W zaoceańskim „NYT” niejaki Shalom Auslander, z zawodu powieściopisarz i eseista, w Wielki Piątek napisał felieton, w którym proponuje, by „(...) w czasie wojny i przemocy, ucisku i cierpienia pominąć Boga”. Bo zdaniem eseisty, to Bóg jest winny tej przemocy i cierpienia i dlatego jest On „nienawistny” oraz „pełen brutalności”. A gdyby tak był śmiertelny jak my ludzie, to za swe czyny „zostałby zawleczony do Hagi”. Stąd, zdaniem pisarza, właśnie teraz, gdy „spadają pociski i w masowych grobach odkrywa się zmarłych, jest dobry moment, by przestać naśladować tego nienawistnego Boga”. „Przestać wychwalać Jego brutalność” oraz zacząć „nauczać nasze dzieci pomijać Boga – bycia jak najbardziej do Niego podobnymi”.
A że Auslander poza tym, że jest pisarzem i celebrytą, jest też na dodatek „erudytą”, więc postanowił w swym felietonie odwołać się też do historii. Do tej biblijnej jeszcze z Egiptu, gdzie Bóg karał Egipcjan plagami – wszystkich jak leci młodych i starych, winnych i niewinnych, dobrych i niedobrych. Wszyscy musieli cierpieć szarańczę, grad i żaby, a także bać się ciemności i dzikich bestii.
„Erudycja” (czyli wszechstronna wiedza książkowa) Auslandera, który chciałby i za te egipskie plagi, i za te współczesne ukraińskie „Boga Żydów, chrześcijan i muzułmanów” zaciągnąć do Hagi, jakoś go strasznie zawiodła. A może raczej zdemaskowała. Pokazała bowiem, że czyta on książki raczej tylko z półki Marksa i Lenina, którzy religię uznawali za opium dla narodu. Auslander tymczasem oskarża Boga o „brutalność” i „nienawiść” za czyny właśnie ideowych leninistów i stalinistów, którzy Boga wyrzucili ze swego życia i dlatego upodobnili się często do dzikich bestii. Mordują, gwałcą i popełniają inne zbrodnie właśnie dlatego, że nie mają w sercu Boga. Tylko ktoś, kogo umysł zawładnęła tyrania współczesnych ideologii, może aż tak bardzo nie rozumieć rzeczy najprostszych. Aż tak bardzo się kompromitować i znęcać się nad elementarnymi zasadami logiki. Zresztą z historią i Egiptem u Auslandera też jest kiepsko. Tragicznie kiepsko. Bo, gdyby było inaczej, to wiedziałby pisarz i „erudyta” przecież, że zanim zesłać plagi na Egipt, Bóg wcześniej wystarczająco się napatrzył na prześladowania swego narodu przez sług faraona, nasłuchał się skarg Izraelitów. Faraon, który uważał się za boga, rzucił wyzwanie Bogu Izraelitów. Otwarcie mu się sprzeciwił. Chciał udowodnić, że jego kapłani i wróżbici mają taką samą moc, co Bóg Izraelitów. Poszedł na hazard. Zmierzył się z mocami i otrzymał to, czego sam chciał.
Jak już wspomniałem na początku, „GW” też wydała głos na święta na temat Boga, którego nie zna, ale chce udowodnić, że zna. Tam w temacie zaistniał profesor Ireneusz Ziemiński, reprezentujący Instytut Filozofii i Kognitywistyki Uniwersytetu Szczecińskiego. Profesor, gdy już zabrał głos, to na sobie udowodnił prawdziwość tezy wysuniętej niegdyś przez prezydenta Lecha Wałęsę, który twierdził, że „znał durniów i z wyższym wykształceniem”. Nie wiem, czy Wałęsa znał Ziemińskiego, ale gdy czyta się brednie profesora o chrześcijaństwie „jako o jednej z najbardziej amoralnych religii” – to trudno nie pogratulować byłemu prezydentowi jego przenikliwości.
Ziemiński, polegając na swym profesorskim rozumku, próbuje rządzić Bogiem, pouczać Go, co jest moralne, a co niemoralne. Gada arbitralnie jakby to on był bogiem, a nie odwrotnie. Zarzuca Bogu rażącą niesprawiedliwość, gdyż za złe czyny ludzi umiera Sam, będąc niewinnym. Tym samym, argumentuje profesor, wpędza w ogromną pychę samych ludzi, którzy „będąc grzesznikami żądają od Boga odkupieńczej ofiary”. Względnie grzesznicy śmią tylko „godzić się na ofiarę niewinnego Boga na krzyżu, który cierpi i umiera tylko po to, żeby mnie od kary i winy uwolnić”. A to przecież jest „zaprzeczeniem wszelkich moralnych zasad, urąga jakiejkolwiek zasadzie sprawiedliwości”, oburza się profesor od filozofii i kognitywistyki.
„To tak jakby sędzia, który skazałby niewinnego na śmierć, by uwolnić od kary prawdziwych winowajców”, operuje własnym tylko pomyślunkiem profesor. Profesorowi kognitywistyki, nauki – jak by nie było – zajmującej się obserwacją i analizą działania zmysłów, podpowiem jedynie, że Bóg z własnej nieprzymuszonej woli, przynaglany swoją do ludzi Miłością umiera za nich. Za nas stworzeń, którzy złamaliśmy Jego przykazania. Profesorowi, który sugeruje, że Bóg umiera przymuszony przez niesprawiedliwe żądania ludzi, pomyliły się pojęcia, porządki, fakty, myśli, choć musiałby być ponoć fachowcem w dziedzinie analizy działania zmysłów. Tymczasem w wyuczonym przez siebie przedmiocie dał ogromną plamę. Pomylił się i zaplątał się w swej kognitywistyce. Ponadto zarzucając grzesznikom ogromną pychę (bo za swe grzechy oczekują niewinnej krzyżowej żertwy od Jezusa), sam objawił pychę własną. Pychę bezdenną, o nasileniu niezmiernym wręcz. Bo uznał się za kompetentnego, by pouczać samego Boga, by nie umierał za swych grzesznych stworzeń, bo jest to amoralne. Stąd też wyszło profesorowi, że i chrześcijaństwo musi być „jedną z najbardziej amoralnych religii”. I „Gazeta Wyborcza” nagrodziła swych czytelników takim właśnie przesłaniem akurat na Wielkanoc.
Nienawiść do chrześcijan i ich Boga, tym można chyba tłumaczyć zachowanie redaktorów gazety, która powoduje, że zaczynają oni odchodzić od zmysłów. Jeden z redaktorów zresztą jeszcze przed świętami dał temu dowód, gdy obruszył się w sieciach socjalnych na to, że otrzymał życzenia świąteczne od polskiej instytucji publicznej, w których zamiast życzyć mu zajączka, by ten zniósł jajeczko, złożono redaktorowi życzenia ze słowami „Chrystus Zmartwychwstał”. Wojciech Karpieszuk tak się speszył taką treścią świątecznej laurki, że nie wytrzymał i ogłosił światu, że oczekuje „kiedy publiczne instytucje przestaną w końcu wysyłać życzenia w stylu: „Chrystus Zmartwychwstał”?! Bo właśnie takiego emaila otrzymał z Muzeum Historii Polski redaktor Karpieszuk. W podzięce „tolerancyjnie” odpowiedział, że cytuję: „Czy naprawdę aż tak trudno zrozumieć, iż nie wszyscy dziennikarze w tym kraju są katolikami?”.
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński pod wpisem Karpieszuka zamieścił komentarz: „Znam polskich dyplomatów, którzy z placówek wysyłali życzenia z okazji rozpoczęcia ramadanu lub świąt żydowskich. Okazując naturalny szacunek dla kultury państwa przyjmującego. A sam otrzymywałem życzenia z okazji Bożego Narodzenia od firm z Zatoki. GW to kulturowi barbarzyńcy”.
Kulturowi barbarzyńcy, poprawiacze Boga, których nie stać nawet na to, by w największe święto ich chrześcijańskich współobywateli okazać im trochę szacunku, empatii i tolerancji...
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
1. Komisarz UE ds. energii: Unia musi przyspieszyć zieloną transformację. Konieczność uniezależnienia się od rosyjskich paliw kopalnych spowodowała, że Unia musi jeszcze bardziej przyspieszyć zieloną transformację – oceniła Kadri Simson, komisarz UE ds. energii, podczas odbywającego się w Katowicach 14. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
tymczasem...
2. UE strzeliła sobie w stopę. Według jej badań, silniki Diesla są bardziej ekologiczne niż elektryczne
Zlecone przez Unię Europejską porównawcze testy samochodów wykazały, że biorąc pod uwagę wszystkie aspekty produkcji i eksploatacji, silniki Diesla okazują się dużo bardziej przyjazne dla środowiska niż tak zwane elektryki.
„Organizacja podległa Unii Europejskiej wykonała najbardziej dokładne testy elektryków w historii i… porównała je do Skody Octavii TDI. Diesel okazuje się być dużo czystszy od samochodów elektrycznych. Testy te zostały stworzone po to, aby pokazać korzyści dla środowiska wynikające z samochodów elektrycznych. Bardzo dokładne obliczenia miały w tym pomóc, ale… wyszło zupełnie odwrotnie” – czytamy w branżowym serwisie motoryzacyjnym wrc.net.pl.
Utopijna polityka dążenia do zerowej emisyjności dwutlenku węgla przypomina w równym stopniu zawracanie kijem Wisły, co równie abstrakcyjną strategię „zero covid”, wdrażaną obecnie z morderczym dosłownie zacięciem przez komunistyczne władze w Szanghaju.
„Odkąd rozpoczęła się kadencja premiera Justina Trudeau, Kanada stała się czymś w rodzaju międzynarodowego pośmiewiska – u podstaw frywolnym krajem, który ma obsesję na punkcie dyktatu ideologii przebudzonych” – opisuje sytuację w swojej ojczyźnie Jonathon van Maren na łamach LifeSiteNews.
Placówka naukowa ogłosiła bowiem, że ubiegać mogą się jedynie kobiety oraz „wykwalifikowane osoby, które identyfikują się jako kobiety, osoby transpłciowe, niebinarne lub o dwóch duszach”. Ale spokojnie, określenie „dwuduszny” (two-spirit), to tylko jedna z wariacji w niekończącym się skrócie LGBT, a nie odniesienie do jakiejś duchowej formy bytu czy też opętania.
Niemniej, takie wytyczne zostały wskazane, ponieważ w intencji władz Uniwersytetu w Waterloo jest „zaradzenia niedoreprezentowaniu osób z grup zasługujących na sprawiedliwość na naszych kanadyjskich katedrach naukowych”.
i ja się pytam jak to ma się do braku dyskryminacji przy zatrudnianiu?! Nie można pytać o rasę, płeć, wiek, wyznanie, narodowość, poglądy, choroby - osoba ma mieć najlepsze kwalifikacje a nie być trans czy innego typu lewackie "atrybuty"
św. Augustyn
Odpowiednikiem GW na Litwie jest radio ZW, a Okińczyc i Michnik to serdeczni kumple.
wystarczy żyć zgodnie z nauczaniem Jezusa, Dekalogiem i najważniejszym przykazaniem: "będziesz miłował bliźniego jak siebie samego". Gdyby każdy tak postępował nie byłoby zła, wojen, morderstw i okrucieństwa.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.