Na czele Komisji stanął wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. W jej skład weszli przedstawiciele wszystkich klubów poselskich, eksperci, prawnicy. Przy Komisji będzie działała też Rada Społeczna złożona z organizacji pozarządowych, które od lat śledzą warszawską reprywatyzację i próbują walczyć czynem społecznym z jej patologiami. Można więc rzec, że nowy organ, mający prześwietlić dziką reprywatyzację w polskiej stolicy, został powołany maksymalnie przejrzyście i transparentnie. Również jego działalność będzie odbywać się na zasadach otwartości i publicznej kontroli. Każde posiedzenie KW można będzie śledzić na żywo w Internecie.
„Nie będzie świętych krów”, już w pierwszym dniu pracy Komisji zapowiedział jej przewodniczący podkreślając, że zbada ona każdy przypadek bezprawia - nawet jeżeli za sprawą stoją bardzo wpływowe osoby. Jaki przy tym nie ukrywał, że KW czeka ciężka praca i trudne wyzwania, jako że przyjdzie się jej zmierzyć ze światem skorumpowanych polityków, samorządowców oraz mafią prawniczo-urzędniczą. A w tle są ogromne pieniądze. Miliardy ukradzione państwu i prawowitym spadkobiercom. Szacuje się też, że wskutek dzikiej reprywatyzacji ucierpiało w Warszawie nawet 40 tysięcy lokatorów, których tzw. „czyściciele kamienic” wyrzucili z ich mieszkań.
Za poprzedniej władzy nikt bulwersujących spraw „prychwatyzacji” cudzego mienia przez prawniczą palestrę i ich wspólników nie badał. Sądy zamiatały skandaliczne poczynania złodziei w białych kołnierzykach starannie pod dywan, złodzieje więc czuli się bezczelnie bezkarni. Dziś czują się zagrożeni, bo nowy rząd uparł się ukarać ich i przywrócić praworządność. Zapowiadają więc, że będą Komisję bojkotować, bo – ich zdaniem – jest ona nielegalna i niekonstytucyjna. Dowodów wprawdzie na poparcie swej tezy nie mają, więc bojkot – to tylko wyraz ich desperacji, która nie na wiele się zda. Opinia publiczna jest bowiem na tyle oburzona, że miganie się przed odpowiedzialnością tylko do końca pogrąży swawolników.
A przed odpowiedzialnością zresztą i tak nie umkną, bo wisi już ona nad nimi jak miecz Damoklesa. KW została bowiem obdzielona wyjątkowymi uprawnieniami. Będzie mogła wycofać administracyjne decyzje Warszawskiego Ratusza w sprawie zwrotu mienia, jeżeli okaże się, że były one podjęte z naruszeniem prawa. Jeżeli takiej możliwości już nie będzie, bo hochsztaplerzy zdążyli ukradzione nieruchomości odsprzedać osobom trzecim, wtedy Komisja na złodziei kamienic nałoży milionowe kary. Ukaranym, co prawda, będzie przysługiwało prawo do odwołania się do sądów powszechnych od decyzji KW, ale i tak to na nic, bo wiadomo przecież, że co odwlecze, to nie uciecze.
W Wilnie z wielką uwagą będziemy śledzić pracę warszawskiej komisji, by – że tak powiem – nabierać się doświadczenia. W naszym mieście bowiem cudze nieruchomości, działki i ziemię kradziono na skalę nie mniejszą od tej warszawskiej. Mechanizm i cała filozofia grabieży były zresztą niemal identyczne. W Wilnie też w sposób zorganizowany i przemyślany ziemię prawowitych właścicieli rozkradała mafia urzędniczo-prawnicza przy współudziale mierniczych i za zgodą establishmentu politycznego. Przypomnę tylko, że za czasów Paksasa afera na krótko została nawet wywleczona na światło dzienne. Atakowany przez elitę polityczną prezydent postanowił się odgryźć i trafnie znalazł słaby punkt swych adwersarzy. Wytknął im ich zbiorową winę zawłaszczania w Wilnie i wokół stolicy najbardziej prestiżowej i drogiej ziemi kosztem prawowitych właścicieli. Trafił celnie, bo w proceder byli zamieszani i politycy, i przedstawiciele palestry prawniczej, i wysocy urzędnicy, i mierniczowie. Na końcu stawki stali zaś zwykłe złodziejaszki pokroju głośnej bandy „dambrauskasów”.
Chwilowo wybuchła afera. „Lietuvos rytas” zaczął nawet drukować listę „żemgrobisów” ze świecznika. Podano kilka pikantnych historii w rodzaju mierzenia w nocy cudzej ziemi pod Awiżeniami dla małżonki ówczesnej persony nr 1 w państwie Vytautasa Landsbergisa. Sprawa jednak została bardzo szybko wyciszona. Zbyt wiele wpływowych osób dotyczyła, by na Litwie ktoś ośmieliłby się ją poważnie zbadać. Poza tym była przecież częścią polityki państwa. Wpisywała się bowiem w politykę przenosin ziemi z prowincji na Wileńszczyznę, by ją lituanizować i przy okazji ubezwłasnowolnić prawowitych właścicieli, którzy mogli za bardzo wzbogacić się, gdyby prawo na Litwie działało tak, jak musi w praworządnym państwie.
Sprawę złodziejskiej reprywatyzacji zamknięto więc w Wilnie na siedem spustów, a klucze solidarnie strzegą... złodzieje do dzisiaj.
W Warszawie po powołaniu Komisji Weryfikacyjnej mafia niedługo zacznie tracić majątki, a w Wilnie...? No, właśnie Wilno to na razie jeszcze inny świat. Trzeci Świat, jak kiedyś w okresie zimnej wojny mówiono o krajach niedorozwiniętych, niedemokratycznych i prawnie niewydolnych.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Masz r o z d w o j e n i e jaźni? Tak mi przykro...
Proceder wypisz wymaluj jak na Wileńszczyźnie, gdzie np. V. Landsbergis wraz z rodziną zagrabił ziemię podwileńskich Polaków (w ramach tzw. przenosin), czym znacznie się wzbogacił kosztem polskich prawomocnych właścicieli
W Warszawie klucze ma, hm nie tam chyba nie ma kluczy. Ale czekamy na wyjaśnienie i ukaranie wszystkich winnych
Wstyd to jest to do czego Gronkiewicz i Walz doprowadziły
Czepiasz się komisji, która ma wyjaśnić jeden z największych przekrętów uwłaszczeniowych w historii Warszawy? Ciekawe podejście. Dla mnie może i być z kosmosu komisja aby zajęła się rzetelnie przekrętami u Hanki. To jest ważne, że doszło do czegoś takiego. Klasyczne przykrywanie afer. Lekcje pobierane u Michnika?
Proponowałabym: przeczytaj ustawę dot. tej komisji.Ma ona uprawnienia zastrzeżone do tej pory dla sądów i organów administracji.
I to właśnie powoduje, że jest niekonstytucyjna.Jest nadto napisana niechlujnie, zawiera luki proceduralne.
Ale nic to! za władzy ludowej mieliśmy coś podobnego: Komisję specjalną do walki z sabotażem i szkodnictwem gospodarczym oraz Inspekcję Robotniczo-Chłopską.
To, że są w komisji przedstawiciele opozycji - niczego nie zmienia.
Ale są tam przecież przedstawiciele opozycji np. Nowoczesnej. Oczywiście, że nie ma uprawnień sądu bo mieć nie może. Tak jak wszystkie inne komisje do tej pory: ds. śmierci Blidy, afery FOZZ, węglowej, paliwowej, hazardowej, Amber Gold - ale mogą uzyskać dowody na podstawie których złożą zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Policja z Litwy potwierdziła kradzież 25 tys. prywatnych, nagich zdjęć osób z całej Europy. Fotografie przedstawiają pacjentów kliniki chirurgii plastycznej z Kowna. Ludzie ci są teraz szantażowani.
Sieć klinik Grozio Chirurgija obsługiwała klientów z całej Europy. Zachęceni cenami i renomą ośrodka, zjeżdżali tam chętni poprawić swój wygląd mieszkańcy Niemiec, Danii, Wielkiej Brytanii, Norwegii i innych krajów UE, w tym najpewniej także z Polski.
Mają się czego obawiać. Teraz ich dane osobowe (w tym np. kopie paszportów) i wykonywane nago zdjęcia, potrzebne do zaplanowania zabiegów, znalazły się w rękach internetowych szantażystów."
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.