Ostatnio jednak znowu się zaktywizował w życiu publicznym. Tym razem prawda już w zupełnie innym emploi – radykalnego ekologa, psychologa dusz, „lekarza rozumu”. Wszyscy na Litwie zachodzą w głowę rozważając, czy sprytny Viktoras poprzez swą nową aktywność zamierza powrócić do wielkiej polityki, reanimować nieboszczkę Partię Pracy, która po ostatnich wyborach sejmowych „zeszła do grobu” nie przekraczając nawet progu wyborczego, czy rzeczywiście chodzi mu tylko o promocję ekologii, zdrowego trybu życia i przy okazji promocję własną jako osoby nawróconej na duchowość i transcendencję.
Sam Uspaskich jest tajemniczy. „Net jokiu namioku nie dajot”, że posłużę się jedną z jego niezapomnianych erystycznych form, iż zamierzałby powrócić na litewską scenę polityczną. Wręcz przeciwnie, były założyciel i lider PP twierdzi, że tym razem chodzi mu o zupełnie inną działalność. O założenie apolitycznej asocjacji promującej ekologię, duchowość i ogólnie wszelkie dobro. Do asocjacji są zapraszani nie tylko zbiegowie z tonącego okrętu jego byłej partii, ale i wszyscy chętni z każdej innej opcji politycznej – liberałowie, socjaldemokraci, a nawet konserwatyści.
Ale baczni obserwatorzy życia polityczego w naszym kraju nie dają się łatwo omamić. Przypominają, że domniemana apolityczność – to tylko chwyt marketingowy, który stosuje wielu byłych polityków, by powrócić na firmament polityczny. Znając, jaką alergią darzą litewskie partie wyborcy, upadli politycy próbują ich zwieść swą domniemaną apolitycznością, by umożliwić tym samym swój came back do wielkiej polityki.
Uspaskichowi jak na razie idzie składnie. Jeździ po kraju, gada z ludźmi o ekologii, ochronie przyrody, zdrowym trybie życia, właściwych nawykach żywienia. Przedstawia się też w roli człowieka, który nawrócił się na duchowość i teraz sam leczy ducha innych. Pokazuje się jako „lekarz rozumu”, mówi o kontrowersyjnym ekspolityku socjolog Vladas Gaidys, zauważając przy tym, że ten sprytny chwyt pomaga Uspaskichowi ponownie zaistnieć w mediach. A jak trafia do mediów, zawsze rosną mu rankingi polityczne, demaskuje możliwe prawdziwe zamiary „ekologa” szef pracowni badań opinii publicznej „Baltijos tyrimai”.
Wydaje się, że swymi wojażami po kraju Uspaskich też może sondować teren pod kątem swego możliwego powrotu. Odwiedził już 26 samorządów na Litwie. Na razie odnosi sukces. Sale wszędzie są ponoć przepełnione. Ludzie lubią słuchać opowiastki byłych gwiazd o ich przejściach, upadkach i nawróceniach. Uspaskich twierdzi, że właśnie on też takie nawrócenie przeżył. Przestał pić alkohol, od trzech lat jest całkowitym abstynentem, zaczął prowadzić zdrowy tryb życia. Olśniło go po prostu tym, czym wielu przed nim na Zachodzie Europy, gdzie modne są ruchy ekologiczne, bratanie się z mrówkami, żabami i pasikonikami. Uspaskich wie, jak dobrze zainwestować w popularne zachodnie trendy na Litwie, by potem to wykorzystać dla własnych celów. Zdaniem politologa Laurasa Bielinisa, były lider i założyciel PP nic nie robi pro publico bono - dla dobra społeczeństwa czy ojczyzny. Politykę podporządkowuje wyłącznie własnym celom, by czerpać z niej zyski i być po prostu na świeczniku.
I teraz ma szansę na zaistnienie w nowym emploi, choć na dawną świetność, kiedy np. jego partia wygrywała wybory na Litwie, już liczyć raczej nie może. Może jedynie odzyskać część dawnego blichtru i popularności i odwojować część swego byłego elektoratu, który mu zabrał rządzący nynie Związek Chłopów i Zielonych. Że jest to możliwe, sam Uspaskich udowodnił to już kilkakrotnie w przeszłości.
Cóż w świecie polityki, jak i w świecie show biznesu, są gwiazdy, które długo nie są w stanie wytrzymać w cieniu innych. Muszą błyszczeć. Będą więc podejmować kolejne i kolejne próby, by powrócić na firmament, z którego strącili ich ich własne słabości i uzależnienia. Sądzę, że nawrócony guru ekologii i „lekarz rozumu” właśnie to czyni. Pnie się na utracony firmament, choć na razie nie wiadomo jaki. Jego przyboczni tylko przebierają nogami głowiąc się w niepewności, o jaki wielki widnokrąg tym razem chodzi ich mistrzowi i jak się uczepić poły mistrza, by też tam się wgramolić.
Uspaskich znowu wszystkich elektryzuje, trzyma w napięciu. I o to właśnie mu chodzi...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Zbiera siły, pracuje nad słupkami aby się pokazać innym partiom. Może po cichu liczy, że ktoś zaprosi jego partyjkę a jak nie to przynajmniej jego samego.
Wierzę, że ludzie mogę się nawracać i zmieniać, ale ... chyba nie w tym przypadku
jakoś nie wierzę facetowi-politykowi, wcześniej znanemu z zamiłowania do trunków, który nagle nie podnosi kieliszka do ust. coś mi tu zalatuje manipulowaniem i kombinowaniem. a może on popija po cichu gdzieś w ukryciu?...
A co do Uspaskicha to nie wiem, może niech on sobie tę głowę zbada?
Banderowcy próbują penetrować środowisko Polaków na Litwie! http://prawy.pl/50878-banderowcy-probuja-penetrowac-srodowisko-polakow-na-litwie/
Jasne że znajdzie. Tyle wszystkim na obieca aż uwierzą, że są bogaci.
Jak inaczej interpretować to co tak dobrze zobrazował doktor Rogalski pisząc: "Przypomnijmy też niedawny, wysoki wynik prorosyjskiej Partii Pracy W. Uspaskicha w poprzednich kadencjach Seimasu, która uzyskiwała nawet 40% poparcia wśród Litwinów. A na centralnej Litwie ponad 60%, np. w rejonie kiejdańskim. W tym samym czasie w rejonie solecznickim ponad 70% mieszkańców zagłosowało na polską partię, a tylko kilka procent na partie prorosyjskie, czyli odwrotnie do ogólnokrajowej tendencji."
Ile mieliśmy w ostatnim czasie ujawnień współpracy polityków i biznesmenów z Kremlem. i to zbyt bliskich...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.