Węgry są krytykowane przez AI za wprowadzenie w związku z zarazą stanu wyjątkowego w ich kraju. Daje to dodatkowe uprawnienia dla węgierskich władz. Premier Viktor Orban może np. przyjmować dekrety z pominięciem parlamentu, co AI uznaje za bezprawne uzurpatorstwo i dalsze budowanie dyktatury przez węgierskiego przywódcę.
Z kolei polskiemu rządowi, który opiera się naciskom opozycji, jak też jej unijnym protektorom, by w Polsce wprowadzić stan wyjątkowy, AI zarzuca dyktatorskie ciągotki, gdyż demokrację i to w jej najbardziej oddolnym, bo obywatelskim charakterze... realizuje. Chodzi o debatę parlamentarną na Wiejskiej w sprawie zniesienia aborcji eugenicznej w Polsce tudzież walki z pedofilią. AI nazywa to eufemistycznie „zaostrzeniem przepisów antyaborcyjnych” oraz „zakazem edukacji seksualnej”, fejkując przy tym na cały świat, że za projektami ustaw stoi polski rząd. Tymczasem prawda jest taka, że obydwa projekty mają charakter obywatelski, pod którymi podpisało się blisko milion Polek i Polaków. Sejm zaś musi je rozpatrzeć właśnie teraz, ponieważ mija ostatni konstytucyjny termin, by to zrobić. Zatem rzekoma opresja polskich władz, które pod płaszczykiem pandemii miałyby ograniczać prawa człowieka nad Wisłą, jest w rzeczywistości niczym innym tylko spełnianiem wymogów demokracji obywatelskiej. Gdyby polski parlament nie uczyniłby tego, złamałby prawo i Konstytucję, do czego wydaje się judzić współfinansowana przez Sorosa organizacja.
Pomijam już fakt przeinaczania przez AI istoty samych projektów, które powstały jako forma sprzeciwu Polaków np. przeciwko próbom agresywnej seksualizacji ich dzieci, które są natrętnie powtarzane przez środowiska związane z ideologami LGBT. Po wielokrotnych skandalach, kiedy media ujawniły podstępne próby deprawacji dzieci w szkołach przez różnego rodzaju genderowe organizacje wbrew wiedzy i woli rodziców, ci ostatni właśnie wystąpili z obywatelskim projektem do Sejmu RP, przewidującym kary m.in. za namawianie nieletnich do kontaktów seksualnych. AI, jak widać, bardzo oburzyła taka akcja polskich rodziców. Jej zdaniem, w tym przypadku demokrację należy zawiesić na kołku, bo nie działa ona po myśli wulgarnych stręczycieli.
Dzieje się tak – być może – dlatego, że w samej organizacji dochodziło ostatnio do skandali na tle seksualnym. Opinię światową zszokowały niedawno doniesienia, że w renomowanej światowej organizacji, walczącej o prawa człowieka, doszło właśnie do łamania tych praw wśród jej pracowników i to w formie drastycznej. Dość powiedzieć, że kilku pracowników nie wytrzymało psychicznie i popełniło samobójstwo. Sytuacja stała się na tyle toksyczna, że nowy szef organizacji Kumi Naidoo musiał zarządzić (w lutym br.) niezależny zewnętrzny audyt Amnesty International, który wykazał rzeczy wręcz skandaliczne, jakie się działy wśród jej kadry pracowniczej.
Okazało się, że 65-letni Gaetan Mootoo z francuskiego oddziału AI popełnił samobójstwo, gdyż nie mógł wytrzymać presji i stresu, jakie na nim wywierali szefowie (napisał o tym w liście pożegnalnym). Po kilku miesiącach życie sobie odebrała też 28-letnia Rosalind McGregor z oddziału w Genewie. Audyt zaś wykazał, że w AI powszechnie był stosowany w pracy mobbing, poniżanie pracowników, ich wykorzystywanie (również seksualne). Rozpowszechniona również była praktyka dyskryminacji na tle rasowym czy płciowym. Po wybuchu skandalu cały 7-osobowy zarząd dyrektorów AI podał się do dymisji i z sutymi odprawami (co zauważyli pracownicy) zamierza rozstać się z organizacją (o ile dymisja in corpore zostanie przyjęta).
Tak czy siak, skaza na immage AI jednak pozostanie na długo. Organizacja, która w przeszłości dobrze zasłużyła się w obronie praw człowieka na całym świecie, dzisiaj sprzeniewierzyła się radykalnie wartościom, które sama głosiła od lat. To dzięki jej staraniom w przeszłości wielu opozycjonistów na całym świecie udało się wydobyć z więzień, a tym samym często i uratować im życie. Dyktatorskie reżimy w różnych zakątkach planety zgrzytały zębami, gdy słyszały o AI, bo informowała ona światową opinię publiczną o ich sprawkach i nikczemnościach. Dziś dyktatorzy będą mogli wziąć odwet na organizacji, której pracownicy odbierają sobie życie z powodu opresyjnych, seksistowskich i rasistowskich zachowań jej kierownictwa.
Dzieje się tak, moim zdaniem, gdyż AI uległa skrajnej ideologizacji. Wartości w tej organizacji, podobnie jak w skrajnie lewicowych środowiskach, zostały podmienione na antywartości. Nie ma tam już miejsca na uniwersalne pojęcia takie jak prawda, prawa człowieka do wolności sumienia, do życia w każdym jego stadium, do publicznego wyznawania wiary, zachowania tradycyjnych norm moralnych i estetycznych, obowiązujących w społeczeństwach europejskich, opartych na judeo-chrześcijańskiej tradycji. AI wydaje się wierzyć mocno w neoliberalny nihilizm i niczym nieograniczoną wolność jednostki. Jak mawiał klasyk, oszołomionej pustką swych „wartości”, zostaje jej jedynie mocno wierzyć w swoją wiarę.
Promowanie takiej pustki i antywartości w skali międzynarodowej, a na takim poziomie działa właśnie AI, jest groźne. Biedniejsze kraje, które obraźliwie kiedyś zostały nazwane Trzecim Światem, szczególnie są narażone z tego powodu. Pomoc bowiem dla nich od krajów bogatych coraz częściej jest uzależniana właśnie od przyjęcia „wartości” promowanych m.in. przez AI.
Komisja Europejska już wyszła z inicjatywą, by wykorzystać koronakryzys do jeszcze ściślejszego i bardziej wnikliwego monitorowania zagadnienia demokracji i praw człowieka na świecie. Aby proceder kontrolny był bardziej skuteczny i operatywny KE proponuje, by decyzje w tej materii na poziomie Rady Europejskiej były podejmowane nie jednogłośnie, jak to obowiązuje na dzisiaj, tylko kwalifikowaną większością. To oznaczałoby, że kraje europejskie, w których już dowierszono postulatów rewolucji „dzieci kwiatów” z roku 1968 z jej hasłem naczelnym „Zabrania się zabraniać” (w pierwszą kolej chodzi o całkowitą wolność seksualną), mogłyby narzucać swą wolę innym krajom europejskim, które swą młodzież wolałyby wychowywać tradycyjnie. Później przegłosowana większością głosów decyzja byłaby obowiązująca dla wszystkich. Oczywiście, byłaby też narzucana krajom trzecim w zamian za pomoc gospodarczą.
Zblamowanie się AI jest rzeczą smutną i przykrą. Byłoby jednak karygodne, gdyby UE, wykorzystując kryzys epidemiczny, próbowała zarażać świat wirusem ideologicznym, produkowanym przez tę niegdyś szacowną organizację.
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
Fundacja im. Stefana Batorego – także założona i finansowana (via Open Society) przez Sorosa. Środki miliardera trafiają też na konto inne „zatroskanej” o losy Polski Fundacji Ponoptykon (poprzez węgierską filię OSF oraz organizację CEE Trust). Wśród sygnatariuszy apelu znalazła się też lubelska HomoFaber, wspierana m.in. przez Fundację Batorego. Podobnie rzecz się ma w przypadku INPRIS - Instytutu Prawa i Społeczeństwa.
Takie to są niezależne organizacje...
Jasne jest, że Amnesty International w żaden sposób nie jest „obrońcą” praw człowieka, lecz raczej obrazą dla występowania w interesie praw człowieka. Nie ma nawet co wypowiadać się w sprawie tego, że należy je bojkotować w celu wyrzucenia jej z naszej przestrzeni publicznej, a chociażby napiętnowania jej jako bezprawnej i fałszywej organizacji, od sposobów jej finansowania aż po skompromitowane kierownictwo.
Według orzeczenia komisji pieniądze zostały przekazane z pogwałceniem prawa. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że Amnesty International ma chronić ludzkie życie i przeciwdziałać łamaniu praw człowieka, a nie popierać aborcję.
Czy Amnesty w ramach transparentności swojej działalności udostępni listę? Chętnie bym zobaczył kto jest sponsorem.
Amnesty International, która za cel stawia sobie obronę praw człowieka, rozpoczęła właśnie promowanie kolejnej Parady Równości, która ma przejść ulicami stolicy 9 czerwca. Organizacji szybko przypomniano, jak odcinała się od pomocy w walce o życie Alfiego Evansa. Internauci byli bezlitośni.
Organizacja według swojego statutu walczy pokojowymi metodami o prawa człowieka na świecie. Kiedyś działalność Amnesty International miała więcej wspólnego ze szlachetną misją zapisaną w celach organizacji.
Amnesty International oskarżana jest o stronniczość ideologiczną dotyczącą polityki wobec krajów spoza wpływów Zachodu
WHO - zakładnik lobby koncernów farmaceutycznych
OBWE - krytykuje możliwość przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych w Polsce, gdy tymczasem chwaliła za takie rozwiązanie w krajach Zachodu
Upolityczniona machina służąca lewackim ekstremistom, hołdująca niezdrowej ideologii. Tym jest dzisiaj AI.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.