Obrazoburstwo czasem jest potrzebne. W przypadku Ukochanego Miasta, jakże przecież zasłużonego dla kultury, sztuki, polityki wielu narodów zbędny ikonostas, by pozostać w formule określeń sakralnych, musi być usunięty z przestrzeni publicznej litewskiej stolicy. Wilno po prostu zasługuje na to, by na jego ulicach, kamienicach, parkach i skwerach byli czczeni wielcy i zasłużeni obywatele, a nie byle osoby rozmaitego, że tak powiem, autoramentu – od wyznawców nazizmu do komunizmu.
Ale niestety wydarzenia ostatnich tygodni i miesięcy pokazały, że za dużo w grodzie nad Wilią pojawiło się upamiętnień fałszywych bohaterów albo działaczy ze skazą. Pisaliśmy już w tej rubryce o tablicy generała „Vėtry”, o ulicy dyplomaty Kazysa Škirpy czy o litewskich pseudobohaterach, których nazwiska zbyt pochopnie (jak przyznają historycy) zostały wyryte na granitowej ścianie symbolicznego w Wilnie budynku przy ul. Ofiarnej.
Dzisiaj pochylmy się nad innym współczesnym symbolem Wilna – pomnikiem litewskiego, sowieckiego pisarza Petrasa Cvirki, który dumnie okupuje przestrzeń w eksponowanym miejscu litewskiej stolicy, w parku tuż u podnóża Góry Bouffałowej. Ustawiony został tam w roku 1959, a więc w czasach, gdy duch stalinizmu zionął jeszcze potężnie (mimo śmierci krwawego dyktatora) w całym byłym ZSRR nie wykluczając Litwy, gdzie ówczesny pierwszy sekretarz litewskiej partii komunistycznej Antanas Sniečkus domagał się od Moskwy, by ta zabroniła na powroty z łagrów do swych domów byłym partyzantom.
Pomnik Cvirki w centrum Wilna pojawił się nie przez przypadek. By o tym przekonać się, zajrzyjmy do życiorysu pisarza, który żył krótko, bo zaledwie 38 lat. Zdążył jednak jako literat wykazać się radykalizmem (już w okresie międzywojennym należał do radykalnej grupy literackiej skupionej wokół czasopisma „Trečias frontas”), który z czasem popchnął go w kierunku komunizmu. Do Litewskiej Partii Komunistycznej Cvirka zapisał się w możliwie najgorszym okresie, bo w roku 1940, czyli akurat wtedy, gdy Stalin anektował Litwę. Młody gniewny Cvirka zresztą nie tylko, że się nie sprzeciwiał okupacji, ale wręcz ją poparł. Po ataku Hitlera na ZSRR młody litewski pisarz komunistyczny zbiegł do Kraju Rad, gdzie na jego południu przeczekał wojnę. Na Litwę wrócił w roku 1944, by robić karierę literacką. Robił sprawnie i, można by rzec, błyskawicznie. Bo z mety tuż po powrocie został redaktorem naczelnym czasopisma „Pergalė” oraz równolegle prezesem Związku Pisarzy Litwy, której to organizacji prezesował aż do śmierci w roku 1947.
Literacka kariera Cvirki rozwijała się nie tylko dzięki jego talentom bynajmniej. Był on gorliwym obrońcą nowego porządku, usierdnie wspierał sowiecką propagandę, a nawet, by się przypodobać nowej władzy, zadenuncjował jej swego kolegę ze Związku Pisarzy Kazysa Jakubėnasa, jako twórcę antysowieckiego. Jakubėnas oczywiście został za to wyrzucony ze związku, a po pewnym czasie również z Litwy. „Jeżeli Cvirka rzeczywiście zadenuncjował swego kolegę pisarza sowieckiej bezpiece, to był on przykładnym draniem” – napisał politolog Kęstutis Girnius, który domaga się usunięcia pomnika sowieckiego pisarza z centrum Wilna. „Światłe strony jego życiorysu” nie równoważą kariery Cvirki w stalinowskich czasach, dodaje Girnius.
A na te właśnie „światłe strony życiorysu” powołuje się dzisiaj właśnie Związek Pisarzy Litwy, domagając się zostawienia pomnika swego protoplasty z lat powojennych w prestiżowym miejscu Wilna. Urzędnicy ochrony zabytków w stolicy niestety tą samą piosnkę nucą o zasługach Cvirki dla litewskiej kultury, które, w ich mniemaniu, mają dawać alibi dla pisarza, który skompromitował się na froncie ideowym i ludzkim zwyczajnie. Słabe są to argumenty, zważywszy na fakt zwłaszcza, że w mrocznych czasach stalinowskich pomniki stawiano nie za talenty, ale za postawę ideową. Cvirka, widać, spełniał to kryterium.
Minister kultury Mindaugas Kvietkauskas z kolei proponuje w sprawie pomnika Cvirki rozwiązanie kompromisowe. Monument ma zostać, ale pod warunkiem, że obok pojawi się tablica informacyjna, rozjaśniająca Litwinom i gościom stolicy, kto zacz był Cvirka poza tym, że był utalentowanym pisarzem. Czyli ma mówić turystom również o ciemnych stronach życia literaty, by nie wyciągnęli oni błędnego mniemania co do osobowości człowieka z cokołu.
Czy takie rozwiązanie nie jest jednak, aby pewną niekonsekwencją. Czci się bowiem na ogół ludzi, których życiorysy ich do tego upoważniają. Tutaj zaś ma być czczony pisarz, o którego postępkach należy osobno informować zwiedzających, tak by nie zmylić ich.
Uważam, że aby nie robić szmerku w głowach turystów i nie obrażać też historii wielokulturowego Wilna, Cvirkę warto odeskortować do Parku Grūtas. Tam panuje ta sama epoka, dominują w bryłach kamienia czy innego materiału ci sami bohaterzy, których Cvirka za życia tak wychwalał. Będzie więc w Grūtasie pisarz w swoim żywiole i żadnych dodatkowych tablic wyjaśniających ustawiać nie trzeba będzie...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Ciekawe ilu takich jest w polityce RL. Społeczeństwo dowie się tego pod warunkiem przyjęcia projektu lustracji.
W przygotowaniu jest urbanistyczna i socjokulturowa analiza historycznego rozwoju oraz stanu ekologicznego skweru Petrasa Cvirki.
Ankieta jest anonimowa. Sondaż potrwa do 8 listopada.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.