Ministerstwo Spraw Wewnętrznych naszego zachodniego sąsiada, chcąc uczcić 100. rocznicę odrodzenia Polski, zarządziło konkurs na nowy polski paszport, w którym mają się znaleźć motywy kojarzące się Polakom z okresem odzyskiwania niepodległości przez ich państwo. Propozycji motywów niepodległości pojawiło się wiele, a wśród nich również wileńska Ostra Brama. Które z nich ostatecznie znajdą się na kartkach paszportu, zadecydują sami Polacy głosując na poszczególne propozycje. Mają czas do 10 września. Na dzisiaj jednak wyraźną preferencją cieszy się Ostra Brama w Wilnie.
Fakt ten wzbudził zaniepokojenie litewskiego MSZ, które ustami swego szefa poinformowało Warszawę, że Ostra Brama nie powinna być zamieszczana w polskich paszportach. Dlaczego? Bo „sprawa jest delikatna” zwłaszcza biorąc pod uwagę skomplikowane okresy historii Wilna i Wileńszczyzny. Linkevićius dodał też, że słyszał, iż Ukraina też jest zaniepokojona, gdy chodzi o używanie wizerunku Cmentarza Orląt Lwowskich.
Argument, jaki przedstawił publicznie szef litewskiej dyplomacji na poparcie swego stanowiska, był jeden. Niedobrze jest, gdy się używa w polskim paszporcie grafiki z motywami pochodzącymi z terytorium innego państwa – ot co. Dlaczego negerai, Linkevićius w szczegółach nie wytłumaczył publicznie, zostawiając pole do domysłów i spekulacji.
Źle, że nie wytłumaczył, bo osobiście ciekaw byłbym usłyszeć jakieś rozsądne rozjaśnienia. Dlaczego np. Ostra Brama ma być „sprywatyzowana” i używanie jej wizerunku jako kultu religijnego, od wieków czczonego przez Polaków, ma być formą tabu u naszego zachodniego sąsiada.
Nie wiemy zatem, jakich zdroworozsądkowych argumentów mógł użyć Linkevićius. Tymczasem cała sprawa jakoś skojarzyła mi się z bardzo podobną, pochodzącą jeszcze z prapoczątków naszych relacji z Polską w momencie odzyskania przez obydwa państwa pełnej suwerenności. Wtedy to zaistniał u części naszego politycznego establishmentu i elity inteligenckiej dylemat, jak Polacy mają nazywać w swym języku naszą stolicę. Wielu naukowców, etymologów, znawców wszystkiego, co dotyczy krzywd doznanych od Polaków, oraz dyżurnych autorytetów w polskich zagadnieniach polotu Zinkevićiusa tłumaczyło, że Polacy nazwy „Wilno” w stosunku do Grodu Giedymina używać nie mają prawa, bo jest to nazwa historycznie niepoprawna, rewanżystowska, nawiązująca do polskiej okupacji miasta. Powinni więc Polacy na Wilno mówić Wilnius. Wszyscy pamiętamy kalambury z tamtych czasów w rodzaju pojechałem do Wilniusu, bo w Wilniusie pięknie jest. Jak ktoś już się śmieje i myśli, że konfabuluję, proszę sięgnąć do prasy z tamtych czasów i przekonać się, że nie dworuję i nic nie zmyślam. Na szczęście ostatecznie zwrot „pojechałem do Wilniusu” nie zrobił kariery w polskiej mowie, bo zdrowy rozsądek okazał się mocniejszy niż twardy łeb Zinkevićiusa.
Dziś spór o nazwy i symbole powraca nieco w innej postaci, bo dotyczy prawa używania wizerunku Ostrej Bramy. Dla Polaków - obojętnie, gdzie by mieszkali, czy w Macierzy, czy gdzieś daleko za oceanem - Ostra Brama jest przede wszystkim świętym miejscem kultu religijnego, miejscem szczególnej czci Matki Bożej, miejscem, z którym równać się może jedynie Jasna Góra. Dla ministra Linkevićiusa Ostra Brama – to fizyczny obiekt, terytorium, dla Polaków – to miejsce transcendentalne, nierozłącznie związane z ich historią.
Jeżeli Ostra Brama miała kiedykolwiek w Polsce jakiś wydźwięk w sensie terytorialnym, to tylko w kategoriach ochrony ziem Rzeczpospolitej od zagrożeń ze Wschodu. I w tym właśnie kontekście nawiązują nasi zachodni sąsiedzi do Ostrej Bramy jako pewnego symbolu w ramach stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Chodzi im o symbol, jakim stała się Matka Boska Ostrobramska w odniesionej Wiktorii przez odradzające się Wojsko Polskie nad nawałnicą bolszewicką, która śmiertelnie zagrażała i Polsce, i Wilnu, i Litwie. Polacy w chwili zagrożenia modlili się do Strażniczki tych ziem i zostali wysłuchani. Pamiątka wdzięczności w postaci wotum „Matko, dziękuję Ci za Wilno” wisi do dzisiaj w kaplicy ostrobramskiej. Zawiesił go tam Marszałek Piłsudski, po tym, gdy Opatrzność Boża pozwoliła mu wygnać z ukochanego miasta bolszewików w roku 1919. Taka była właśnie historia tamtych dni i takie były jej symbole, które Polacy chcą uczcić dzisiaj na kartkach swych paszportów. Czy jest w tym coś niestosownego? Czy wspomniany kontekst ma jakiś antylitewski charakter? Gink Dieve...
Natomiast jeżeli minister Linkevičius używa argumentu w rodzaju – nie powinniśmy używać symboli pochodzących z terytorium innego państwa, to chciałbym go zapytać, czy my nie czynimy tego sami. Czy Małej Litwy nie czcimy jako kolebki naszej litewskiej piśmienności, czy nie hołdujemy w sposób szczególny Donełajtisowi i jego ojczyźnie, gdzie wydał pierwszy litewski druk. Ano eksponujemy, czcimy, hołdujemy, używamy symboliki. I dobrze, bo taka była nasza litewska historia, więc mamy do tego prawo.
Staram się, oczywiście, wsłuchiwać się we wrażliwość naszych litewskich współobywateli i przyjmować ich argumenty, kiedy są logiczne i uczciwe. W przypadku „prywatyzowania” wizerunku Ostrej Bramy uważam jednak, że ignorujemy wrażliwość milionów Polaków, dla których Matka Boża Ostrobramska jest wpisana w najgłębsze pokłady ich duszy i nigdy nie śmieli oni używać jej Wizerunku instrumentalnie, w celach koniunkturalnych czy politycznych.
Dlatego nie możemy im stawiać fałszywych zarzutów...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Nawet ma swoją nieoficjalną flagę! Czy nie jest to (myśląc kategoriami lietuvisów) naruszenie suwerenności innego pańśtwa?
Dobre sobie, ale to pokazuje jak zakompleksiony jest naród litewski
I tak mówili, że wewnętrzną sprawą Litwy jest to jak traktują polską mniejszość narodową, co jest nieprawdą i haniebną manipulacją. Jest to jak najbardziej powód do interesowania się tym rządem RP. I tak samą paszporty, uznanie ludobójstwa jest wewnętrzną sprawą danego kraju-tu, Polski
Nieuprawnione jest także pisanie, że herb Mickiewiczowski Poraj jest herbem szlachty litewskiej!!! Jest to polski herb szlachecki pochodzenia czeskiego.
Jeżeli iść tym tropem to we Lwowie trzeba by zburzyć pomnik Mickiewicza! I co on tam w ogóle robi? :)
A nawet jakby Polacy chcieli Górę Zamkową wstawić w imię przyjaźni i partnerstwa z sąsiadami to też byłoby to niestosowne. Brak stosowności jest w chorych, nacjonalistycznych i antypolskich głowach, w których Landsbergis zasiał ziarna, z których wyrosły chwasty
instrumentalnie i kunktatorsko podchodzą do tych spraw konserwatyści i socjaliści. Dobre ktoś tu podał przykład Mickiewicza, który pisał przecież "Litwo, Ojczyzno moja" - tylko czy ta Litwa była tamtą Litwą?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.