Noblistka, ale nie wieszcz

2020-01-11, 09:23
Oceń ten artykuł
(7 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Olga Tokarczuk, najnowsza polska noblistka, podziwiana przez mainstreamowe media, zaliczona z mety do polskiej elity, nie przestaje zadziwiać właśnie tę elitę... i nie tylko polską.

Gdy tylko przebrzmiała radosna wiadomość, że tegoroczną noblistką w dziedzinie literatury została polska pisarka Olga Tokarczuk, wiadome było, że nie będzie to Nobel dla Polski, jak to było w poprzednich edycjach, gdy ta prestiżowa nagroda wędrowała w ręce Polaków, tylko raczej dla Olgi Tokarczuk. Pisarki utalentowanej, ale też wielce kontrowersyjnej, o jaskrawym ideologicznym profilu. Wielu też w Polsce mówiło – komentując na gorąco wydarzenie – o „Noblu ideologicznym” i nowo upieczona noblistka już wkrótce potwierdziła te przypuszczenia.

Najpierw, jeszcze przed odbiorem nagrody, śmiało podtrzymała swe wcześniej wypowiedziane słowa: „Trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy, jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”, choć ich ahistoryczność i ocierający się o manipulację skrót myślowy mogłyby bronić tylko osoby, które w szkole podstawowej miały „pałę” z historii.

Gdy przyszedł czas uroczystego wręczenia Nobla w Sztokholmie, słowa polskiej noblistki „zaprocentowały”. Wygłaszający laudację na jej cześć członek Szwedzkiej Akademii Noblowskiej Per Westerberg skrzętnie skorzystał z „wiedzy” historycznej noblistki chwaląc ją za to, że „nie ucieka od niewygodnej prawdy, nawet pod groźbą śmierci”. A ta niewygodna prawda, to oczywiście „polski kolonializm i antysemityzm”. O polskich niewolnikach czemuś nie wspomniał Szwed. Może nawet on uznał, że ustrój niewolniczy do Polski pasuje jak „krowie siodło”, że zacytuję klasyka.

Profesor Andrzej Nowak komentując później laudację Szweda zasugerował, że znakomity członek noblowskiej Akademii mógłby się zastanowić nad tym, czy nie wypadałoby uderzyć się najpierw we własne – szwedzkie piersi, zanim załomocze się w cudze – polskie... Nowak przypomniał mu przy tym zniszczenie Polski przez Szwedów podczas potopu.

Destrukcja i cierpienia zadane wtedy na polskiej ziemi przez bitnych przodków Grety Thunberg nie miały sobie równych – aż do czasu nadejścia rodaków Goethego w 1939 r. Wykształcony na Uniwersytecie w Uppsali Per Wästberg powinien wiedzieć, że najcenniejsza część księgozbioru tej starej uczelni składa się z książek zrabowanych przez Szwedów w Polsce. I nieoddanych do dziś mimo zobowiązania wynikającego z pokoju oliwskiego z 1660 r.

Znakomity Szwed, mam nadzieję, nie będzie na wzór opiewanej przez niego Tokarczuk „uciekał od niewygodnej prawdy” historycznej wobec własnych dziejów. „Nawet pod groźbą śmierci”. I książki Polsce zwróci.

Jednak, jak się później okazało, laudacja Pera Westerberga była tylko preludium do dalszych potknięć noblistki na trudnym, jak się wydaje, dla niej terenie dotyczącym historii. Olga Tokarczuk bowiem w swej późniejszej mowie noblowskiej znowu nieszczęśliwie powróciła do tematów historycznych, tym razem już w wymiarze międzynarodowym. I znowu uczyniła to nad wyraz nieszczęśliwie. Oskarżyła mianowicie Hiszpanów i ich Kolumba o depopulację Ameryki Łacińskiej, gdy ci odkryli kontynent w roku 1490. Nonszalancko przy tym ogłosiła, że z winy powyżej wspomnianych z 60 mln tubylców Ameryki Południowej przeżyło zaledwie 4 mln. Reszta 56 mln zginęła albo wskutek zawiezionych przez odkrywców chorób, albo w rezultacie niewolniczego ucisku i zniewolenia Indian, albo po prostu została zabita przez konkwistadorów.

– Polska pisarka wprowadziła w zakłopotanie wielu Hiszpanów – zareagował na kolejny ekskurs historyczny Tokarczuk hiszpański publicysta El Mundo Jonas Ekstroemar. Dalej w słowach dość dosadnych zarzucił jej, że „wzorem innych miłośników fikcji i bajkopisarstwa schroniła się w popularnych stereotypach, aby dopasować się do aktualnych klimatów i wymogów”.

I rzeczywiście, hiszpański dziennikarz pewnie ma rację. Bo istotnie teza o katolickiej Hiszpanii, która doprowadziła do holocaustu Indian, nie mogła przecież nie spodobać się odbiorcom mowy noblistki. Wszystko zgodnie z obowiązującą aktualnie w Skandynawii poprawnością polityczną, a że fakty się nie zgadzają – to wiadomo, tym gorzej dla faktów.

Zagwozdka jest w tym, że Tokarczuk pomyliły się porządki liczb. A może nawet nie pomyliły się, tylko jak sugeruje dziennikarz El Mundo, uległa ona propagandzie Czarnej Legendy Hiszpanii, którą w średniowieczu upowszechniali o katolickim kraju protestanci, posługując się ówczesnymi face newsami.

Gdyby jednak sięgnąć do źródeł np. Angel Rosenblat „Rdzenna ludność Ameryki od 1492 do dziś” (Buenos Aires 1945), to wyszłoby, że przed Kolumbem liczba autochtonów w obrębie całego kontynentu nie przekraczała 13 mln. W roku 1570 spadła ona do 11 mln. Zaś po procesach krystalizacji narodów Ameryki Łacińskiej w roku 1825 ustabilizowała się na poziomie 8 mln. Ponadto, autor polemiki przypomniał też polskiej noblistce, że oprócz działań konkwistadorów wpływ na ogólny ubytek autochtonicznej ludności miały mordy na masową skalę, jakich się dopuszczały wzajemnie skonfliktowane tubylcze ludy. Kończąc swój komentarz do mowy noblowskiej Tokarczuk Jonas Ekstroemar poprosił ją, że gdyby w przyszłości chciała mówić „o pewnych momentach historii”, zechciałaby jednak wcześniej sięgnąć do literatury przedmiotu i dokumentów. Inaczej, jak sama wspomniała, „kłamstwo staje się bronią masowego rażenia”. Niestety.

Tokarczuk jest zaledwie kilka tygodni noblistką, a już dała się poznać Polsce i światu od strony zaskakującej wręcz nonszalancji, z jaką głosi o nieistniejących (sic!) „momentach historii”, by potem je spożytkować do wcześniej wytyczonych przez siebie tez. Chce być krytyczna wobec swej Ojczyzny i narodu. Być może nawet pretenduje do roli „sumienia narodu” wzorem byłych wieszczów. Talentu literackiego jej nie brakuje. A jednak wieszczem nie jest i raczej nigdy nie będzie.

„Bo łatwo jest mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej umrzeć, a najtrudniej cierpieć”.

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#17 Stanisław 2020-01-23 12:42
Książki są albo dobre albo złe. Mieszanie w to polityki czy światopoglądu to oszukiwanie czytelników (pomijam książki naukowe).
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 do ??? 2020-01-18 15:36
No jak tak dalej pójdzie to muchy nie będzie można pacnąć... a tak na poważnie to takie wywody jasno pokazują, że te środowiska i ta cała ich ideologia nie ma żadnych poważnych podwalin - dopasowują jak im się podoba. Poza tym wiele z tego to zwykłą hipokryzja - bo pies ma być istotą ludzką, która ma mieć miejsce w konstytucji a życie prawdziwego człowieka (czyli to co chcą ruchy pro life oraz AWPL-ZChR - obrona życia poczętego) w tej samej konstytucji nie może być ujęte.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 ??? 2020-01-17 12:53
"Przyszedł czas, żeby wpisać do konstytucji zwierzęta. W Indiach delfiny zostały uznane za „osoby niebędące ludźmi”. Serce mi się rozpłynęło. Od wielu lat używam określenie „istota ludzka” i „istota nieludzka”. Przyszedł czas, żebyśmy zaczęli traktować zwierzęta nie jak przedmioty, maszyny, tylko jak osobne istoty. Prawdopodobnie gdybym wpisała to do konstytucji, poszłyby za tym prawa. Pierwszym prawem byłoby prawo do godności. Hodowla przemysłowa na mięso jest koszmarem. Na co dzień wypieramy ten straszliwy fakt ze świadomości. Konstytucje wielu krajów dojrzały do tego, by uznać godność zwierząt. Wierzę, że w najbliższych latach będzie się to działo"

— mówiła pisarka Olga Tokarczuk...

Tak ma być: istotą ludzką ma być pies, ale dziecko w łonie matki to nie istota ludzka, bo można zabijać. Martwmy się o kurczaczki, których śmierć jest koszmarem, ale zabijanie nienarodzonych dzieci jest "prawem człowieka"??? Żałosna hipokryzja.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 KInga 2020-01-16 07:24
Mam wrażenie, że Nagroda Nobla upolityczniła się. Jeszcze nie tak dawno laureatka literackiego Nobla (2015 r.) Swietłana Aleksiejewicz oskarżyła Polaków, że najgorzej traktowali Żydów. https://www.tvp.info/26018019/bialoruska-noblistka-oskarza-polakow-o-mordowanie-zydow
Szkoda, że p. Aleksiejewicz opierając się na opinii znajomego dziennikarza, nie poczytała historii i nie sprawdziła info.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Rebrow 2020-01-13 20:18
I to ma być autorytet? Do tej pory brzmi mi w uszach slogan "jej encyklopedyczna dociekliwość". To raczej kiepski żart.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 stan 2020-01-13 17:11
A może "najtrudniej być prorokiem we własnym kraju"? Nie we wszystkim musimy się zgadzać, ale czasem posłuchać też innych opinii. W każdym narodzie są różni ludzie, także wśród Polaków. Za niektórych trzeba się wstydzić. Byli tacy, którzy donosili sowietom i hitlerowcom. Przed wojną państwo polskie zburzyło ponad sto cerkwi. Czy chcielibyśmy aby czyniono to nam, Polakom i katolikom? Jeśli przyznamy się jako naród do błędów, to może unikniemy kolejnych w przyszłości. A z sukcesów Polaków bez względu czy są katolikami, czy mają poglądy lewicowe trzeba się cieszyć.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 greg 2020-01-12 23:57
gdyby tylko pisała to jeszcze by uszło...
jak zaczęła ludzi pouczać to wyszło jej nieuctwo
całkowity brak kompetencji i zero autorytetu
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 ryś 2020-01-11 21:10
Ta noblistka nie tylko mija się z prawdą historyczną bo jest dylitantką i analfabetą w tej dziedzinie lecz świadomie i obrzydliwie kłamie dla zdobycia większej popularności wśród takich oszołomów jaką jest sama.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 1234 2020-01-11 20:25
Wszechobecna jest nonszalancja dla lewackich środowisk. Tak samo jak prawda historyczna, teksty źródłowe. Dla nich ważniejsze jest to co napiszą ich ideologiczni guru. I potem mamy kwiatki np. część nakazuje odmieniać wszystko w rodzaju żeńskim w odniesieniu do kobiet (np. architektka, ministra) a przecież druga część chce likwidacji rozdziału płci. No i stosuje się raz jedno raz drugie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Olaf 2020-01-11 20:21
"Tokarczuk jest zaledwie kilka tygodni noblistką, a już dała się poznać Polsce i światu od strony zaskakującej wręcz nonszalancji, z jaką głosi o nieistniejących (sic!) „momentach historii”, by potem je spożytkować do wcześniej wytyczonych przez siebie tez." - to jest całe meritum funkcjonowania. Najpierw tezy - a fakty się dostosuje. Jest to zasadnicza cecha tego środowiska - np. na Litwie prowodyrem takich działań są skompromitowani bracia Radczenko.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24