Niedawny międzynarodowy sondaż Portland Communications musiał jeszcze bardziej przygnębić brukselską elitę. Pokazuje bowiem, że wyniki ich rządów Europą od dekad przynoszą zgniłe owoce. Ich skrajnie ideologiczne koncepcje, pomysły, gospodarcze plany czy wreszcie coraz to wyraźniejszy totalitarny zamordyzm przerażają Europejczyków w większości krajów Starego Kontynentu. Z sondażu wynika bowiem, że we wszystkich głównych, najbardziej wpływowych europejskich krajach panują nastroje pesymistyczne. Ludzie martwią się o przyszłość. W Niemczech, Francji, Włoszech, Holandii wszędzie przytłaczająca większość mieszkańców uważa, że sprawy w ich krajach idą w złym kierunku. Że idą w dobrym uznaje zaledwie 28 proc. Włochów, 24 proc. Holendrów, 20 proc. Niemców i zaledwie 14 proc. Francuzów.
Tak minorowe nastroje wyborców głównych unijnych krajów źle wróżą wynikom wyborów do PE, co ogromnie niepokoi brukselską samozwańczą elitę. Z sondażu Portland Communications wynika, że prawie w każdym z badanych krajów na czele stawki są partie, które lewicowo-liberalny mainstream uznaje za „skrajną prawicę”. A więc we Francji „skrajnie prawicowy” Front Narodowy ma 33 proc. poparcia, we Włoszech „faszyści” z „Bracia Włosi” cieszą się 28 proc. poparciem, w Holandii „Partia Wolności” notuje 25 proc. sympatii wyborców, zaś w Niemczech „skrajna prawica” z AFD uplasowała się na drugiej pozycji z wynikiem 17 proc. Ciekawe, skąd wziął się ten trend ogólnoeuropejski, skoro – jak przekonuje nas elita dzierżąca władzę w „naszej Unii” od wielu dziesięcioleci – osiągnęliśmy niebywałe granice postępu we wszystkich możliwych politykach Unii, uszczęśliwiliśmy społeczeństwa europejskie na niebywałym dotąd pułapie szczęśliwości, wprowadziliśmy najwyższe znane ludzkości prawa człowieka, poczynając od prawa do autolikwidacji (czyli autoeutanazji), poprzez prawo do autodefinicji płciowej na bodajże 86 różnych możliwych sposobów, a kończąc na prawie kobiet (przepraszam za otwartość, zapożyczonym od krów), czyli do zdrowia reprodukcyjnego. To przecież musiałoby tak wspaniale wpłynąć na nastroje wyborców, wprowadzić ich w zachwyt i euforię z powodu tych wszystkich postępów, ale ludzie są niestety niespokojni. Skrajnie pesymistyczni, gdy idzie o sprawy w ich krajach. Why? Dlaczego?
Ostatnio Komisja Europejska ogłosiła, że kraje członkowskie muszą zredukować emisję CO2 o 90 proc. do roku 2040. Cel ambitny, jak wszystko w „naszej Unii”, a zarazem bezcelowy, jak ...dalej tak samo. Dlaczego bezcelowy? Bo nie przyniesie żadnych korzyści, jeżeli chodzi o zmiany klimatyczne. Jak sami stratedzy celu wyliczyli, ma on obniżyć globalną temperaturę na planecie o 0,5 stopnia Celsjusza za sto lat. Czyli nic. Pardon, jak to nic. Skutki uboczne celu – to dramatyczne obniżenie konkurencyjności europejskiej gospodarki, skokowy wzrost cen energii, zniszczenie branży rolniczej oraz w efekcie drastyczne zubożenie ludności na Starym Kontynencie. Taki ma być ten nasz „zielony ład”, co to w połączeniu z nieudolnością KE z regulacjami eksportu ukraińskich produktów rolnych do UE wzburzył farmerów od Francji, Holandii, Niemiec, poprzez Polskę, Bułgarię, Rumunię i na Litwie kończąc.
To, że ideologia zaciemnia umysły, mamy najlepszy dowód ku temu wynikający z jednego z ostatnich głosowań w Parlamencie Europejskim nad rezolucją o prześladowaniu chrześcijan w Nigerii. W rezolucji owszem potępiono masowe mordy na chrześcijanach w afrykańskim kraju, ale za główną przyczynę barbarzyńskich napadów muzułmańskich ekstremistów uznano, proszę odważnie znieść to ideologiczne szaleństwo, zmiany klimatyczne. Tak, tak skrajna lewica europejska oraz wspierający ją „chadecy” tak uważają, że terroryści z muzułmańskich organizacji mordują, palą, niszczą całe wsie zamieszkałe przez chrześcijan, bo to jest konflikt pasterski. „Chociaż pochwalamy uznanie przez Parlament Europejski przerażającej masakry bożonarodzeniowej wymierzonej w chrześcijan, jesteśmy jednak rozczarowani, że rezolucja bagatelizuje religijne przyczyny przemocy, podkreślając jednocześnie takie kwestie jak zmiany klimatyczne”, napisała w związku z haniebną rezolucją europejskiego lewactwa dr Georgia Du Plessis, specjalistka ds. prawnych ADF International. Przypomnijmy, że w Boże Narodzenie 2023 roku co najmniej 195 chrześcijan zostało zamordowanych przez bojowników Fulani w co najmniej 20 społecznościach w centralnym stanie Nigerii Plateau. Ponad 300 chrześcijańskich wiernych odniosło obrażenia lub straciło domy. Jednak europosłowie nie chcą powiedzieć prawdy o martyrologii chrześcijan, bo lewactwu przez gardło nie przejdzie ta prawda, tak bardzo nienawidzą chrześcijaństwa, które hamuje ich ideologiczne szaleństwa.
Te osiągnęły już tymczasem taki poziom absurdu, że nawet obywatele krajów wytresowanych na tym polu w stopniu ponadstandardowym nie wytrzymują. Świadczy o tym chociażby ostatnia akcja kibiców klubów piłkarskich z Niemiec, którzy zbuntowali się tresurze i dali o tym znać jawnie i dosadnie. Zaczęło się dosyć niewinnie, gdy kibice klubu Bayeru 04 Leverkusen wywiesili podczas meczu z Werderem Brema baner z napisem: „Istnieje wiele gatunków muzyki, ale tylko dwie płcie”. Czy ktoś widzi w tym stwierdzeniu jakieś kontrowersje? Czy jest w tym zdaniu coś nie tak? Dla ludzi normalnych, mam tu na uwadze tych trzymających się prawdy obiektywnej, w tym prawdy naukowej, jest to stwierdzenie zupełnie neutralne. Tak jak by ktoś powiedział, że zimą jest śnieg, a nocą jest ciemno. Ale nie dla wytresowanych ideologicznie akolitów nowoczesności, do jakich zalicza się niemal w całości niemiecka klasa polityczna. Otóż usłyszeliśmy z jej strony, że jest to hasło „nieludzkie” i „dyskryminujące”. Tak je ocenili politycy z Partii Zielonych, których zdanie poparli jednozgodnie wszystkie inne mainstreamowe niemieckie partie oraz Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB). Ten ostatni ukarał klub z Leverkusen karą 18 tys. euro za baner z „nieludzkim” hasłem. Nie spodziewał się jednak pewnie reakcji kibiców innych niemieckich drużyn piłkarskich. Ci w znak protestu wobec absurdalnej decyzji DFB zaczęli eksponować na meczach banery, których treść jednoznacznie mówi, co myślą o działaczach piłkarskich swego kraju. Oto kilka przykładów. „Jest tylko jeden absurdalny DFB i dwie płcie” (baner kibiców Dynamo Drezno), „Są tylko dwie płcie, obie gardzą Niemieckim Związkiem Piłki Nożnej” (FC Energie Cottbus).
Absurdalni niemieccy działacze piłkarscy zapowiedzieli oczywiście dalsze sankcje i kary wobec klubów, których kibice eksponują „nieludzkie” i „dyskryminujące” banery, a my już wiemy, dlaczego nie mniej absurdalni politycy brukselscy tak boją się wyników wyborów do PE. Wiedzą doskonale, że ich szajby ideologiczne po prostu nie dają żyć zwykłym ludziom, którzy, często pokonując strach przed represjami liberalnej demokracji, zaczynają buntować się. Nie kupują po prostu już więcej ich absurdów. Na Litwie do grona absurdalnych polityków możemy śmiało zaliczyć cały aktualny rząd in corpore. Pamiętamy przecież, co w temacie banerów niemieckich kibiców wygadywał litewski minister oświaty, nauki i sportu Gintautas Jakštas, co premier rządu Ingrida Šimonytė. W czerwcu politycy ich pokroju z Litwy będą kandydować do Parlamentu Europejskiego. Możemy ich powstrzymać. Jest to już ostatni moment, by uwolnić Europę od nieznośnych nowoczesnych szaleńców.
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
czyli komuś zależy żeby państwa unijne dosłownie dobić, bo przecież ten plan jest zupełnie nierealny. czyli co, płacenie znowu jakiś wielkich kar?
Do takich skrajności doprowadzili ludzie unijni przywódcy - lewicowcy i liberałowie, którym bliżej do marksistów niż demokratów.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.