Na początku tylko mam do Ciebie, Mikołaju, prośbę. Nie mów proszę nikomu, że Cię nazywam świętym, bo pani w przedszkolu nam powiedziała, że jest to zabobon. Kościół to wymyślił świętych z areolkami nad głową, co to niby mieszkają w Niebie, bo gdy przebywali na Ziemi, to pełnili dobre uczynki i kochali bliźnich. Nie wiem, Mikołaju, co to znaczy ten zabobon, ale ja jestem pewien, że Ty to napewno jesteś święty, bo tyle prezentów rozdajesz dzieciom na całym świecie. I w ogóle jesteś cały taki fajny.
Nie myśl, Mikołaju, że Tobie się podlizuję, bo chcę prezent. Ja naprawdę bardzo Cię lubię i zawsze czekam. Nawet nocami staram się długo nie spać, żeby Ciebie zastać, gdy przychodzisz po kryjomu do mego domu. Ale jakoś nigdy to mi się dotychczas nie udało. Ale tym razem to Ty, Mikołaju, postaraj się naprawdę przyjść do nas skrycie, żeby ciebie rodzice nie zauważyli. Schowaj też prezent dobrze pod choinkę, aby go nikt nie dostrzegł. Nie chę, aby moi rodzice z powodu wymarzonego przeze mnie prezentu mieli jakieś przykrości. Bo ja chcę Ciebie, Mikołaju, poprosić, tylko ciiiii,... o ołowiane żołnierzyki, z którymi mi nie wolno się bawić.
Pani w przedszkolu zabroniła mi i powiedziała rodzicom, że jeżeli będę się bawić żołnierzykami, to wyrosnę na tego, jak tam ... militarystę (to taki zły pan, który – gdy urósł - sam został żołnierzykiem). A po drugie, Ty tylko się nie śmiej Mikołaju, w przedszkolu każą mi się bawić lalkami. Wychowawczyni mówi, że tak trzeba, bo musi być różnorodność. Różnorodność to jest wtedy, gdy nikt nie wie, kto w przedszkolu jest chłopczykiem, a kto dziewczynką. (To pewnie taka zabawa w przebieranki, choć ona mi się nie podoba). Dopiero jak wyrośniemy, sami o tym zadecydujemy.
Kiedyś u nas w przedszkolu był taki Helmut, który na początku był chłopczykiem, ale kazano mu bawić się lalkami i ubierać się w „dziewczyńskie” ubranka, to on potem poczuł się Helgą i został dziewczynką. Potem znowu mu coś się odmieniło, aż w końcu został neutralny. Na razie nie wiem, co to jest, bo pani nam jeszcze tego nie tłumaczyła. Może to jest tak, że jak ktoś dużo razy się przebiera, to w końcu zapomina, kim on jest naprawdę?
Wiesz, Mikołaju, przyznam Ci się, że niedawno niechcący podsłuchałem, jak mój rodzic A (to po dawnemu znaczy się tata) mówił do rodzica B (czyli do mamy po prawdzie), że nasze przedszkole to zupełnie zwariowało, tylko tego nie wolno mówić głośno. „Bo nam jeszcze naszego Schreibicusa odbiorą”, powiedziała szeptem przerażona mama, oj, przepraszam, chciałem powiedzieć rodzic B. I obaj rodzice zamilkli, rozgladając się wokoło trwożliwie.
A czy Ty wiesz, Mikołaju, że nam w przedszkolu ze świątecznej szopki zabrali Jezuska, a na Jego miejsce położyli Batmana. Bo Jezuska niektórzy ludzie wcale nie lubią, wyobraź sobie, i nie chcą widzieć Go na oczy. Co innego Batman. To jest superman. Jeżeli Ty, drogi Mikołajku, nie wiesz, co to jest ten superman (nie gniewaj się, ale w Twoim wieku nie wszyscy nadążają za nowinkami), to ja Ci chętnie objaśnię. Superman – to taki super wujek, najsilnieszy od wszystkich na świecie, który nosi maskę i umie nawet latać. Złych ludzi grzmoci, a dobrym - pomaga. Ale Jezuska i tak szkoda. Cóż On biedny winien, że nawet ze stajenki Go ludzie wypędzili...
Ach, Mikołaju, jeszcze nie powiedziałem Tobie, że i świąteczną choinkę w tym roku zabronili nam w mieście wystawić. Nie wolno, bo rodzice dzieci, które przyjechały do nas z dalekiej Efiofii, nie chcą choinki. Może w tej Efiofii choinki nie rosną i dlatego tamtejsi ludzie nie wiedzą, jaka ona jest piękna na święta. Jak płonie setkami kolorowych lampek, girland, gwiazdek i różnych tajemniczych, bajecznych zabawek.
Ale może przyczyna jest też inna. Powiem Tobie w sekrecie, Święty Mikołaju, że jedna moja koleżanka z przedszkola, co to jej rodzic A w policji służy, szepnęła jakoś mi do ucha, że przy choince może być niebezpiecznie w tym roku. Może stać się jakaś krzywda dzieciom. Prawda ona nie wie, jaka, bo jej rodzic nie zdradził tajemnicy. Ale ja myślę, że pewnie chodzi o ostre igliwia, które bywają u choinek i dzieci w zabawie mogą się nimi czasami boleśnie ukłuć. Ale żeby tak z powodu jakichś tam kolec zabraniać choinki, to chyba ci dorośli już naprawdę przesadzają. Jakież to Boże Narodzenie bez świątecznej choinki?
O jejku. Święty Mikołaju, znowu muszę Cię prosić o dyskrecję, by nikomu nie mówić, że święta nazwałem Bożym Narodzeniem. Teraz tak mówić nie wolno. Dziś prawidłowo się mówi, że jest to święto Wesołego Krasnoludka, patrona dobrej zabawy, beztroskiego życia i wszelkich uciech. A wiesz dlaczego, Mikołaju? Bo święto musi być zdystansowane. Pewnie i tego nie rozumiesz, mój Staruszku. To znaczy takie, żeby nikt z jego nazwy nawet nie domyślał się, jakie to święto. I wtedy wszystkim będzie dobrze, wszyscy będą weseli i szczęśliwi.
Ale ja, mój Mikołaju, szczęśliwy nie jestem. Bo zabrali mi choinkę, Jezuska, mamę z tatą i ołowiane żołnierzyki.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Mikołaj
Masz rację. W Polsce odradza się siła chrześcijan.
Właśnie o to lewakom chodzi. Boże Narodzenie, bez krzyża, Jezusa, modlitwy i dziękczynienia. Spłaszczają święto i chcą je zrównać z halloween, walentynkami i innymi "świętami"... A najlepsze jest to, że ci lewacy zasiadają przy stole, może dzielą się opłatkiem, dają sobie prezenty ... tylko 'biedni' nie wiedzą po co.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.