„Wstydliwe komory przeszłości...”, czyli Butrimasa chybiona pedagogika wstydu

2017-02-07, 15:04
Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Obiecałem sobie jakiś czas temu więcej nie komentować propagandowych tekstów warszawskiego korespondenta „Lietuvos rytas” Eldoradasa Butrimasa. Jednak ostatnia jego korespondencja znad Wisły „Wstydliwe komory przeszłości znowu nie dają spokoju” okazała się już nie tylko propagandową szmirą, ale i zwyczajną nieporadnością myślową. Obrazuje ona niemoc intelektualną autora tak dosadnie, że nie zdzierżyłem i chwyciłem za pióro.


Tym razem nietypowo swój komentarz rozpocznę nieco od końca. Najpierw zamieszczę puentę, a dopiero później spróbuję Państwu udowodnić jej prawdziwość. Niestandardowo więc zaczynając chcę, aby Państwo sobie wyobrazili, że niejaki Łuszczyna, dziennikarz, napisał książkę, w której się chwali, że dokonał wielkiego naukowego odkrycia. Wynalazł mianowicie ...koło, którego ludzkość wcześniej nie znała. Dalej jednak dziennikarz Łuszczyna w swej książce zmuszony jest przyznać, że, owszem, koło ludzkość już znała wcześniej, nim on go odkrył, tyle że mądrzejsza część ludzkości swą wiedzę o kole ukrywała przed mniej mądrą jej częścią. Jeszcze dalej autor już całkiem nie neguje faktu, że w zasadzie wiedza o kole wśród ludzi była powszechna od niepamiętnych czasów. Bo przecież nie da się ukryć, że jak świat światem ludzie korzystali z różnego rodzaju pojazdów jako wozów, bryczek, dwukółek, potem welocypedów, motorów i wreszcie samochodów. Cechą wspólną wszystkich wymienionych środków lokomocji jest to, że poruszają się po powierzchni wskutek obrotu koła wokół swej osi. I tej oczywistej prawdy Łuszczyna nie jest w stanie zanegować, niemniej, i tak twierdzi na koniec swej książki, że dokonał bardzo cennego i ważnego odkrycia. Bo nie tylko że odkrył koło na nowo, ale i jeszcze przy tym ujawnił spiski i ukrywanie prawdy na temat jego wynalazku przez część ludzkości.

Większość z Państwa po przeczytaniu powyższego pewnie uzna, że Łuszczynę trochę pokręciło w górnych częściach korpusu. Chyba trochę słabuje na umyśle autor, skoro potrafi w jednej książce zamieścić tak wiele wzajemnie sprzecznych i nawet wykluczających się tez i na dodatek nazwać to jeszcze wielkim odkryciem.

Tymczasem, że jest to jak najbardziej możliwe, udowadnia wspomniana już na wstępie korespondencja Butrimasa z Warszawy. W niej korespondent w jednym zdaniu twierdzi, że po wojnie istniały na terytorium Polski polskie obozy koncentracyjne, w innym zaś – zaledwie kilka akapitów dalej – sam obala ten mit przyznając, iż „obozy te kontrolowali i strzegli żołnierze sowieccy”. Swój Dakar myślowy Butrimas podpiera wiedzą zmałpowaną z „Gazety Wyborczej” (przepisywaniem której trudni się w zasadzie korespondent „L.r.” od zawsze), jakiej dziennikarz Marek Łuszczyna napisał książkę o wstydliwie ukrywanych faktach na temat polskich obozów koncentracyjnych w powojennej Polsce. Powstały one na miejscu nazistowskich tak szybko – przekonuje obrazowo Butrimas, ostentacyjnie unikając przy tym przymiotnika „niemieckich” – że nawet ważki, które dokuczały Żydom wiedzionym do kamer gazowych, nie zdążyły stamtąd odlecieć. „Już zaledwie po trzech dniach do opustoszałych obozów Polacy zaczęli spychać swych cywilnych ziomków oraz Ślązaków”, powtarza za Łuszczyną litewski korespondent horror, jaki nastąpił po wyzwoleniu przez Armię Czerwoną Oświęcimia. To samo działo się w innych nazistowskich obozach - Majdanku, Treblince, Studhofie, Soliborze, przekonuje korespondent „L.r.” dodając obcesowo, iż „trudno uwierzyć, ale było i takich ludzi, którzy po wyzwoleniu z nazistowskiego obozu niedługo potem byli torturowani, a nawet i mordowani w polskim”. A zatem mintis Butrimasa jest klarowna – to Polacy po wojnie kontynuowali makabryczne dzieło niemieckich nazistów w tych samych obozach, a czasami nawet na tych samych jeńcach. Butrimas używa tak bezwstydnej manipulacji, mimo że w innym miejscu swego tekstu pisze sam, iż to „nowa komunistyczna władza w Warszawie” postanowiła niemieckich jeńców, tudzież „Polaków niewygodnych dla nowej komunistycznej władzy – chłopów, właścicieli zakładów, członków partii prawicowych, partyzantów umieszczać w byłych obozach koncentracyjnych” (sic!).

Nie wiem, jaka ważka ugryzła w rozum korespondenta „L.r.”, ale to ukąszenie musiało spowodować u niego jawną dysfunkcję myślową. Bo twierdzenie w jednym tekście o istnieniu po wojnie „polskich obozów koncentracyjnych”, które jednako były zakładane przez „nowe komunistyczne władze” narzucone zniewolonej Polsce przez Stalina, a na dodatek „strzeżone i kontrolowane przez żołnierzy sowieckich” – to jawna aberracja umysłowa. To tak samo jakby rzec, że komunista Justas Paleckis w imieniu całej Litwy pojechał do Stalina, by prosić go o przyjęcie jego kraju do ZSRR.

Aż głupio się czuję, że muszę tłumaczyć żurnalistom polotu Butrimasa, iż to stalinowscy oprawcy i ich polscy demiurgowie zakładali po wojnie obozy dla Polaków, Ślązaków, Ukraińców i innych narodów, których bezwzględny dyktator uważał słusznie za wrogów nowego komunistycznego państwa. Jedyny legalny polski rząd (uznawany przez cały wolny świat) w tym czasie przebywał na uchodźstwie w Londynie i nie miał nic wspólnego z komunistycznym bezprawiem. Ba, komunistyczni stalinowscy uzurpatorzy przy pomocy terroru zniewalali Polaków przetrzymując, torturując i nierzadko mordując w więzieniach tysiące polskich patriotów, żołnierzy AK, przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego. Warto, by niektórzy zapisali to sobie na łbie, by po prostu więcej się nie kompromitować.

Jak daleko zindoktrynowanemu żurnaliście do głowy mówi też fakt, że raz twierdzi on, iż władze polskie rzekomo pokrywają milczeniem jakoby niewygodną im prawdę historyczną o istnieniu polskich obozów koncentracyjnych, drugi raz zaś przyznaje, że już w roku 1992 pierwszy niekomunistyczny rząd Polski zaczął ścigać komunistycznego oprawcę Salomona Morela, sadystycznego kierownika obozu w Świętochłowicach. Są to dwa wzajemnie wykluczające się twierdzenia, zupełnie jak w historii o wynalezieniu koła. Bo jak można ukrywać zbrodnię, a jednocześnie ją badać, dochodzić prawdy i ścigać sprawcę, który, bojąc się kary w niepodległej Polsce, zbiegł do Izraela? Absurd, który narodził się pod piórem Butrimasa – być może – wbrew jego świadomości.

Chciał on po prostu udowodnić na siłę tezę o istnieniu polskich obozów koncentracyjnych, by zrównoważyć ją niemieckimi obozami zagłady. To taki element „pedagogiki wstydu”, jaką od lat uprawia środowisko „Gazety Wyborczej” i jej akolici. Chodzi o to, by Polakom wbijać do głowy, że w czasie wojny, jak tylko nadarzała się sytuacja, z ofiar przekształcali się w oprawców.

Butrimas pedagogikę wstydu niech lepiej zachowa dla własnej historii, chociażby o Strzelcach Ponarskich.

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#19 obserwator 2017-02-15 21:13
Każde wypociny Butrimasa są mocno nietrafione, to zwykła propaganda i bujda na resorach.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 Michał 2017-02-13 10:38
Raport generalnie krytycznie opisuje i ocenia rozwój idei i formacji narodowych w Polsce i na Węgrzech, odnosząc się jednak wyraźnie do PiS w Polsce i Fideszu na Węgrzech. – Polska i Węgry są wyjątkowymi przypadkami w Europie, ponieważ są rządzone przez rządy pojedynczych partii „miękkich” prawicowych, narodowych populistów – twierdzi Balcer.

Dalej pisze również, że „stawianie się na pierwszym miejscu w perspektywie bycia ofiarami i bohaterami, umożliwia mainstreamowym polskim i węgierskim elitom i społeczeństwom unikanie poważnej konfrontacji ze swoją trudną przeszłością”.

Możemy wyciągnąć z tego dwa wnioski:
1. Kiedy rządzą ludzie mający przede wszystkim dobro swojego kraju na względzie jest to złe. Natomiast kiedy sprzedajemy polski majątek za granicę i tam też wyprowadzamy kapitał to jest to ok według liberalnych wykładowców.

2. Wychodzi dwulicowość, obłuda i manipulacja. doktorek zarzuca unikanie konfrontacji z własną historią - to jak nazwać to co robili i robią Ukraińcy w sprawie ludobójców z UPA??? Bo będąc obiektywnym skoro żąda się od Polski rozliczenia z holokaustem to również trzeba żądać tego do Ukraińców względem Polski.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 Michał 2017-02-13 10:31
Dr Adam Balcer, wykładowca Studium Europy Wschodniej UW w raporcie dla Instytutu WiseEuropa stawia kontrowersyjne i skandaliczne tezy o „polskim zaangażowaniu w Holokaust” , którego „skala jest nadal zdecydowanie niedoceniana w dzisiejszej Polsce"

Dr Adam Balcer jest związany jako wykładowca ze Studium Europy Wschodniej UW. Wcześniej krytycznie wypowiadał się nt. filmu „Wołyń”. Twierdził, że „ten film to zmarnowana szansa na realne pojednanie z Ukraińcami”.

Dołączył tym samym do grona Żurawskiego vel Grajewskiego, Dworczyka, Piekło. Potwierdził także jak Studium Europy Wschodniej kształci i jakie ma poglądy. Dworczyk również jest wychowankiem tegoż Studium.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 Aurelia 2017-02-10 21:24
Kolejny bardzo dobry felieton pana Tadeusza. Lietuvisi zachowują się powoli jak Ukraińcy. Podskakują i udaję hojraków. Tyle tylko, że przypomina to wyskoki boksera wagi muszej do czempiona pokroju Tysona
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 !!! 2017-02-09 11:11
Cytuję jan71:
Butrimas, Lietuvos rytas, Michnik, Wyborcza, Okińczyc, ZW... jedna wielka zgraja medialnych fałszerzy rzeczywistości.

Dokładnie!!!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Grażyna 2017-02-08 13:46
Pan Butrimas powinien się wstydzić za swoją pisaninę.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 PRAWY 2017-02-08 12:10
Lewusy widząc swą przegraną bardzo się aktywizują ostatnio.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 oki 2017-02-08 11:19
czasami żal mi takich eldoradopodobnych paszkwilopisców. Jeżeli są świadomi tego co piszą to bardzo się z tym muszą męczyć. Zaś jeżeli nie to pewnie mają nie po kolei w głowie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 jan71 2017-02-08 00:02
Butrimas, Lietuvos rytas, Michnik, Wyborcza, Okińczyc, ZW... jedna wielka zgraja medialnych fałszerzy rzeczywistości.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Andrzej 2017-02-07 23:00
Eldoradasa już dawno "pokręciło w górnych częściach korpusu i słabuje na umyśle".
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Piątek, 20 grudnia 2024 

    Łk 1, 26-38

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    W szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret, do dziewicy zaręczonej z mężczyzną o imieniu Józef, z rodu Dawida. Dziewicy było na imię Maryja. Anioł przyszedł do Niej i powiedział: „Raduj się, łaski pełna, Pan z Tobą”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co znaczy to pozdrowienie. Wtedy anioł powiedział do Niej: „Nie bój się, Maryjo, bo Bóg Cię obdarzył łaską. Oto poczniesz i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca Dawida. Będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królestwo nie będzie miało końca”. Wtedy Maryja zapytała anioła: „Jak się to stanie, skoro nie znam pożycia małżeńskiego?”. Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i osłoni Cię moc Najwyższego; dlatego Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. Oto Twoja krewna Elżbieta pomimo starości poczęła syna i jest już w szóstym miesiącu, chociaż uważa się ją za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. A Maryja tak odpowiedziała: „Jestem służebnicą Pana; niech mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24