiły do przerejestrowywania paszportów wszystkich osób zamieszkałych w Wilnie. Paszporty osób, które chciały wyjechać do Polski nie podlegały ponownej rejestracji, otrzymywały one jedynie pozwolenie mieszkania w mieście do czasu wyjazdu.
W wyznaczonym terminie do 15 marca do przesiedlenia zarejestrowało się już 127 tys. osób, zaś do czerwca 1945 roku – 341 tys., a do końca roku – 350 tysięcy. Jednak wyjechało zaledwie 34,5 tysięcy. Ludzie nie stawiali się w terminie do transportów. Władze próbowały „usprawnić” wyjazdy poprzez pozbawianie kartek żywnościowych tych, którzy mieli określony termin ewakuacji.
Pożegnanie z Wilnem
Apogeum wyjazdów przypadło na marzec-czerwiec 1946 roku – miasto opuściło 94 tys. osób. Masowe przesiedlenie kończyło się z dniem 31 grudnia 1946 roku. W 1947 r. – do 1 września - z Litwy Radzieckiej wyjechało 671 osób w ramach połączenia się z rodziną.
Jesienią 1946 roiku pełnomocnik Polski Jan Szkop podjął kolejne starania o przedłużenie procesu przesiedlania ludności polskiej, jednak władze litewskie uznały go za zamknięty i nie zgodziły się na jego kontynuację oraz przystąpiły do zamykania placówek ds. ewakuacji. Strona polska oceniała, że na Litwie realnie pozostało jeszcze 219 tys. Polaków, w tym – 49 tys. byłych obywateli Litwy Kowieńskiej, którzy nawet otrzymali karty ewakuacyjne, ale nie uzyskali pozwolenia na wyjazd. Jak wiadomo, wobec ludności Wilna, terenów wiejskich i Litwy Kowieńskiej stosowano różne kryteria w sprawie ekspatriacji. Największy procent ludności polskiej wyjechał z Wilna – 70 proc. (w 1945 r. – 56900; w 1946 r. – 50628; 1947 – 85 osób). Wyjechała zdecydowana większość inteligencji, pracownicy umysłowi, ponad 30 proc. rzemieślników, ponad 18 proc. chłopów i nieco ponad 10 proc. robotników.
Z notatek kronikarskich byłych wilnian możemy zobaczyć tło tego procesu, który wypłukiwał Wileńszczyznę z polskiego pierwiastka. Luty 1945 roku: „(…) Władza sowiecka dąży do jak najszybszego radykalnego odpolszczenia Wilna i nadania mu charakteru miasta rosyjskiego. (?!) Cały szereg faktów z praktyki codziennej świadczy o tym wymownie. Dla przykładu, świeże zarządzenie milicji, nakazujące usunąć z szyldów i napisów reklamowych przymiotnik „polski” i zamieniać go na „vilniuski”. (…) W ostatnich tygodniach daje się zaobserwować w mieście coraz większy napływ „wostocznikow”. Przyjeżdżają nie tylko rodziny i grupy robotników składające się w głównej mierze z kobiet, lecz również przywożone są z głębi Rosji niektóre instytucje, głównie zaś tzw. kolonie „biezprizorników” – dzieci do lat 14. Mają one być zatrudnione przy rozmaitych robotach publicznych w mieście.”
Marzec 1945 roku: „(…) Do Wilna są sprowadzane w trybie przymusowym grupy młodzieży litewskiej, głównie dziewcząt, z rozmaitych zakątków Litwy w celu zapełnienia luk w przedsiębiorstwach i instytucjach, wywołanych przez wyjazd Polaków na Zachód. Wyrwana ze swoich środowisk domowych i przymusowo przywieziona do Wilna młodzież litewska daje głośno upust swemu niezadowoleniu, przeklinając „stolicę”, w której nie może się rozmówić w swym ojczystym języku i gdzie jest narażona na rozmaite przykrości codziennego bytowania, tym bardziej, iż w większości przypadków nie czuje się na siłach do wykonywania tych obowiązków i prac, którymi została obarczona. (…) Sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Litwy Snieczkus oświadczył: „(…) Cała Litwa powinna pomóc uzupełnić Wilno robotnikami. Litewski naród długo marzył o Wilnie. Młodzież musi być aktywnym organizatorem budowy litewskiego, sowieckiego Wilna”.
Kwiecień 1945 roku: „Na placu Orzeszkowej, który przed kilku tygodniami przemianowano na plac Czerniachowskiego, prowadzone są obecnie roboty nad wzniesieniem pomnika dla uczczenia pamięci „wybawcy Litwy, generała armii Czerniachowskiego”. Pomnik w kształcie 8-metrowego obelisku ma być wykończony przed 1 Maja. (…) Jako materiał do budowy użyły władze sowieckie, z bezceremonialnością dzikich barbarzyńców, płyt granitowych z płaskorzeźbami artysty rzeźbiarza Henryka Kuny, przeznaczonych na pomnik Adama Mickiewicza, ilustrujących sceny z dzieł Wieszcza”.
Maj 1945 roku: „Wiadomość o bezwzględnej kapitulacji Niemiec ogłoszona została oficjalnie przez radio o godzinie 2 w nocy dnia 9 maja. (…) Wileński vox populi lapidarnie ujął sytuację, jaka się wytworzyła po ostatecznej klęsce Niemiec w ten sposób: „komu pobieda, komu bieda”.
„Odpolszczenie” Wileńszczyzny i Litwy
Sytuacja w sprawie tzw. repatriacji poza Wilnem układała się dość specyficznie Z jednej strony ludność wiejska, która była też w mniejszym stopniu narażona na terror ze strony sowieckich struktur bezpieczeństwa bardzo trudno rozstawała się ze swoją ziemia i dobytkiem. (Należy zauważyć, że właściciele większych majątków jeszcze przed wojną, za tzw. „pierwszych sowietów”, zostali wywłaszczeni i w większości przypadków zesłani w głąb Rosji. Wielu członków ich rodzin zostało aresztowanych bądź poległo w trakcie działalności w konspiracji, czy w szeregach AK). Nowa władza większość mieszkających na wsi tzw. bezrolnych lub małorolnych chłopów uznawała za tych, którzy „nie stanowili zagrożenia dla instalowanego porządku społeczno-narodowego”. Miejscowi urzędnicy – przedstawiciele nowej władzy - też namawiali chłopów do pozostania, musieli bowiem wykonywać obowiązkowe dostawy produktów rolnych i zwierzęcych, więc często nie podpisywali potrzebnych na wyjazd dokumentów.
Z terenów podwileńskich i przygranicznych – wzdłuż dawnej granicy polsko-litewskiej – wyjechało około 32 proc. ludności polskiej. Ze Święcian – około 4400 osób, z Trok, Landwarowa – po około 5400, z Druskienik – nieco ponad 1100, z Nowej Wilejki – prawie 9 tys., z Podbrodzia – 5500, z Jaszun – ok. 7500, z Niemenczyna – ponad 5700, z Rudziszek – ponad 5 tys., z Szumska – prawie 4 tys. Z Ignaliny wyjechało ok. 1400, z Olkienik – ok. 800, z Oran – ok. 2400 osób.
Poza Wileńszczyzną, na Litwie Kowieńskiej, ludność polska stanowiła średnio około 10 proc. mieszkańców, w Kownie – ok. 31 proc. W marcu 1945 roku otwarte zostały 4 punkty repatriacyjne na Kowieńszczyźnie: w Kownie, Kiejdanach, Poniewieżu i Wiłkomierzu. Działały one około trzech tygodni i w kwietniu zostały zamknięte. Po raz drugi pracowały w 1946 roku do końca marca. Podczas pierwszej rejestracji na wyjazd zapisało się 16 tys. Polaków, a podczas drugiej – 113 tys. W wyniku z Kowna wyjechały trzy transporty- ponad 500 osób; z Kiejdan – jeden (ok. 200 osób); z Poniewieża – ponad 700 osób; z Wiłkomierza – ok. 150. Dane te wskazują, że z zarejestrowanych osób legalnie wyjechało zaledwie ok. 1600. Byli to ci, którzy mieli wpisane w dowodzie narodowość „lenkas”. Wielu Polakom udało się z tych terenów przedostać do Polski przez tzw. zieloną granicę.
Skutki „wyludnienia” i zaradzanie im
Skład narodowościowy osób, które opuściły teren Litwy Radzieckiej w ramach ekspatriacji procentowo wyglądał następująco: 90,2 proc. Polaków, 8,6 proc. Żydów oraz 1,2 proc. innych narodowości, w tym – Litwinów. Na terenach wiejskich „bez właścicieli” pozostało 9 tysięcy gospodarstw. W miastach ludzie zostawiali nie tylko mieszkania, ale też opuszczali całe dzielnice, jak np. w Wilnie Kolonia Magistracka, Kolonia Wileńska.
W ramach wysiedlania zorganizowanie wyjeżdżali przedstawiciele poszczególnych klas społecznych i zawodów. Profesorowie i pracownicy Uniwersytetu Stefana Batorego w większości wyjechali do Torunia, by tam reaktywować Uniwersytet noszący imię Mikołaja Kopernika. Wiadomo o sformowaniu 4 transportów tzw. nauczycielskich: 1. i 2. wyjechały w lipcu-sierpniu 1945 roku, 3. – we wrześniu, zaś 4. – w lipcu 1946 roku. Z 310 nauczycieli w powojennym Wilnie chęć wyjazdu zadeklarowało 72 proc. Źródła litewskie wskazują, że pozostało zaledwie 46 pedagogów z wyższym wykształceniem uniwersyteckim. Wyjeżdżali też uczniowie: dzieci i młodzież w wieku 8-18 lat stanowiły 22 proc. „repatriantów”.
W 1947 roku w Wilnie i na Wileńszczyźnie brak było nie tylko lekarzy, nauczycieli, urzędników i wykwalifikowanych specjalistów, ale też m. in. 20 tys. pracowników kolei.
W zaistniałej sytuacji władze Litwy Radzieckiej musiały szukać rozwiązań często sprzecznych z pierwotną polityką zdecydowanej depolonizacji Wilna i Wileńszczyzny. Potrzeba zachowania sprawnego funkcjonowania miasta zmuszała zaniechania chęci pozbycia się ze stolicy żywiołu polskiego. Zaczęto utrudniać wyjazdy dla wykwalifikowanych specjalistów, starano się ich przekonać do współpracy z nową litewską władzą. Zapoczątkowano też akcję propagandową i mobilizacyjną, skierowaną na sprowadzenie brakujących specjalistów i zaludnienie miasta przez Litwinów z terenów etnicznej Litwy.
Na posiedzeniu Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Litwy w lutym 1945 roku podjęto uchwały o zaludnieniu Wilna. Z miast i powiatów: kowieńskiego, szawelskiego, poniewieskiego, wiłkomierskiego zaplanowano przesiedlenie 30 tys. osób. Jednak ta akcja poniosła fiasko – udało się sprowadzić zaledwie 5 tys. osób, które szukały wciąż okazji, by wyjechać z powrotem. Przyczyn takiej „niechęci” do stolicy było kilka, m. in. jedną z nich było to, że miasto było zburzone w dość dużym stopniu i warunki mieszkania w takim mieście były o wiele gorsze niż w ich ojczystych miastach. Litwini nie znali ani polskiego, ani rosyjskiego, a w Wilnie nadal mieszkało sporo Polaków, a przybywali też Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy z całego Związku Sowieckiego jako specjaliści w różnych dziedzinach życia gospodarczego oraz pracy ideologicznej, więc należało posługiwać się obcym językiem. Władzom komunistycznym Litwy nie udało się też zrealizować planu przesiedlenia rolników-Litwinów z Litwy Centralnej do pracy na roli na Wileńszczyźnie. Nie tylko z powodu niechęci samych chłopów, ale też władz w Moskwie. W ramach realizacji „własnych planów Moskwy” do Wilna i na Wileńszczyznę skierowano około 100 tys. specjalistów, byłych wojskowych, funkcjonariuszy partyjnych z innych republik radzieckich. Między innymi przybyło tu też wielu Polaków z Białorusi, której władze po zakończeniu ekspatriacji Polaków w 1946 roku oznajmiły, że obywateli takiej narodowości na jej terenie nie ma.
Opracowała
Janina Lisiewicz
Komentarze
Oto fragment:
"Władze sowieckie nie zabraniały Polakom pozostać w dotychczasowym miejscu zamieszkania, jednak w przypadku inteligencji, mieszkańców miast oraz osób o dużej świadomości narodowej stosowano różnorakie, często wręcz bezwzględne środki nacisku, mające na celu „zachęcenie” do opuszczenia Wileńszczyzny.
Po zajęciu Wilna przez Sowietów w lipcu 1944 roku NKWD w pierwszej kolejności aresztowała przedstawicieli polskiej inteligencji. Więzienia bardzo szybko zapełniły się „wrogami ludu”. W tej sytuacji dalsze przebywanie na Wileńszczyźnie stało się niebezpieczne. I tak mieszkanka Lidy, Irena Wojtuszkiewicz, jasno stwierdziła: „Zdecydowaliśmy się na wyjazd, bo paliło nam się pod nogami. Żyliśmy jak na wulkanie, wyjechaliśmy z Lidy pierwszym transportem, jaki wyruszał na Zachód”. Inny wskazywał: „Jeśli chodzi o ludność miejscową, wileńską – część była za zostaniem, część za repatriacją. Ale inteligencja zasadniczo wyjeżdżała. Gdyby nie wyjechała, to by pojechała na Sybir! Tu właściwie nie było żadnej alternatywy!”.
Z drugiej strony Sowieci starali się ograniczyć do minimum ewakuację polskich chłopów, obawiając się, że ich nagły wyjazd doprowadzi do poważnego kryzysu żywnościowego na sowieckiej Litwie. Piętrzono więc przed polskimi chłopami różnorakie przeszkody biurokratyczne, wymagając np. zaświadczenia, którego ważność poświadczała pieczęć, której w wyniku odgórnego zakazu – nie można było nigdzie uzyskać. Zdarzały się też przypadku przemocy fizycznej, zastraszania polskiej ludności wiejskiej oraz wymuszanie od niej – wbrew układowi – podatków i kontyngentów żywności. W razie gdy te metody nie skutkowały, dokonywano aresztowań lub przymusowo wcielano do Armii Czerwonej. "
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.