Gabrieliusa Landsbergisa od II tury wyborów prześladuje natrętny pech, którego nie może się pozbyć. Po pierwszej turze zapowiadało się przecież wszystko tak super. Nieoczekiwane zwycięstwo i świetlana droga do premierostwa. Młody orlik litewskiej polityki już pewnie mentalnie czuł się szefem rządu, aż tu katastrofa II tury radykalnie jego plany zniweczyła.
Niewątpliwie była to ciężka trauma dla młodocianego polityka, którą chciał poleczyć przynajmniej funkcją lidera sejmowej opozycji. Ale i tutaj, niestety, zamiast leku doczekał się traumy kolejnej, kiedy to nie został wybrany na lidera opozycji. Pierwsze podejście zostało spalone, bo liberałowie, zdradliwi sojusznicy, podstawili nogę. Nie głosowali, zazdrośnicy i niewdzięcznicy, na konserwatystę, który mniemał, że mu fotel primus inter pares należy się, jak – nie przebierając – psu micha.
Liberałowie jednak pokazali, że nie lubią, gdy ich konserwatyści kochają tylko jak przystawkę do swych rządów. Pamiętają ponadto wszystkie poniżenia, jakich doznali od sojusznika w kampanii wyborczej, w której mieli z kretesem przegrać z powodu skandali korupcyjnych. Partia eksmasiulisów jednak, o dziwo, w wyborach nie przepadła. Ba, okazało się, że na Litwie jest spora grupa wyborców, która chodzi do urny z przekonaniem, że i tak wszyscy kradną, więc jaka różnica, na kogo głosować. Liberałowie dzięki nim zdobyli nadspodziewanie dużo i teraz postanowili odegrać się na swym starszym bracie. Przypomnieć mu, że nie są jego przybudówką, którą można np. zapisywać do potencjalnej koalicji nawet nie pytając o zdanie.
Pokazali więc młodemu Landsbergisowi jego miejsce w szeregu, jasno dając do zrozumienia, że jeżeli chce być liderem opozycji, to najpierw musi z nimi się dogadać. Niedoszły lider na początku był zdziwiony prztyczkiem liberałów. Na co Gentvilas odparł, że on z kolei jest zdziwiony, że Landsbergis jest zdziwiony. Wtedy dopiero Gabrielius zatrybił, że na chama się nie da zająć eksponowanego stanowiska. Przyjął chłodny prysznic, po czym spuścił z tonu, błąd uznał i ostatecznie zrozumiawszy rolę arytmetyki w demokracji zgodził się na rotacyjną funkcję lidera opozycji.
Dziadek jego rozumuje wolniej, dlatego napisał moralizatorską odezwę adresowaną do eksmasiulisów, w której nagabuje liberałów, by o dobru ojczyzny myśleli i przestali jej szkodzić nie głosując jednolicie w wyborach na lidera opozycji.
Czy chcecie, by na opozycji było tak, że „dżezujący” pojedynczy posłowie krytykują rząd, czy żeby był jeden lider, który w imieniu wszystkich lepiej rząd skrytykuje, lepiej go napiętnuje i lepiej go pouczy, brzmi centralna myśl odezwy. „Konsolidacja woli i umysłu wyrażone przez osobę upoważnioną - to przecież co innego niż improwizowane podrygi (dżezowanie) indywiduów albo grupek interesów”, po profesorsku mądrze dyscyplinuje liberałów senior Landsbergis na koniec swej medialnej oracji. Wiadomo, że na Litwie każdy chce, by lepiej było tak, żeby było lepiej. Dlatego nikt nie zaneguje łebskich pouczeń profesora. Sęk jednak w tym, że to, co lepiej dla Landsbergisa (czyli jego wnuka mamy tutaj wszyscy na myśli), niekoniecznie lepiej dla liberałów.
Sprawa więc jak na razie nie jest rozstrzygnięta. Młody Landsbergis dlatego pewnie de facto już próbuje wystąpić w roli lidera opozycji i już zaczyna krytykować program rządu, którego na razie - co prawda – jeszcze nie ma. Są za to jego wyrywki, próbuje tłumaczyć swój pośpiech z krytyką młody krytykant, obawiając się, by jakiś inny polityk z partii liberałów, który by rościł sobie prawo do roli lidera opozycji, nie wyprzedził go na tym polu.
W każdej normalnej demokracji opozycja jest potrzebna. Jest to oczywiste. Chodzi jednak o to, by opozycja nie zajmowała się sobą, tylko patrzyła na ręce władzy. Z tym aktualnie (przynajmniej na razie) mamy problem. Bo władza istotnie niedługo powstanie. Ale czy opozycja skończy w tym czasie dżezować?
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Tak to bywa gdy ambicje są nadmierne i wyraźnie brakuje kompetencji. O cnocie pokory nawet nie ma co wspominać, bo konserwatyści, a przynajmniej ich liderzy, to najczęściej nadęte bufony. Wystarczy wspomnieć obu Landsbergisów czy Kubiliusa, oni nie wzbudzają sympatii u odbiorców.
cóż, niektóre konserwy bywają nieświeże...
Muszę przyznać, że niezmiernie mnie to cieszy kiedy się tak kłócą ;) Pokazują swoją niedojrzałość i pieniactwo
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.