O „Niewidzialnej ręce” i normalności inaczej

2025-01-05, 10:41
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Jak to jest w zwyczaju,  na koniec każdego roku w rubryce „Komentarz”  staram się o humorystyczne podsumowanie mijającego roku. Trzymając się tradycji i tym razem skomentuję zupełnie wybiórczo kilka kuriozalnych wydarzeń z roku 2024.

Zaczniemy od sprawy świeżej. Od ostatnich wyborów na Litwie, w których zwyciężyli – jak wiadomo – socjaldemokraci. Zwycięzcy jednak nie mogli przed dłuższy czas dobrać sobie koalicjantów. Tę okoliczność postanowił wykorzystać jakiś anonimowy litewski „Lexus” czy może  „Vovan”, który, podszywając się pod posłankę Agnė Širinskienė, zaczął wysyłać dziwne maile do kolegów z ław poselskich.

Na maile nabrało się wielu. Nawet taki szczwany polityczny lis jak Algirdas Sysas. Przyznał post factum, że został zrobiony w konia przez „Agnė”, ale, jak się tłumaczył, jego „miłość (do rzekomej Širinskienė) trwała tylko dwa dni”. Potem „romans” przebiegły socjaldemokrata zerwał dziwiąc się temu, że ta „Agnė” – to nie w swoim sosie chyba była. Pisze treści (o których Sysas publicznie nie wspomina), jakby „była podekscytowana lub zdenerwowana”.  Sysas, choć dał się oduraczyć, to jednak szybko się zreflektował. Nie inaczej było też z posłem Ignasem Vėgėlė. Ten choć profesor prawa, to w porównaniu z Sysasem jest tylko  politycznym żółtodziobem. Dał się złapać na haczyk, gdy „Agnė” mu z głupia frant zaproponowała fotel ministra sprawiedliwości. Pod warunkiem wszakże, że opuści swoją frakcję „chłopów i zielonych”, a zaciągnie się w szeregi „Niemeńskiej jutrzenki”. Ponoć Ignas zaciekawił się propozycją i na jakąś tam wspólną kawkę z „Agnė” nawet się zgodził. Kawki oczywiście nie było, była zamiast niej pierwsza nauczka dla politycznego debiutanta, by nie kwapić się na darmowe frukta w polityce. Internetowy troll ponoć po skandalu został wytropiony. Powiedział, że robił polityków w balona z zemsty za to, że politycy robią w balona wyborców.

Niemalże równolegle do naszych litewskich wyborów odbywały się wybory też za wielką wodą, gdzie  Amerykanie wybierali sobie prezydenta. Jak wiadomo, wybrali źle. Przynajmniej tak sądzą celebryci, znani działacze, znani z tego, że są znani, oraz cała hollywoodzka śmietanka, co to Trumpa nie znosi, bo obiecał, że zaprowadzi od nowa w Ameryce normalność. Normalni inaczej – rzecz jasna – tego znieść nie mogą. Część z nich zapowiedziała wręcz, że emigruje z „tego kraju”. Nie jest to oryginalna zapowiedź specjalnie, więc Whoopi Goldberg, aktorka komedyjna drugiego planu, postarała się o bardziej ekstrawagancką formę protestu. Postanowiła mianowicie ogłosić strajk seksualny. „Niech mężczyźni pamiętają, że nie znaleźli się na tym świecie o własnych siłach. Bez nas nie da się tego zrobić”, przypomniała mężczyznom, którzy głosowali na Trumpa. A potem im jeszcze pogroziła słowami: „Jeśli na nic wam nie pozwolimy, nic nie dostaniecie”. Blady strach pewnie padłby na cały amerykański rodzaj męski, gdyby nie fakt, że Whoopi jest już leciwą niewiastą w wieku 69 lat. Jej strajk więc jest co najmniej baaardzo spóźniony.

Ale ekscesów powyborczych w USA było znacznie więcej, niż tylko ten wyżej opisany. Otóż okazało się, że po raz pierwszy w historii w wyborach do Kongresu, które odbywały się paralelnie do wyborów prezydenckich, ze stanu Delaware została wybrana niejaka Sara McBrige. Wszyscy animatorzy różnorodności, nowoczesności i odmienności byli wręcz w siódmym niebie, bo wspomniana McBrige jest transwestytką. Tak niecodzienne osiągnięcie amerykańskiej demokracji zostało jednak wkrótce mocno przyćmione. Przyćmione niezwykle transfobicznym skandalem, jaki wydarzył się w świątyni amerykańskiej demokracji. Na wszystkich łazienkach w „świątyni” bowiem jakaś niewidzialna ręką zawiesiła obok oznaczeń „męska” albo „żeńska” jeszcze kartkę z napisem „biologicznie”. Był to oczywisty policzek dla transpłciowej McBrige, której wyraźnie pokazano, że nie może zaglądać do damskich toalet. Opinia publiczna, ta tęczowa rzecz jasna, wręcz nie posiadała się z wściekłości na taką dyskryminację. Zażądała śledztwa, które zresztą i tak było zbędne, bo „niewidzialna ręka” szybko sama się ujawniła. Ręka – jak się okazało należała do „ultrakonserwatywnej” i skrajnie normalnej kongresmenki Nancy Mace, która nie dość że samozdemaskowała się, ale jeszcze zażądała od spikera Senatu M. Johnsona, aby wydał stosowną dyrektywę łazienkową, zabraniającą biologicznym mężczyznom zaglądać do damskich WC. Cała tęczowa brać ze stanu wściekłości wpadła w szał, bo spiker Johnson z szacunkiem należnym dla wszystkich dyrektywę łazienkową jednak niezwłocznie wydał.

Greta Thunberg, świecka święta wszystkich sił „postępowych” na Zachodzie, nagle jakby mocno straciła na swej świętości. Ba, tak zdegradowała w randze kanonizowanej, że część krajów Zachodu nawet nie chce jej więcej widzieć u siebie. Niemcy, które do niedawna pod niebiosa sławili szwedzką aktywistkę klimatyczną, teraz zamierzają przed nią zamykać swe granice. Warum? Dlatshego? Odpowiedzi udziela jedna z niemieckich gazet, która napisała „o degradacji klimatycznej świętej Grety do zagorzałej antysemitki i sojuszniczki brutalnych demonstrantów (...)”. Teraz brutalna Greta częściej gości na komisariatach policji, niż na salonach u możnych tego świata, gdzie już jej nikt nie chce znać. Jej słuszny radykalizm klimatyczny bowiem bryknął na niepożądane pole radykalizmów niesłusznych.

Teraz na chwilę z kontynentu przenieśmy się na wyspy, a dokładnie do Wielkiej Brytanii. A jeszcze dokładnie do Szkocji. „Daily Mail” doniósł, że w jednym ze szkockich gimnazjów objawił się nastolatek, co się ogłosił, że jest „wilkiem uwięzionym w ciele człowieka”. Dyrekcja szkoły zamiast pomóc młodzieńcowi i wysłać go na badania do psychiatry, orzekła, że chłopiec ma pełne prawo czuć się wilkiem, a inni uczniowie mają to szanować. Ba, po pewnym czasie „uczony psycholog” szkolny w randze „asystenta ds. dobrostanu” (takowi są zatrudniani w szkockich placówkach) oznajmił po wnikliwych przemyśleniach, że chłopiec ma „dysforię gatunkową”, czyli niezgodność odczuwanej tożsamości gatunkowej z gatunkiem biologicznym człowieka, dlatego należy się mu specjalna ochrona.

Pionierskie odkrycie naukowe „asystenta”, wcześniej nie będące w skarbnicy wiedzy ludzkości, skutkowało tym, że chłopak-wilk może sobie wyć podczas lekcji, gdy ma na to ochotę, bo wilki są gatunkiem chronionym w Szkocji. Więc – rzecz oczywista – i czującemu się wilkiem też należą się specjalne względy. Szkoccy uczniowie jednak jakoś nie czują się z tym wszystkim dobrze, komfortowo. Czekają w napięciu, czy ktoś przypadkiem nie zechce się ogłosić hieną, indykiem albo skunksem. Wtedy musieliby przecież znosić na lekcjach albo przeraźliwe piski niczym śmiechy upiora, albo gulgotanie, albo wąchać smród porównywalny do tego jakby ktoś puszczał nieustannie bąki.

I na koniec o zawrotnej karierze pewnej burki muzułmańskiej, której obowiązkowego noszenia od swych kobiet domagają się islamistyczni radykałowie. Ostatnio cały świat obiegło zdjęcie 30-letniej irańskiej doktorantki Ahou Daryaei z islamskiego uniwersytetu Azad w Teheranie. Młoda kobieta siedzi na dziedzińcu swej uczelni w samej tylko bieliźnie, co w teokratycznym państwie jest czymś szokującym. Okazało się, że była to rozpaczliwa próba protestu wobec działań islamistycznej milicji, która ukarała doktorantkę za to, że jej nakrycie głowy nie zasłaniało wszystkich włosów.

Iranka za swój protest zapłaciła ogromną cenę – została pobita i zamknięta w zakładzie psychiatrycznym.

Bulwersująca historia nie została bez odgłosu w Europie. Francuska feministka Sandrine Rousseau zaprotestowała na platformie X odważnym wpisem: „Nasze ciało i wszystko, co na nie nakładamy – lub nie – należy do nas”, napisała ze swadą. I nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że ta sama Rousseau u siebie we Francji... zachwalała noszenie przez miejscowych muzułmanek burek, czadorów, chimasów czy nikabów, ani słowa przy tym nie pisnąwszy, że to rodziny wymuszają od swych córek te nakrycia głowy w celach wyznaniowych. Ktoś zapyta, skąd taka hipokryzja feministek? Śpieszę z odpowiedzią. Z powodu dealu politycznego skrajnej lewicy z muzułmańskimi ortodoksami. W zamian za głosy tych ostatnich (w ostatnich wyborach do PE aż 75 proc. muzułmanów głosowało na skrajną lewicę) feministki chętnie się podkładają wyznawcom Allaha, handlując swymi „wartościami” niczym bezpruderyjne sowietki.

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#9 W. 2025-01-14 17:01
Sytuacja na świecie jest dynamiczna, nigdy nie wiadomo co przyniesie następny dzień.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Marcin pl 2025-01-09 22:49
Niech wariactwa będzie jak najmniej. Niech żyje się spokojnie i niech zatriumfuje normalność.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Alina 2025-01-09 17:21
To jest raczej taki śmiech przez łzy, bo wariactwo jakie obserwujemy wcale nie jest żartem ale dzieje się naprawdę i dotyka różnych sfer naszego życia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Stanisław 2025-01-09 16:41
Myślę że gdy jakiś dzieciak ogłasza się „wilkiem uwięzionym w ciele człowieka” to czym prędzej powinni się zając tym przypadkiem specjaliści medycyny. Tylko nie wiadomo jakiego rodzaju, zwykli lekarze, a może lekarze weterynarii, choć chyba jednak ci od chorującej psychiki.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 jan71 2025-01-08 12:35
Takie humorystyczne podsumowanie mijającego roku to już tradycja. Można się uśmiechnąć ale też zadumać, bo opisywane przykłady są tyle zabawne, co też zatrważające, bo pokazują skalę wariactwa jaka nas otacza.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Marek 2025-01-05 13:52
Cóż, śmiech jest doskonałym lekarstwem na szaleństwa otaczającego nas świata.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 r.w. 2025-01-05 12:42
Śmiesznie i strasznie zarazem...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Adam 2025-01-05 12:42
Każdego roku takich "perełek" jak te opisane w artykule jest co niemiara. Wiąż się dziwimy że takie dziwactwa a wręcz durnoty mają miejsce w poważnym ponoć świecie, a potem okazuje się że może być - jeszcze bardziej idiotycznie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Krystyna 2025-01-05 12:07
W teraźniejszym świecie bez humoru nie wytrwamy. Śmiech – to zdrowa reakcja na te szaleństwa. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Środa, 15 stycznia 2025

    Mk 1, 29-39

    Słowa Ewangelii według świętego Marka

    Wprost z synagogi Jezus udał się z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. A teściowa Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł, wziął teściową za rękę i podniósł. Wtedy gorączka ustąpiła, a ona usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce już zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych. Całe miasto zgromadziło się u drzwi. Uzdrowił wielu, których nękały rozmaite choroby, i wyrzucił wiele demonów; lecz nie pozwalał demonom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, jeszcze przed świtem, wstał i wyszedł na miejsce odludne, i tam się modlił. A Szymon i ci, którzy z nim byli, poszli Go szukać. Kiedy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. A On im odpowiedział: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam nauczał, po to bowiem wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając demony.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24