W Warszawie i innych wielkich polskich miastach „wroginie” tradycji, katolicyzmu, naturalnego porządku z demoniczną wręcz z agresją atakują kościoły, przerywają Msze św., profanują świątynie i pomniki oraz wulgarnie publicznie wynaturzają się. Wszystko w imię „postępu” i „wartości”, jakie same wyznają i próbują przemocą narzucić innym. Cytować obscenicznych haseł protestów nie będziemy i w ogóle piszemy o tym tylko dlatego, żeby przestrzec przed podobnym scenariuszem na Litwie.
Wiele bowiem wskazuje na to, że tak pojmowana „nowoczesność” oraz prawa człowieka niedługo zameldują się na porządku dziennym również w litewskim parlamencie. Jedna bowiem z nowych litewskich partii liberalnych, która nazwała się partią „Wolności”, już zdradziła się ze swymi postulatami, jakie w koalicji z konserwatystami chciałaby realizować na Ziemi Maryi, jak często nasi współobywatele dominującej narodowości zwykli nazywać swą ojczyznę. Postulaty te są tak radykalne i tak sprzeczne z dotychczasową tradycją od wieków kultywowaną na Litwie, że mogą tylko szokować. By ich nie reklamować, powiem jedynie, że chodzi o legalizację wszystkiego, co jest sprzeczne z ludzką naturą, godnością człowieka oraz jego uniwersalnymi prawami wypływającymi z Dekalogu. Słowem nowopowstała ultraliberalna partia dąży ni mniej, ni więcej tylko do rewolucji kopernikańskiej na Litwie, tak by wywrócić dotychczasowy porządek społeczny do góry nogami.
Wiedząc, że to napotka na opór społeczeństwa oraz partii reprezentujących tradycyjne, chrześcijańskie wartości, liberalna opcja jeszcze przed wyborami podjęła kroki, by przeszkodzić wejściu do parlamentu takim siłom. Może to tylko przypadek, ale fakt faktem, że w pierwszą kolej padło na AWPL-ZChR. Być może dlatego, że ta partia nie tylko, że jest partią otwarcie wyznającą wartości chrześcijańskie, ale na dodatek jest też reprezentantką obywateli polskiej narodowości. Atak więc można było uzasadnić i pobudkami ideologicznymi, ale też narodowościowymi, zarzucając partii niewłaściwą obronę interesów swego elektoratu.
Wykonawca ataku też się znalazł bez problemu. Objawił się w postaci celebryty telewizyjnego, dziennikarza znanego z tego, że jest znany, ale też tego, że swe wywiady telewizyjne często lubi prowadzić pod zadaszeniem tęczowego parasolu. O Andriusie Tapinasie jest mowa, jak zorientowani zapewne już się domyślili. Ów to Tapinas bez ogródek zapowiedział, że będzie zwalczał partię reprezentującą społeczność polską na Litwie (bo jest prokremlowska, zupełnie nieoryginalnie zakomunikował) i zrobi wszystko, aby jej zaszkodzić w wyborach. Słowa dotrzymał. Rzeczywiście szkodził, jak kozioł w kapuście, a wszystko po to, aby liczba polskich posłów w przyszłym litewskim Seimasie była jak najmniejsza.
Tak się starał przy tym, że przy okazji złamał wszystkie reguły, jakie obowiązują w demokratycznych państwach, opowiadających się za wolnymi, równymi, przejrzystymi wyborami. Tęczowy dziennikarz z premedytacją złamał wszystkie te zasady. Zapowiadając otwarcie, że zamierza wpływać na proces wyborczy, jednocześnie rozmyślnie zakpił sobie z wymogów prawnych obowiązujących uczestników procesu wyborczego. Tapinas drukował w potężnych nakładach materiały propagandowe, dwoił się i troił w telewizji z czarnym piarem, by tylko zaszkodzić złej (bo nie liberalnej) partii. Słowem prowadząc negatywną kampanię wyborczą na szeroką skalę, nie zgłosił swej aktywności do Głównej Komisji Wyborczej, czego wyraźnie domaga się prawo. Nie rozliczył też od strony finansowej swej antykampanii, co jest wymogiem dla każdego uczestnika wyborów. Organy powołane do kontroli prawidłowości wyborów nie mogły zanegować tak obcesowego łamania prawa przez Tapinasa. Po długich rozmysłach GKW naruszenia uznała, ale jednocześnie też uznała, że wybory i tak odbyły się w zasadzie w sposób prawidłowy. Góra urodziła mysz...
Tak ewidentna bezkarność jednego celebryty stała się – być może – inspiracją do podobnych zachowań dla innego celebryty. Mam tutaj na myśli showmana i byłego przewodniczącego Sejmu RL Arūnasa Valinskasa. Ten oto Valinskas uznał pewnie, że skoro Tapinasowi wolno chachmęcić, to dlaczego on miałby być gorszym celebrytą? Na dowód tego, że nie jest gorszy, palnął Valinskas w jednej ze stacji TV, iż uważa osobiście, że należałoby członków polskiej partii ...rozstrzeliwać. Tak po jednym na rok, poczynając od lidera tej partii.
Nie wiem, czym różni się taka wypowiedź litewskiego celebryty od nawoływań talibów, wzywających do zabijania niewiernych. Wiem za to, co czekałoby osobę na Zachodzie, gdyby takie hasło publicznie rzuciła. U nas Valinskas wykręcił się sianem. – Tak sobie pożartowałem, tłumaczył potem swą kryminalną wypowiedź.
Żartował w podobny sposób też wcześniej, gdy np. zgłosił swego czasu po pijaku na policję fałszywy alarm bombowy. Policja po otrzymaniu zgłoszenia o podłożonej bombie podjęła wszystkie niezbędne czynności w takiej sytuacji. Gdy jednak okazało się, że alarm jest fałszywy, nikomu nawet do głowy nie przyszło, że autorem tego „żartu” jest gwiazda litewskiej TV Arūnas Valinskas. Został on ostatecznie skazany przez sąd na karę słonej grzywny i jak na pajaca przystało zapłacił w sposób pajacowski. Przywiózł mianowicie wielotysięczną należność w przyczepie samochodu w postaci ówczesnych litewskich centów. Szuflem monety wyładował pod drzwiami urzędu, gdzie musiał karę uiścić. Litewska TV żadnych stanowczych konsekwencji ani wtedy, ani dziś wobec pajaca, kompromitującego przecież jej image, nie podjęła.
Ciche usta litewskich mediów, elit, polityków wobec bulwersujących wybryków celebrytów pokroju Tapinasa czy Valinskasa zasmucają. Zdawkowe tylko słowa potępienia, na które po rozmyśle zdobyli się niektórzy litewscy politycy, w przyszłości tylko mogą zachęcać kolejnych harcowników do ataków na osoby i partie o innych poglądach.
A może przedstawiciele liberalnej demokracji tak już mają. Mowę nienawiści dostrzegają i z oburzeniem potępiają tylko pod warunkiem, jeżeli pada ona z ust oponentów politycznych.
Swoi celebryci tymczasem pozostają bezkarni?...
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
Tacy jak Cololo, Tapinas i Valinskas zachowują się karygodnie. Jest wobec nich jednak pobłażliwość, bo atakują Polaków, a na to jest na Litwie przyzwolenie. Zresztą przykład idzie z góry, ataki były ze strony pałacu prezydenckiego - na przykład niesławna "lista Polaków", jak też od przewodniczącego Sejmasu Prancketisa, który bezprawnie zablokował przesłanie słusznej skargi wyborczej AWPL do Sądu Konstytucyjnego. Tak się składa że prezydent oraz przewodniczący Sejmasu to pierwsza i druga osoba w państwie, więc te przykłady są bardzo wymowne.
A propos Sorosa. Rok 2000 Polska:
Sam Soros mówił wówczas:
"(...) Nie tylko Fundacja Batorego, ale i Gazeta Wyborcza spisały się nie najgorzej w ostatnich 10 latach. Fundacja Batorego jest jedną z fundacji, z której jestem najbardziej dumny (...) rzeczywiście popiera koncepcje społeczeństwa otwartego. W tej sieci fundacji staramy się stworzyć mikrokosmos otwartych społeczeństw (...) Ale myślę też o całym polskim społeczeństwie. Jest ono przykładem chyba największego sukcesu w przechodzeniu ku społeczeństwu otwartemu. Przyjeżdżam tu od około 18 lat (...) Macie państwo przed sobą perspektywę wejścia do Unii Europejskiej. To olbrzymie wyzwanie, (...) ale mam nadzieję, że zakończy się powodzeniem. (...) Unia powinna działać jak magnes (...) To wielka wizja zbliżona do wizji społeczeństwa otwartego. (...) Jestem pod wielkim wrażeniem pracy Fundacji Batorego, będącej przejawem geopolitycznych zainteresowań (...) Nie będę tutaj głosił wykładu o społeczeństwie otwartym, ponieważ książkę pod tym tytułem opublikuję wkrótce ale mam rzeczywiście koncepcję takiego globalnego, otwartego społeczeństwa. (...)"
Z książki Roberta Slatera "Soros, Tajemnica sukcesu największego inwestora świata" dowiadujemy się że od dzieciństwa Soros był głęboko przeświadczony o tym, że jest Bogiem. W wywiadzie udzielonym 3 czerwca 1993 roku gazecie "The Independent" powiedział: "To rodzaj choroby, kiedy uważasz się za bóstwo, stwórcę wszechświata, lecz teraz czuję się z tym dobrze, zacząłem bowiem tego doświadczać" (s. 28). W swojej książce pt. "The Alchemy of Finance" napisał: "Nie będzie to dla czytelnika żadne zaskoczenie, jeśli przyznam, że zawsze miałem wyolbrzymione mniemanie o swojej osobie - mówiąc otwarcie, wyobrażałem sobie, że jestem Bogiem. ... Jeszcze w latach sześćdziesiątych Soros napisał pracę pt. "Społeczeństwo otwarte i zamknięte". ... Po "druzgocącej" krytyce tradycyjnego "społeczeństwa zamkniętego" Soros stwierdza, że należy zbudować "społeczeństwo otwarte", które jest doskonale przygotowane do wprowadzenia zmian" (s. 272). Społeczeństwo to "musi być potraktowane jako model teoretyczny, w którym charakter wszystkich stosunków wynika z określonej umowy społecznej" (s. 279)... Soros stwierdza: "Uważam, że błędem jest traktowanie narkomanii jako zjawiska o charakterze przestępczym. (...) Soros jest, co sygnalizuje również Osęka, członkiem nazywanego przez wielu masońskim rządem światowym, Klubu Bildberg (...)
https://prawicowyinternet.pl/szokujace-lista-fundacji-i-stowarzyszen-wspieranych-przez-fundacje-batorego-zalozona-przez-georga-sorosa/
https://monitorpostepu.pl/siec-organizacji-pozarzadowych-sorosa/
Wspomnijmy inny szokujący przypadek sprzed zaledwie dwóch lat. Przebrani w szaty osób duchownych wtargnęli do kościoła w Turgielach i zakłócając powagę wiernych przed Mszą św. zaczęli reklamować swoje nowe show, rozdając zebranym skręty. Na dodatek transmitowali tę hucpę w internecie by trafiła do jak najszerszego kręgu odbiorców. Członkowie tej bandy bluźnierców uniknęli odpowiedzialności karnej, zapłacili tylko niewielkie grzywny. Zaś jeden z nich komik Vitalijus Cololo w zeszłym roku zmarł w wieku 45 lat podczas urlopu w Hiszpanii.
ale lietuviski system antypolskiego nacjonalizmu pilnuje by tych złoczyńców nie spotkały żadne konsekwencje
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.