Podobnie rzecz miała się również z żołnierzami podziemnego państwa polskiego, którzy po wkroczeniu w roku 1944 do Polski wojsk Stalina broni nie złożyli, tylko podjęli walkę straceńczą z nowym okupantem – tym razem sowieckim. Za swą wierność do końca Niepodległej zostali po wojnie, której wygrać nie mogli, przez komunistów anihilowani. Byli unicestwiani przez stalinowskich oprawców fizycznie, ale też w sferze pamięci. Zostali przeto zaliczeni przez potomnych do żołnierzy wyklętych, o których pamięć w narodzie miała zaniknąć.
1 marca, w dniu ich święta – żołnierzy wyklętych-niezłomnych, przypomniał o tym prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek. „Ulegli przed przemocą, ale pozostawili kolejnym pokoleniom swoje świadectwo. Świadectwo wielkiej mocy. Oprawcy znali jego wartość, dlatego uczynili wszystko, aby ich ofiara nie tylko została zapomniana, ale i pozbawiona czci – wyklęta, aby nie mieli grobów, aby wszyscy się od nich odwrócili” – napisał prezes IPN w okazyjnym przesłaniu.
Ten plan komunistów jednak się nie powiódł. Pamięć, mimo że brukana i niszczona, przetrwała. Przetrwała i dzisiaj „żołnierze z ryngrafami na piersiach, których identyfikujemy w grobach po ich świętych medalikach i różańcach; żołnierze, którzy w piwnicznych celach zostawili niejeden wyryty resztkami sił napis: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”, „My z Bogiem, Bóg z nami” czy „Deus gloriam, Deus regiam, Deus vincit” – powrócili do świadomości narodu. Powrócili jako żołnierze niezłomni, których etos wartości na nowo pobudza ducha narodu, by w chwilach trudnych, dziejowych potrafić „zachować się jak trzeba”. Młoda bohaterka „Inka” – Danuta Siedzikówna koniecznie chciała, by jej babcia się dowiedziała, że ona, idąc na śmierć, zachowała się „tak jak trzeba”. Jak podkreślił dr Szarek, te właśnie słowa definiowały świat wartości żołnierzy niezłomnych.
Jakże często przysparza on dużych dyskomfortów dla wielu współczesnych ludzi, bo nie przystaje on do „wartości”, jakimi się oni posługują na co dzień. Kłamstwem, bezwstydem, dewastacją wszelkiego ładu, odwracaniem elementarnych pojęć i autorytetów.
Dlatego też spór o żołnierzy niezłomnych, jak zauważa dr Szarek, stał się nie tylko sporem historycznym, ale też cywilizacyjnym. Wyklęci-niezłomni są nadal wyklinani, oczerniani, lżeni nie tylko przez ideowych spadkobierców komunistów spod znaku postkomunistycznej lewicy, ale też przez środowiska liberalne czy też tzw. nową lewicę, która teoretycznie nie jest związana z byłymi pezetpeerowcami. „Gazeta Wyborcza” jest temu najlepszym przykładem. Organ Michnika 1 marca dosłownie upstrzył się prowokacyjnymi tytułami w rodzaju „Świętujemy wojnę domową” czy „Jedni obywatele RP zabijali innych obywateli RP” i niczym nieboszczka „Trybuna Ludu” szczuła na „zaplutych karłów reakcji”. Podobnie „News Week”, który w dniu święta ogłosił, że „... święto żołnierzy wyklętych należy zlikwidować”. Z kolei ideolog nowej lewicy poseł Maciej Gdula perorował w tym samym czasie „o głęboko gorszącym święcie”, bo były ofiary cywilne walk niesubordynowanych akowców (piszę o niesubordynowanych, by uniknąć epitetu „bandytów”).
Ofiary cywilne zdarzały się incydentalnie, były bolesną konsekwencją okrucieństw wojny i szatańskiej polityki Stalina, zatruwającego umysły polskich wieśniaków i robotników komunistycznym rajem. Sowiecka zaraza truła umysły, ale też w sposób bestialski rozprawiała się z tysiącami tych, którzy truciu się nie poddawali. Sprzeciwiali się złowrogiej ideologii i jej bandyckim propagatorom. Dla nich była kula w tył głowy w ubeckich katowniach po uprzednim powyrywaniu paznokci i wycięciu powiek. 1 marca tych właśnie bohaterów, ich walkę i męczeństwo jako dumni Polacy czcimy.
Tego jednak nowa lewica i lewica postkomunistyczna, liberałowie tudzież ich akolici uszanować nie chcą. W Warszawie tłuszcza spod znaku LGBT zakłócała Mszę św. odprawianą w intencji legendarnego dowódcy AK oraz żołnierza wyklętego generała „Nila” Emila Fieldorfa, bezwinnie zamordowanego przez UB. Prymitywnymi okrzykami i napisami na plakatach obrażano pamięć niezłomnego generała, który upominał rodzinę, by nie prosiła prawa łaski dla niego u komunistów, abp. Marka Jędraszewskiego, co Mszę celebrował, wiernych, modlących się za duszę bohatera. Do tych ostatnich wrzeszczeli nowocześni dzikusi, że są „obrońcami pedofili”. Smutny, ale i symptomatyczny to widok pokazujący, że reprezentanci „tęczowej zarazy” nie mogą znieść pamięci tych, którzy się sprzeciwiali „zarazie komunistycznej”. Wynaturzali się w swoim stylu, bo w chwilach, wymagających powagi, zachować się jak trzeba nie potrafią.
Krzykaczy uciszy kiedyś historia, do której lamusa zejdą, jak grzesznicy do krainy milczących. Na skrzydła swe weźmie Niezłomnych, choć poeta mówił, że „ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy”. Milczenie owo na szczęście zostało przerwane przez pokolenie, co wyrosło z męczeństwa i modłów tych, co cierpieli dla Polski. Są ich tysiące – młodych Polek i Polaków, którzy w dniu swych niezłomnych bohaterów, z ich podobiznami na koszulkach brali udział w tradycyjnych już sztafetach biegowych w całej Polsce i za granicą „Tropem Wilczym” właśnie i w setkach innych okolicznościowych uroczystościach.
I nikt już nie zakrzyczy ani nie zgasi entuzjazmu tych młodych ludzi, którzy wysłuchali i odpowiedzieli na inne słowa tegoż poety: „Bądź wierny – idź”!
Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
"Wydawało nam się czymś naturalnym, że po 1989 r. elity opiniotwórcze III Rzeczpospolitej uczczą bohaterów sprzeciwiających się po drugiej wojnie światowej sowietyzacji Polski. Liczyliśmy na to, że w realiach państwa wolnego ci, którzy w najtrudniejszym momencie walczyli z komunizmem na śmierć i życie, zostaną przywróceni świadomości społecznej. Tymczasem była głęboka cisza, tak jakby nie istnieli" - mówił PAP Grzegorz Wąsowski, który wspólnie z Leszkiem Żebrowskim wydał na podstawie ekspozycji album pt. "Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.".
Termin "żołnierze wyklęci" upowszechnił Jerzy Ślaski, który w 1996 r. wydał książkę o takim właśnie tytule. To opowieść o powojennej walce z komunistami żołnierzy zgrupowania "Orlik", których historię Ślaski ukazał w kontekście działań całego podziemia niepodległościowego. "Podziw i szacunek musi budzić postawa tych dowódców i żołnierzy AK, którzy mimo tak beznadziejnego położenia nie poddali się, nie uciekli ze swej ziemi na drugi kraniec Polski, nie wkupili się w łaski nowej władzy zdradą swych ideałów i swych towarzyszy broni, lecz raz jeszcze podnieśli się do walki" - pisał Ślaski.
Inicjatorem Dnia Pamięci poświęconego Żołnierzom Wyklętym był prezydent Lech Kaczyński, który skierował do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. "Narodowy Dzień Pamięci +Żołnierzy Wyklętych+ ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny" - podkreślił Lech Kaczyński.
W przywracaniu pamięci o żołnierzach podziemia antykomunistycznego ważną rolę odegrał także prezes IPN z lat 2005-2010 Janusz Kurtyka, który zwracał uwagę, że tematyka ta jest słabo obecna w społecznej świadomości Polaków lub też jest zafałszowana w wyniku polityki historycznej władz PRL.
historia o nich głucho milczy
pozostał po nich w kopnym śniegu
żółtawy mocz i ten ślad wilczy
szybciej niż w plecy strzał zdradziecki
trafiła serce mściwa rozpacz
pili samogon jedli nędzę
tak się starali losom sprostać
już nie zostanie agronomem
,,Ciemny” a ,,Świt” – księgowym
„Marusia” – matką ,,Grom” – poetą
posiwia śnieg ich młode głowy
To fragment wiersza "Wilki" Zbigniewa Herberta, wielkiego polskiego poety XX wieku. Literacki hołd dla Żołnierzy Wyklętych.
Zasłużyli na naszą wdzięczną pamięć i szacunek.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.