Dlaczego? Bo mam argumentów więcej niż trzeba. A więc po pierwsze, aktualna prezydent jest dla mnie niewiarygodna. Mówienie prawdy sprawia jej często wielkie kłopoty i tylko beznadziejnej słabości przekupnych mediów i tchórzliwości litewskich elit zawdzięcza ona swą nietykalność. Swego czasu Bill Clinton omal nie stracił prezydenckich regaliów nie dlatego, że miał romans z Moniką Lewinsky, tylko dlatego, że publicznie skłamał zaprzeczając intymnym kontaktom ze swą stażystką.
U nas prezydent mija się z prawdą z zadziwiającą regularnością, gdy tylko spróbuje wyjaśnić pewne okoliczności swego burzliwego życiorysu. Prezydent bardzo zależy, by post factum pokazać wyborcom, jak to ona „kovojo savo mažuosius karus" podczas wybijania się Litwy na niepodległość.
Problem jest jednak ten, że „kovojo", jak wiele wskazuje, nie po tej stronie barykady. Stąd pewnie te próby zamiatania śladów w archiwach, gdzie tajemniczo zniknęły całe strony z osobistej teczki dzisiejszej prezydent. Pomijam przy tym już oczywiste kłamstwa Grybauskaitė na temat ojca, którego wygradza z historii przynależności do NKWD.
Po drugie, Grybauskaitė jest osobą nieposiadającą niezbędnych walorów osobistych takich jak ogłada, dyplomacja - niezbędnych dla przywódcy pełniącego najwyższy urząd w państwie. Jak podkreślają znawcy tematu, jest ona przywódczynią „sovietinio tipo", skłonną do intryg, zakulisowych gierek, egocentryczną i niekomunikatywną, co powoduje, że Wilno upodabnia się pod względem stylu władzy bardziej do Kremla niż europejskich stolic.
Po trzecie, pięcioletni dorobek prezydent na urzędzie jest bardziej niż skromny. Np. jej konik wyborczy z poprzedniej kampanii o ukróceniu i rozliczeniu oligarchów okazał się całkowitym niewypałem. Oligarchowie na Litwie mają się świetnie, a prezydent boi się debat telewizyjnych z konkurentami, bo spodziewa się rozliczenia z pustych obiecanek.
Po czwarte, Grybauskaitė, sprawując urząd prezydencki w imieniu wszystkich mieszkańców Litwy, podzieliła społeczeństwo jak nikt inny dotąd. Chcąc się przymilić konserwatystom tak się starała zgrywać patriotkę, że wyprzedziła pod tym względem pewnie samego patriarchę Basanavičiusa.
W duecie z Landsbergisem, który jest szarą eminencją w pałacu Daukantasa, zadbali o znaczny regres praw osób należących do mniejszości narodowych, wystawiając tym samym Litwie odpowiednią wizytówkę na arenie międzynarodowej. Warto dodać przy tym, że wszelkie próby naprawy tego stanu rzeczy ze strony odważniejszych polityków rządu są torpedowane właśnie przez Grybauskaitė.
Po piąte, w polityce zagranicznej, która jest domeną prezydentów na Litwie, za Grybauskaitė nastąpił wyraźny zastój polegający często na kontrproduktywnym pobrzękiwaniu szabelką wobec sąsiadów z regionu.
Po szóste ... A zresztą wystarczy. Co tu za dużo rozpisywać się. Dla mnie „alles klar". Prezydent twierdzi, że Litwy „za masło nie sprzeda". Wierzę jej, jak Clintonowi Amerykanie.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
"Wielkim sukcesem Akcji i osobiście Tomaszewskiego jest wyjście poza ramy partii polskiej mniejszości. Jak zapowiadał jej lider, AWPL staje się prawicową chrześcijańską demokracją, posiadającą program dla całej Litwy, a nie tylko dla tamtejszych Polaków. W ostatniej kampanii wyborczej partia przedstawiała ogólnolitewskie postulaty, na swoje listy wciągnęła kandydatów, wśród których nie brakowało Litwinów i Rosjan. – Widać wyraźnie, że Tomaszewski robi to, co mówi, a przez to jest wiarygodny – podkreśla poseł Artur Górski, członek Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP i Sejmu Republiki Litewskiej.
Rządzące Litwą ekipy polityczne muszą liczyć się z głosem Polaków, dziś naprawdę dobrze zorganizowanych. Duża w tym zasługa Tomaszewskiego.
– O tym, czy ktoś okazuje się sprawnym przywódcą i dobrym politykiem, świadczy nie jakaś jedna trafna decyzja tej osoby, nie jeden sukces polityczny, ale posiadanie przez nią wizji, planu politycznego, który konsekwentnie realizuje. Tomaszewski ma taką wizję i plan, który od lat niezmordowanie wciela w życie – ocenia Górski."
Bez serc, bez ducha to szkieletów ludy.
Za Tomaszewskim opowiedział się cały Parlament Europejski, który skrytykował i upomniał lietuviskie władze, że nie można w demokratycznym kraju podejmować prób kneblowania ust niezależnemu politykowi, który realizuje mandat, jakim obdarzyli go wyborcy. Mieli się z pyszna lieuviscy nacjonaliści!!!
A ostatnio w Strasburgu Tomaszewski wytknął ewidentne kłamstwa naszej prezydent, ale o tym niedawno już szerzej się rozpisywano.
W niedzielę odrzućmy antyeuropejską Dalię Grybauskaite i jednocześnie poprzyjmy na wyborach do PE Blok Tomaszewskiego, bo są tam ludzie, z Waldemarem Tomaszewskim na czele, którzy walczą o Litwę sprawiedliwą, która jest dla wszystkich obywateli.
"To ostatnia niedziela
dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas. "
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.