Tęczowy komintern contra Marsz Niepodległości

2021-11-21, 13:26
Oceń ten artykuł
(9 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

11 listopada wszyscy Polacy, niezależnie od tego, gdzie mieszkają, świętują swe narodowe święto.

No może nie wszyscy, bo w Polsce od pewnego czasu coraz wyraźniej wyrysowuje się całkiem pokaźna grupa osób, która akurat w dniu święta narodowego zamiast świętować próbuje robić wszystko, by zohydzić jakiekolwiek objawy patriotyzmu wśród Polaków. Elity, chore na ojkofobię, swą chorobą próbują zarazić też innych, by również oni wstydzili się swego pochodzenia, swej historii, swych chrześcijańskich korzeni.

Politycy z lewicowo-liberalnej strony sceny politycznej, osoby, na których spoczęła ręka sztuki (no, przynajmniej im samym tak się wydaje) szczególnego delirium emocjonalnego dostają, gdy posłyszą coś o warszawskim Marszu Niepodległości, który uważają za imprezę nacjonalistyczną, ksenofobiczną albo zgoła faszystowską. Jako dowód niezbity na to podają hasła, które są wznoszone na Marszu (które skrzętnie notują), albo najmniejsze nawet incydenty, które też notują, ale nie tylko, bo też próbują je prowokować, o czym będzie poniżej.  

Gdy żadnego nacjonalistycznego hasła nie da się im wyłowić w stutysięcznym tłumie (w tym roku szacuje się, że Marsz zebrał rekordową liczbę polskich patriotów, bo sięgającą aż 150 tysięcy), to za „dowód” faszyzmu „marszowiczów” zejdzie im nawet zawołanie „Bóg. Honor. Ojczyzna”.

A ponieważ na faszyzm jest jedna tylko odpowiedź: „no pasaran”, więc współcześni kominternowcy z PL (jak ich duchowi pierwowzory ze stalinowskiego Kominternu, tropiącego faszystów po całym świecie) dwoili się i troili, by tylko Marsz zablokować. Prezydent Warszawy nie szczędził sił ani zdrowia w tym celu i prawie mu się udało Marsz Niepodległości zdelegalizować drogą kruczków prawnych. „Wolne” sądy ochoczo i bezrefleksyjnie „kruczki” te połykały, potwierdzając w swych kolejnych orzeczeniach decyzje oczekiwane przez prezydenta. Marsz, ściągający do Warszawy setki tysięcy Polaków i nie tylko – bo też obcokrajowców o różnych odcieniach skóry, różnych ras i narodowości (którzy byli żywym zaprzeczeniem propagandy kominternu o jego faszystowskim charakterze) został w ten sposób uznany za nielegalny, z czego ojkofobi i komintern cieszyli się jak dzieci. Wiwatowały szczególnie „Kobiety z mostu”, którym prezydent stolicy zezwolił manifestować na tradycyjnej trasie Marszu, by w ten sposób uniemożliwić mu przejście. Patrycjuszki nowoczesności triumfowały, bo – jak się im wydało – mężnie powstrzymały „faszystów”.

Ale euforia trwała krótko. Wkrótce przemieniła się w jęk zawodu i wściekłości, gdy „patrycjuszki” się dowiedziały, że Marsz Niepodległości uzyskał status imprezy państwowej, co nie tylko go legalizowało, ale też dawało pierwszeństwo i przed „Kobietami z mostu”, i przed dziesiątkiem  podobnych im organizacji z mostu i z pod mostu, których prezydent Trzaskowski ochoczo rejestrował na trasie przemarszu, by go tylko zablokować.

Marsz Niepodległości się odbył. Był szczególnie liczny i nad wyraz spokojny, co potwierdziła policja, wprowadzając w ten sposób w całkowitą już depresję komintern, który liczył przynajmniej na spektakularne rozróby, podpalenia, demolki itp. Nie tylko liczył, ale też skrupulatnie je planował szykując prowokacje.

Tak oto w noc przed przemarszem jakaś niewidzialna ręka pomalowała asfalt na moście Poniatowskiego w kolory tęczy, licząc niechybnie na to, że w ten sposób rozdrażni „marszowiczów”, a co bardziej krewkich z nich sprowokuje do nieadekwatnych zachowań. Wszystko na nic. Tęcza została jedynie podeptana butami tysięcy uczestników Marszu oraz kopytami koni, które też maszerowali razem ze swymi ucharakteryzowanymi do stylu epoki jeźdźcami. Być może któryś z animali uronił podczas jazdy coś tam spod ogona na tęczę, ale nic poza tym.

Nic też nie stało się tęczowej fladze, która celowo została zawieszona przez prowokatorów na jednym z balkonów na trasie przemarszu w nadziei, że zostanie ona spalona. Na sąsiednim balkonie zaczaił się operator TVN-u z kamerą, by sfilmować wandalizm i natychmiast news wysłać do neutralnej płciowo Europy jako dowód niezbity na dzikie obyczaje „marszorowiczów”. Kamerzysta z „wolnych” mediów niepotrzebnie marzł na balkonie, by uwiecznić płonącą flagę gejów i lesbijek oraz 56 innych nieheteronormatywnych przedstawicieli płciowych tej społeczności, bo flagi nikt nie podpalił. Co za pech i nieszczęście. „Wolnym” mediom nie udało się wykreować rzeczywistości, pożądanej dla ich newsroomów.

Ale to nie był koniec nieszczęść dla TVN-u, bo uczestnicy Marszu, czyli faszyści, w ogóle niczego nie spalili na mieście, nikogo nie pobili, nie zdemolowali sklepów czy witryn, nie obsmarowali sprejami ścian budynków. No, słowem, „głód i mizeria” informacyjna dla stacji, specjalizującej się w malowaniu Polski w wykrzywionym zwierciadle. Nawet nie było co pokazać swym wiernym widzom w Polsce i światowej opinii publicznej, by ją po raz kolejny zaszokować kołtuństwem Polaków.

W tej sytuacji prezydentowi miasta stołecznego zostało tylko liczyć „straty” uboczne, jakie stolica poniosła na skutek odbycia się niechcianego a nawet znienawidzonego Marszu. Z zapałem więc Trzaskowski zaczął rachować, ile to Magistrat będzie musiał zapłacić za to, że z Ronda Dmowskiego był zmuszony usunąć gruzy budowlane, jakie tam wcześniej sam zniósł pewnie z okazji 103-lecia odzyskania niepodległości. Teraz musiał usunąć, bo nakazała mu to policja w celach zapewnienia bezpieczeństwa dla uczestników patriotycznej imprezy. Będzie to bardzo drogo kosztować, biadolił prezydent, zwłaszcza, że po marszu krawężniki i różne tam płytki chodnikowe trzeba będzie znieść z powrotem. Ale nic to, rachunek zapłaci wojewoda, bo Trzaskowski mu go wyśle, jako głównemu winowajcy Marszu Niepodległości.

Gdy w Warszawie odbywały się strajki kobiet czy inne czarne sabaty zwolenniczek aborcji, miasto regularnie było demolowane i niszczone. Barbarzyńcy, jak trafnie uczestniczki i uczestników czarnych protestów nazwał profesor Wojciech Roszkowski, obsmarowywali wulgarnymi napisami fasady zabytkowych kościołów, próbowali je podpalać, niszczyli pomniki oraz budowle, w których swe biura mieli znienawidzeni przez nich politycy z partii rządzącej. Ze szczególną furią i nienawiścią bili szkła witryn, na których były zamieszczone plakaty z symbolicznym zdjęciem, przedstawiającym dziecko w łonie matki w kształcie serca.

Ale wtedy stał się cud, bo prezydent Trzaskowski nie odnotował wówczas żadnych strat. Nikomu nie wystawił rachunku za barbarzyńskie demolki, których sprawców sam zresztą z całego serca popierał. Dość powiedzieć, że główna zadymiara tamtych pamiętnych rozrób Marta L. (ma szereg zarzutów prokuratorskich, stąd niepełne nazwisko wandalki) w zasłudze za swe czyny została nawet nominowana przez władze stołecznego grodu do nagrody w kategorii „Kobiety roku miasta Warszawy”.

„Kobieta roku”, która nie potrafi wypowiedzieć zdania, by nie bluznąć, stała się ikoną dla warszawki i jej samozwańczych elit. Nie dziwi więc wcale, że Marsz Niepodległości tak bardzo ich irytuje. Jego patriotyczny charakter nie jest w estetyce tęczowego kominternu.

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#24 Martini6 2021-12-11 17:49
Cytuję Wojtek:
Skandalem jest decyzja Radnych Warszawy, którzy zagłosowali za zmianą nazwy Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet!!!


Debilizm Trzaskowskiego nie zna granic. Ten człowiek to jedno z największych zagrożeń dla Polski i europy chrzescijańskiej
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#23 Marcin 2021-12-11 16:30
Tęczowi są oderwani i odklejani od rzeczywistości. Większość nie może rządzić mniejszością. Przecież to szaleństwo!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#22 Priest 2021-12-04 19:17
A tak wygląda sytuacja w Unii, "cywilizowanym" zachodzie, który zwalcza swoją tradycję, swoje DNA, czyli chrześcijańskie wartości!!!

"Komisja Europejska opublikowała wewnętrzny przewodnik „komunikacji inkluzywnej” z wymienionymi określeniami, których należy unikać, by nikogo nie urazić - pisze dziennik "Le Figaro". Zaliczono do nich m.in. "Boże Narodzenie", "pan", "pani" i "homoseksualista". Po fali krytyki KE poinformowała, że dokument nie został jeszcze ukończony i będzie skorygowany."

Ale wszystkiego dobrego na chanukę to sobie niemal wszyscy eurokraci i "elity" życzyli!

W Warszawie Trzaskowski już wpisuje się w ten poradnik, gdyż firmowane jest święto - tylko nikt nie wie jakie, bo ani na plakatach, ani w medialnym przekazie nie ma informacji, że jest to Boże Narodzenie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#21 Polak 2021-12-03 20:57
Trzaskowski online podczas spotkania z podkomisją Kongresu USA: "W listopadzie 1989 r. Lech Wałęsa wystąpił przed Kongresem USA, wygłaszając słynne przemówienie "My, naród". Dziś populistyczny rząd Polski próbuje napisać swą własną wersję historii i usunąć Lecha Wałęsę z książek o historii. Czy mogą w to państwo uwierzyć? - powiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski."

Otóż tak, Amerykanie mogą sobie to wyobrazić. W końcu eliminują z życia publicznego swoich własnych bohaterów m.in. Lincolna czy Kościuszkę!

I dalej Trzaskowski opowiada: - Dzięki sile partii opozycyjnych oraz odwadze i dynamice naszego społeczeństwa obywatelskiego, Polska nie została jeszcze przekształcona w niedemokratyczny reżim - oświadczył wiceszef Platformy Obywatelskiej dodając, że według sondaży, gdyby opozycja się zjednoczyła, wygrałaby następne wybory parlamentarne."

Czy Trzaskowski wspomniał, że w tej opozycji jest 10 partii??? Z czego skrajnie lewicowe i postkomunistyczne? Sam Trzaskowski śmiało kandyduje na najgorszego prezydenta w historii stolicy Polski.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#20 greg 2021-11-29 18:30
Taka zadymiara jak Lempart to ktoś w porządku, dla takich jak Trzaskowski. Oni po prostu wyznają inny świat wartości niż większość zwyczajnych ludzi.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Wojtek 2021-11-28 15:06
Skandalem jest decyzja Radnych Warszawy, którzy zagłosowali za zmianą nazwy Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet!!!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 gospodarz 2021-11-28 15:04
O Trzaskowskim niech świadczy ostatnie wydarzenie, kiedy to wychwalał się jak to dostał zaproszenie do Waszyngtonu, aby wysłuchać opinii Kongresu na temat stanu demokracji w Polsce. Do grona bałwochwalców dołączyli Tomasz Lis i Borys Budka, który zapowiadał "nienaganną angielszczyznę"! prezydenta stolicy.

Okazało się jednak, że to nie Kongres zaprosił, a jakaś lewacka podkomisja, i że nie w Waszyngtonie a online.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 Jurek 2021-11-25 09:29
Jak na złość totalnej opozycji w Warszawie nie pojawiło się 150 tys. faszystów, a samo wydarzenie było 100 razy bardziej kulturalne niż sabaty Marty Lempart czy Jurka "róbta co chceta" Owsiaka.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 Ola 2021-11-24 14:56
Cytuję Prawnik z Polski:
Trzaskowski to wyjątkowy cyniczny i próżny (pamiętna wypowiedź w dyskotece "to moje miasto") człowiek. Warszawa nie zasługuje na takiego mało lotnego, niekompetentnego i zarozumiałego prezydenta.


W Wilnie jest analogiczny typ.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 Ola 2021-11-24 14:55
Komintern - to, jak widać, potężna siła, walczy z państwami narodowymi. Mam nadzieję, że w końcu upadnie, jak i poprzednie projekty kominternu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24