Gdybym tak zamienił się piórem z jakimkolwiek publicystą reprezentującym nowoczesność w lewicowo-liberalnym myśleniu, to musiałbym napisać, że posłannica Bjoerk zorganizowała wernisaż w PE dla swej rodaczki, wielkiej sławy światowej fotografki Elisabeth Ohlson, która twórczo łączy nieobyczajność z sacrum. Czyli wątki lgbt z religią chrześcijańską. To dzięki tym zdolnościom osoba prymitywna stała się sławną i wziętą artystką w dzisiejszej Europie. Poświadczył to chociażby znawca nowoczesności, „demokrata” ze stażem jeszcze z czasów gierkowsko-breżniewskich, dziś europoseł lewicy z Polski Leszek Miller, dla którego wystawa okazała się być „poruszająca”. Nie sprecyzował stary aparatczyk, co go tak poruszyło na wystawie, czy może rapcie na gołym ciele młodych i starych sadomasochistów, czy stringi, czy też inny jakiś gadżet z bliskiej mu subkultury.
Prymitywna skandalistka ze Szwecji postanowila bowiem po raz kolejny dać upust swym pomroczonym wyobraźniom na fotografiach, które nigdy nie powinny pokazać się na żadnej wystawie, a w „świątyni demokracji” zwłaszcza. Na jednej z nich postać przypominająca Zmartwychwstałego Chrystusa została przedstawiona w otoczeniu sodomitów, którym „artystka” przydzieliła w swym dziele rolę apostołów. Jeden z nich, podstarzały wynaturzeniec, siedzi w swej skórzanej garderobie z rozkraczonymi nogami. Skórzane leginsy sięgają mu tylko do podudzia, dalej przyrodzenie przykrywa już zaledwie przepaska biodrowa. Jego młodsi kompani, ubrani przez tego samego stylistę, udają bluźnierczo rozmodlonych wariatów. Sztuka na miarę dzisiejszej nowoczesnej europejskiej kultury. Jeszcze bardziej obsceniczna jest fotka przedstawiająca nagiego mężczyznę w postawie przypominającej ukrzyżowanie. Na nim spoczywa inny nagi osobnik, produkt zboczonej wyobraźni „artystki” ze Szwecji.
Obsceniczne fotografie – to rzecz jasna celowa antychrześcijańska prowokacja skrajnej lewicy, którą reprezentuje europosłanka Bjoerk (należy do grupy parlamentarnej „The Left”). Sadomasochistyczne upodobania lewicy nie stałyby się jednak „dostojanijem”, jak to się mówi w kolebce światowego komunizmu, Europy, gdyby nie wydane pozwolenie na wystawę w Parlamencie Europejskim przez jego kierownictwo. A warto przypomnieć, że dziś na czele PE stoi nie kto inny tylko przedstawicielka chadecji Roberta Metsola. Chrześcijanka z Malty godząc się na publiczne eksponowanie powyżej opisanych fotografii wcale nie dostrzegła w nich „obscenicznego i wulgarnego przejawu lewackiego szaleństwa”, jak wystawę nazwał europoseł z grupy Konserwatystów i Reformatorów z Polski Joachim Brudziński. Dla niej to sztuka nowoczesna, należy domniemywać. Zobaczymy, co odpowie na list protestacyjny od innego przedstawiciela z Polski z ECR europosłanki Izabelli Kloc, która pisząc do Metsoli zauważyła, że „zdjęcia z wystawy nie przyczyniają się do poszanowania praw człowieka ani żadnej innej szlachetnej sprawy”. Pewnie na odpowiedź przyjdzie nam zaczekać tak z pół roku. Taka jest na ogół taktyka eurokratów, gdy zapędzeni w kozi róg przez własną głupotę i serwilizm nie potrafią się wytłumaczyć z eksponowania pożyczonej w tym przypadku od politycznych koalicjantów antychrześcijańskiej wścieklizny.
Ironią z najczarniejszego humoru Monty Pythona jest to, że jeszcze niedawno komisarz ds. równości Komisji Europejskiej Helena Dalli w ramach „komunikacji inkluzywnej” zabroniła pracownikom brukselskim jakiegokolwiek odniesienia się do religii i symboli religijnych przy okazji świętowania Bożego Narodzenia. Urzędnicy dostali twardy szlaban na używanie samej nazwy świąt, nie mówiąc już o Jezusie, przy składaniu życzeń świątecznych. Teraz okazało się, że w celu wyszydzenia chrześcijan, obrazy ich uczuć religijnych wizerunku Jezusa używać w „świątyni demokracji” wolno. Proszę bardzo, byleby w wulgarnym scenariuszu seksualnej lewicy.
„Niestety to, co wydaje się niedopuszczalne w świecie ludzi cywilizowanych, jest jak najbardziej na miejscu dla propagatorów tzw. europejskich wartości, które w wydaniu serwowanym przez lewicę okazują się wręcz antytezą chrześcijanskich korzeni Europy”, przypomniała Metsoli europosłanka Kloc. Potem w mediach swą myśl uzupełniła jeszcze nutką optymizmu. Wyraziła nadzieję, że „prędzej czy później nastąpi w pełni zasłużony bunt mas, które wywiozą na taczkach i traktorach tę oderwaną od rzeczywistości i cuchnącą zgnilizną warstwę oświeconych eurobarbarzyńców”.
Taka wizja przyszłości wydaje się być nieunikniona. Jednak zanim to nastąpi, musi się dopełnić miara sprośnego bezprawia. Na razie słuszność należy oddać europosłowi z Hiszpanii Jorge Buxade, który jest szefem delegacji VOX w Parlamencie Europejskim. Napisał on na twitterze, że „Parlament Europejski stał się miejscem bezkarności lobby lgbtiq+”. I dodał, iż „dzieje się to przy współudziale lewicy, ludowców i liberałów”.
Jest jakąś symboliką czasów, że Parlament Europejski, emanacja demokracji i europejskich wartości dla oświeconych elit kontynentu, nurza się w dekadencji, jak prosię we własnym łajnie. Jako żywo przypomina to schyłkowy okres wielkiego Cesarstwa Rzymskiego, które przez współczesnych było uważane za wieczne. Tak było potężne i nowoczesne na tle otaczającej jego granice barbarii. A jednak „wartości”, jakim zaczęła się oddawać zepsuta tamtejsza arystokratyczna elita, a które dziś kopiuje Unia Europejska, spowodowały, że Rzym upadł. Upadek nastąpił w skutek zepsucia i degrengolady, choć, należy przyznać, że w starożytnym Rzymie nie osiągnięto takiego poziomu deprawacji, jak w wielu krajach dzisiejszej Unii. Nigdy np. anomalii i zaburzeń seksualnych nie uznano za normę, a nawet za obowiązujące prawo. Choć poziom upadku był na miarę Incitatusa, konia cesarza Kaliguli, którego on miał zamiar mianować konsulem. Rzym jednak i tak upadł, a na jego ruinach narodziła się chrześcijańska Europa. Dziś ta wchodzi z kolei w dekadenckie buty Rzymu ze skutkami dla swych obywateli tragicznymi. Na razie trudno wyobrazić nawet, jak bardzo. Upadek będzie raczej spektakularny i nagły. Jak ostatnia pandemia corona wirusa. Podczas gdy jaśnieoświeceni byli już przekonani, że panują nad wszystkim, kontrolują wszelkie procesy na Ziemi, mają pod kontrolą jakiekolwiek choroby i wirusy, nagle drobna zarazka z Chin wszystko wywróciła do góry nogami. Jaśnieoświeceni w pełni poczuli swą bezradność, niepewność i strach przed kichnięciem sąsiada. Z pychy ich jednak to nie uleczyło. Żal. Szansa była.
„To potwierdzenie lewackiego upadku tej instytucji, która przed laty powstała w oparciu o takich ludzi jak Schuman, De Gasperi i Adenauer, a Wspólnota Europejska była budowana na wartościach Starego i Nowego Testamentu, prawa rzymskiego oraz filozofii greckiej, a nie neomarksistowskiej, w tym wypadku tak mocno zwulgaryzowanej, ideologii z której przejawem mamy właśnie do czynienia”, podsumował temat wystawy zaburzonej prowokatorki ze Szwecji w Parlamencie Europejskim poseł Brudziński.
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.