Były to pamiętne wybory na Wileńszczyźnie, która dobrze usłyszała hasło ówczesnego lidera konserwatystów Vytautasa Landsbergisa, wzywającego swych sympatyków do szczególnej mobilizacji (w tym do masowego meldowania się w rejonie wileńskim), by odnieść historyczne zwycięstwo nad Polakami. Wiktoria miała być wspaniała i wiekopomna, która by przeszła do historii. Tymczasem dobrze wiemy, w co ta upragniona i wyczekiwana wiktoria konserwatystom się obróciła. Ponieśli oni sromotną klęskę w podstołecznym rejonie, a AWPL zaś zdobyła liczbę mandatów nawet przekraczającą procentowy udział Polaków w tym rewirze. Tak pozostało zresztą do dzisiaj.
Od tamtych czasów upłynęło już wiele wiosen. W partii konserwatystów litewskich w międzyczasie nastąpiły zmiany pokoleniowe, polegające na zamianie dziadka na wnuka, jeżeli chodzi o szefostwo partii. Seniora Vytautasa zamienił na tym stanowisku junior Gabrielius, który w zbliżających się wyborach samorządowych, wygląda, że zamierza nastąpić na te same grabie, co kiedyś jego spragniony historycznego zwycięstwa nad Polakami dziadek. Zainicjował mianowicie Landsbergis junior wielką koalicję partii litewskich w rejonie wileńskim przeciwko rządzącej tam niepodzielnie partii polskiej, którą zamierza odsunąć od władzy.
Chętnych do egzotycznej koalicji zgłosiło się ośmiu, co od razu na dzień dobry buńczucznie zapowiedzieli, że tworzą koalicję w szczytnym celu, by pozbawić władzy AWPL-ZChR. Gdyby jednak jakiś wścibski wyborca zapytał ich, jaki mają wspólny program wyborczy, który chcieliby zaproponować mieszkańcom podstołecznych terenów, odpowiedź byłaby prosta jak drut: „Żadnego”. Jedyny ich bowiem cel programowy – to odsunąć, by się samym przysunąć. Do władzy oczywiście w rejonie, gdzie co poniektórym śnią się duże biznesy.
Koalicja, jako się rzekło, jest z politycznego punktu widzenia bardzo egzotyczna. Bo znaleźli się w niej i konserwatyści, którzy na ogół na sam widok Uspaskicha i jego partietisów, drgawek dostają, i właśnie partietisy z Partii Pracy, którzy takowymże uczuciem darzą konserwatystów, i liberałowie, jakich partie są dwie – wzajemnie zwalczające się i anihilujące się. Są też w koalicji dwie partie socdemów, których wzajemny stosunek przypomina przysłowiową relację kota z psem. Koalicyjną listę wierszą zaś dwie partie papierowe w rejonie wileńskim - „chłopi” i „porządkowcy”, które realnie nie istnieją w życiu politycznym na tym terenie, przynajmniej jeżeli chodzi o radę samorządową.
Słowem koalicja dobrała się na schwał. Mobilna, prężna, ideowa, rzutka, żądna władzy, a najważniejsze programowa (z jednym tylko punktem, co prawda, ale to nic – początki zawsze są trudne). Brakuje im tylko jeszcze czegoś symbolicznego. Honorowego patrona mianowicie. Tutaj jednak kandydatura sama przez się nasuwa. Nikogo bowiem lepszego na to stanowisko nie dałoby się wysunąć, niż samego prekursora tego zaczynu politycznego, profesora, muzykologa, spickera (i nawet niedoszłego prezydenta), europarlamentarzystę kilku kadencji i sami już Państwo domyślają się, o kim mowa. O Landsbergisie seniorze oczywiście.
Jednoczyłby on i spinał pięknie tę uroczą koalicję swoją niezwykłą osobowością – koncyliacyjną i pojednawczą, rozjemczą i polubowną. Tak że każdy wyborca i konserwatywny, i zielony, i socjaldemokratyczny, i liberalny, i jakikolwiek jeszcze inny z werwą ruszyłby na wybory, by tylko dać kreskę na projekt polityczny rodziny L. I choć stare przysłowie głosi, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, to przecież zawsze są jakieś wyjątki od reguły. Tym razem można i drugi raz na trzonek grabi swój łeb narazić. Cel jest przecież szczytny, dla którego nic nie szkoda. Nawet przedniej części mózgownicy.
Pirmyn zatem i z pieśniami jednopunktowa koalicjo...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Jedyne co niepokoi i napawa smutkiem to to, że w dalszym ciągu są środowiska, których jedynym "programem" jest lituanizacja Polaków i likwidacja wszystkiego co z Polską związane
Oni naiwni nie są. Myślą, że ludzie tacy są. Mają społeczeństwo za głupków. Nie mają po prostu żadnego pomysłu i takie działanie to akt rozpaczy i desperacji.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.