Jednak pragnienie posiadania oznacza coraz częściej nie brak czegokolwiek z rzeczy „namacalnych”, tylko brak wartości moralnych, psychologicznych. Paradoksalnie, jednak w wieku zbytku ludzie nadal cierpią głód. Przede wszystkim – wartości duchowych.
Pomysł napisania tego artykułu zrodził się z podziwu, jak wiele wszystkiego ludzie mają. I jak wiele z tego powodu tracą. Ostatnio, podczas pewnej wizyty poprosiłam gospodarzy policzyć, ile „ekranów” obserwuje nas, czyli ile urządzeń mobilnych jest w ich domu?.. Jak się okazuje, wiele rodzin ma po cztery – sześć smartfonów, tabletów... I na plan drugi odchodzą nie tak bardzo już popularne telewizory oraz komputery stacjonarne.
Nie na próżno chyba wciąż powtarzam, że posiadanie zawsze oznacza również – stratę. To, że jesteśmy w coś zaopatrzeni, warunkuje, że czegoś nam koniecznie brakuje. Dlatego zawsze pytam znajomych: co odbierają wam inteligentne urządzenia? Wielu, oczywiście, początkowo wymienia tylko zalety przedmiotów, bo taka jest już natura ludzka. Zwłaszcza mężczyźni – najpierw muszą się pochwalić, dopiero później się pożalą. W końcu jednak uznają, że te ekrany – stale „zapalające się” i wymagające uwagi „oczy” cyfrowe kosztują nas uczuć prywatności i bezpieczeństwa.
Środki łączności oznaczają obecnie łączność w szerokim, destrukcyjnym znaczeniu: chcesz tego czy nie, ale w każdej chwili możesz być ujrzany, usłyszany, sfilmowany, upowszechniony, wyśmiany, skazany, pogrzebany. Łączność teraz oznacza o wiele więcej niż wzajemny kontakt, którym można zarządzać. Wcześniej telefony czy komputery służyły tylko do nawiązywania i podtrzymywania kontaktu, obecnie jest to broń, która może walczyć – w obronie nas, ale i przeciwko nam.
Temat technologii cyfrowych i urządzeń inteligentnych jest obecnie bardzo aktualny. Jednakże aktualny stał się on bardziej z uwagi na negatywne doświadczenia. Na przykład, para przyjaciół spotyka się nad jeziorem, by się poopalać. Tylko przykucnęli nad wodą, a już wylegujący się w pobliżu zbyt rozluźniony znajomy robi im zdjęcia, które niezwłocznie publikuje na Facebooku z wyjaśnieniem: „oto jak ona dobrze wygląda w bikini”. I spróbuj wówczas udowodnić, że się wcale nie chciało pokazywać swego bikini tysiącom znajomych i nieznajomych, obecnych w tym czasie „w sieci”. Być może przytoczona sytuacja jest banalna, jednakże doskonale odzwierciedlająca, jak stale czujemy się nago i jakże krucha jest nasza prywatność.
W takich sytuacjach właśnie zderzają się pojęcia obfitości i niedostatku. Będąc u przyjaciela, posiadającego wiele inteligentnych urządzeń w domu, zawsze czuję się niepewnie. Wygląda na to, że musiałabym się cieszyć, że mogę w każdej chwili i stale mieć połączenie z Internetem, utrwalać urocze chwile na zdjęciach dobrej jakości, słuchać muzyki, śledzić wiadomości, wypróbowywać różne programy, ale... zawsze dręczy – „a co, jeżeli".
Przecież będziesz zmusony własną reputację poprawiać od nowa nie dlatego, że zrobisz coś nieprzyzwoitego, a dlatego, że jakiś twój gest, słowo, czy ruch zostanie utrwalony, zniekształcony, wyrwany z kontekstu i niewłaściwie zinterpretowany.
Wystarczy rozejrzeć się wokół – jedni w Internecie publikują zdjęcia przyjaciół, którzy nadużyli w czasie imprezy, inni z zazdrości lub zemsty publikują najbardziej intymne, prywatne zdjęcia swoich dawnych sympatii. I kto wie, jak temu zapobiec? Skąd mogę wiedzieć, czy ten, który dzisiaj jest niby moim przyjacielem, jutro nie zakpi ze mnie w sieciach społecznościowych? Czy wierny ukochany podczas kryzysu relacji, nie urządzi w ślepym gniewie przerażającego ataku, upubliczniając bardzo osobiste zdjęcia?
Kiedy zachodzi mowa o pojęciu bezpieczeństwa, natychmiast zaczynamy wyobrażać zagrożenie ze strony Rosji, czołgi i myśliwce. Jednak prawdziwe, realne i już szkodliwe zagrożenie naprawdę niczym nie przypomina sprzętu wojskowego. Zagrożenie dla bezpieczeństwa – to przede wszystkim brak prywatności, bezpieczeństwa człowieka. Bo to, co było wcześniej grą, teraz staje się strasznym narzędziem terroru.
Nie tylko młodzi ludzie czekają na czyjeś potknięcie, a następnie tę gafę bliźniego publikują, żeby z niego zadrwić. Obecnie na podobnej zasadzie działają nawet struktury siły i bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę, że funkcjonariusze bezpieczeństwa rzekomo coś gdzieś zobaczyli, nagrali lub usłyszeli, manipuluje się nawet politykami, ich stanowiskami lub karierą. Ślepe śledzenie kogoś, obserwowanie i nagrywanie stało się obsesją, która zakorzeniła się głęboko nie tylko wśród młodych ludzi.
To wspaniale, że teraz każdy ma tyle inteligentnych urządzeń, że technologie są bardziej postępowe i że wielu pewnie już marzy o jeszcze lepszym i nowszym smartfonie, przy pomocy którego można wygodnie zamieszczać zdjęcia na portalach społecznościowych. Pamiętać jednak należy, że każdy ekran – to jak niewidzialne oko, które może być okiem zarówno wroga, funkcjonariusza, jak i okiem przyjaciela samozwańca.
Gintarė Pugačiauskaitė
Komentarze
też mi się wydaje, że nie należy demonizować tego tematu, bo niedługo skończymy na szukaniu podsłuchów w swoich lodówkach ;)
reszta niestety potrafi jedynie krytykować. Wszyscy tylko narzekają na upadek wartości, a realne działania podejmuje właściwie jedynie AWPL, za co jest dodatkowo krytykowana. Czy ci krytykanci myślą, że problem rozwiąże się sam? A może nie zależy im na jego rozwiązaniu?
i dlatego tak często ludzie komentują czyjeś samobójstwo: "jak to? przecież on wszystko miał".
,, Szczęście jest w zasięgu ręki kiedy zrozumiesz, że pieniądz jest bardzo dobrym służącym, ale nie jest dobrym przewodnikiem.”
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.