Progresywna Szkocja weszła właśnie na kolejne stadium szaleństwa genderowej rewolucji. Jest to etap, gdy za negowanie genderowej „nauki” o mnogości płci ludzkich już nie tylko śmiałka skazuje się na społeczny ostracyzm, wyklucza się, powszechnie się piętnuje, pozbawia szans na awans zawodowy i społeczny itp., tylko realnie karze się więzieniem. Za „wzniecanie nienawiści” jako się rzekło, można zgodnie z nowych „szkockim prawem” (tak to nazwijmy) trafić za kratki na długie lata. Jak można ową „nienawiść wzniecić”? Ano, jest to elementarne, Watson, powiedziałby pewien słynny śledczy z Wysp z opowieści Arthura Conan Doyle'a. Wystarczy, że ktoś zmylony własnym wzrokiem nazwie biologicznego mężczyznę wbrew jego woli mężczyzną i już jest sprawa. Sprawa karna motywowana „mową nienawiści”, za którą zgodnie z nowym „szkockim prawem” grozi wieloletnia odsiadka.
Po uchwaleniu nowego prawa władze wręcz zaczęły zachęcać obywateli, by donosili policji każdy przypadek jego łamania. Gdyby ktoś nienawistnie określił transpłciową osobę nie tak, jak ona sobie tego życzy, ma być surowo ukarany. I proszę sobie wyobrazić, donosy się posypały z chętnej ręki „życzliwych”, jak z roga obfitości. Skuteczność zachęt władz przerosła wręcz wszelkie oczekiwania. Jak podaje radio LBC, w ciągu pierwszych dwóch dni obowiązywania nowej ustawy na komisariaty policji wpłynęło bagatela blisko 4 tysiące skarg i donosów. Teraz stróże porządku będą zmuszeni każdy donos zbadać i w razie konieczności zastosować wobec potencjalnego przestępcy „szkockie prawo” z 1 kwietnia. Przykładnie i surowo ukarać jakiegoś tam foba.
Słynna szkocka pisarka, autorka powieści o Harrym Potterze J. K. Rowling, feministka i tęczowa aktywistka skądinąd, w tym jednak przypadku powiedziała: „basta”. Nie ma zgody na to, by arbitralnie zabraniać nazywania mężczyzny mężczyzną i odwrotnie. Uważa, że jest to nonsens groźny przede wszystkim dla kobiet. Ma przy tym twarde argumenty na obronę swych racji. Tak się już stało w Szkocji właśnie, że wskutek obowiązywania prawa pozwalającego na dowolność w wyborze płci (w „nauce” gender tłumaczy się to istnieniem tzw. „płci kulturowej”) doszło do masowych przypadków gwałtów na kobietach właśnie. W ostatnich latach media alarmowały, że w szczególności w więzieniach maniacy seksualni zaczęli powszechnie uznawać się za kobiety, by tym samym przedostać się do towarzystwa kobiet biologicznych, a więc do ich celi, do szatni, toalet, pod prysznice itd. Gdy media zaczęły opisywać przykłady kolejnych gwałtów, dopiero wybuchła afera. Nawet ówczesna premier szkockiego rządu, superprogresywna Nicoli Sturgeon musiała z tego powodu podać się do dymisji. Na jej miejsce wszedł jednak nie mniej progresywny Humza Yousaf, Pakistańczyk cieszący się powszechną opinią najbardziej genderowego na świecie wśród tej nacji. I właśnie wtedy Rowling zaprotestowała. Odważnie stanęła po stronie kobiet, nazywając mężczyzn mężczyznami „nawet jak się malują i ubierają jak stare zużyte prostytutki”, jak to obrazowo nazwał publicysta Dariusz Matuszak. Warto w tym miejscu jeszcze dodać, że oprócz kobiet największymi ofiarami nowego „szkockiego prawa” są dzieci, których dorośli nieodwracalnie okaleczają, gdy tylko uda się im wmówić niepełnoletnim, że nie są „w swym ciele”, dlatego muszą się poddać operacji zmiany płci.
Rowling mimo swej pisarskiej sławy i bogactwa po swych publicznych wypowiedziach natychmiast została poddana przez genderową jaczejkę, „nowoczesnych” polityków, media, etc. niebywałej nagonce. Została ogłoszona naczelną transfobką na Wyspach i wykluczona ze wszystkich możliwych gremiów dających prestiż i pieniądze. Z dnia na dzień z uwielbianej i kochanej pisarki stała się wśród rodaków niemalże osobą zapowietrzoną. Ale pisarka okazała się być „twardą sztuką”, jak by powiedział pan Wołodyjowski. Po uchwaleniu „szkockiego prawa” z 1 kwietnia zapowiedziała wręcz, że jeżeli ktoś w Szkocji zostanie wsadzony do więzienia za to, że mężczyznę nazwie mężczyzną, to ona zrobi to samo powtarzając trefną wypowiedź słowo w słowo. – I będę w swym domu czekać na policję, zapowiedziała buńczucznie. Policja jak na razie nie ma odwagi, by aresztować słynną pisarkę. Ponad to jest lekko w szoku po tym, gdy została zawalona donosami na transfobów i nie wie za bardzo, czy ma zajmować się poważnymi przestępstwami, czy tymi „wzniecającymi nienawiść”. Na jedno i drugie w żadnym razie nie wystarczy jej ani czasu, ani resursów. Żeby było dosadnie, w rewolucyjnej Szkocji sprawdziła się też zasada głosząca, że „rewolucja pożera swe dzieci”. W Edynburgu „pożarty” został premier kraju Humza Yousaf, najbardziej tęczowy Pakistańczyk jakiego kiedykolwiek nosiła Ziemia, na którego na policję wpłynęło nie mniej donosów niż na Rowling. Tęczowego Hamzę dla odmiany życzliwi oskarżają o mowę nienawiści na tle rasowym, bo w szkockim parlamencie niepochlebnie wyrażał się o białych tubylcach.
Szkocja zatem szaleje. Jedna ideologiczna szajba goni tam inną szajbę. Ale w innych częściach Europy dochodzi stopniowo do otrzeźwienia z genderowego amoku. W niemieckiej Bawarii dla przykładu władze landowe wydały prawo (też 1 kwietnia), zabraniające w oficjalnej korespondencji w urzędach, szkołach, na uniwersytetach używać genderowych końcówek w pisowni wobec osób uważających się za niebinarne (cokolwiek to by oznaczało). „Język ma być jasny i zrozumiały”, uznały bawarskie władze landowe i zabroniły używania genderowej nowomowy w oficjalnym obrocie. Ba, uczniowie, nauczyciele, studenci nie będą już karani, jeżeli prywatnie odmówią używania genderowych łamańców językowych wobec różnych tam „aktywiszcz”. Po prostu zgodnie z nowym prawem wolno im. No straszna kontrrewolucja, należy odnotować. Na dodatek jeszcze dość powszechnie przyjęta z aplauzem. Związek Niemieckich Nauczycieli piórem swego przewodniczącego Stefana Duella elegancko odnotował na przykład, że w wyrzuceniu genderowych łamańców z obiegu słownego ludzi kulturalnych „chodzi o pełne szacunku sformułowania, które są również wrażliwe na płeć, bez oznaczania ich jako takie”. Czyli że płeć ludzka jest i język Gothego to potwierdza poprzez odpowiednie końcówki. Nietrudno się domyślić, że niezadowolenie z nowego „restrykcyjnego” prawa wobec osób transpłciowych wyraziły środowiska lgbt+ oraz ich polityczni sprzymierzeńcy. W tym bawarskim przypadku byli to politycy partii „Zielonych”, którzy, uwaga, proszę mocno trzymać się fotela, nazwali decyzję władz landowych „wojną kulturową”. Czyli jak u Orwella: „wojna jest pokój, wolność jest niewola, ignorancja to siła”. Nazwanie mężczyznę mężczyzną, a kobietę kobietą według genderystów – to jest „wojna kulturowa”. Szajba do sześcianu w pomyleniach pomyleńców. Wszelcy pomyleńcy w Wielkiej Brytanii też – nawiasem mówiąc – z powodu decyzji tamtejszego premiera Rishi Sunaka nie będą mieli łatwo. Szef angielskiego rządu (narodowości hinduskiej) zażądał bowiem od dyrektorów szkół całkowitego zabronienia propagandy transpłciowej wśród dzieci. „Dziecko z zasady nie może zmienić płci”, stanowczo orzekł Sunak, wprawiając w osłupienie i wywołując wściekłość wśród genderystów.
Na Litwie tymczasem obecnej władzy konserwatywno-liberalnej znacznie bliżej jest do Szkocji niż Bawarii czy Anglii. Ostatnio chociażby z inicjatywy rządzących Sąd Konstytucyjny zbadał i orzekł, że „płeć kulturowa” jest u nas ponoć wartością konstytucyjną. Sędziowie owszem nie powiedzieli o tym wprost, ale z ich orzeczenia o zgodności z litewską Konstytucją Konwencji Stambulskiej to wynika. Konwencja wprowadza bowiem do obrotu prawnego na Litwie kategorię „płci kulturowej” i sędziowie uważają to za zgodne z Konstytucją, choć jako żywo jest niezgodne (litewska Ustawa Zasadnicza w temacie płci mówi jedynie o kobiecie i mężczyźnie i nic więcej). Dodajmy, że jakiś czas temu ministerstwo sprawiedliwości z pominięciem parlamentu wydało arbitralnie zgodę na zmianę płci na Litwie w oparciu jedynie o opinię psychiatry. Wystarczy takiej opinii i Gintaras stanie się zgodnie z prawem Giedre. Teraz tylko czekać uchwalenia „szkockiego prawa” na Litwie i dogonimy najbardziej postępową na świecie krainę gender ...w dziedzinie promocji więziennictwa wśród inakomyślących...
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.