Naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali oraz Instytutu Karolinska w Sztokholmie doszli do takich wniosków na podstawie wyników badania w grupie ponad 4 tys. osób w wieku 60 lat. U każdego z nich zmierzono poziom różnych tłuszczów we krwi, następnie stan ich zdrowia śledzono średnio przez 14,5 roku. W tym okresie zmarło 265 mężczyzn i 191 kobiet, a 294 panów i 190 pań miało różne zdarzenia sercowe, takie jak zawał serca.
Analiza wykazała, że osoby, u których stwierdzono najwyższe stężenie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (w skrócie PUFA), były w trakcie badania znacznie mniej narażone na zgon z powodu choroby układu sercowo-naczyniowego lub z jakiegokolwiek innego powodu niż osoby mające najniższe stężenie tych związków. Stężenie PUFA we krwi odzwierciedla zawartość tych związków w naszej diecie. Ich głównym źródłem są oleje roślinne i tłuste ryby morskie.
Na przykład mężczyźni (ale nie kobiety), którzy mieli najwyższe stężenie kwasu linolowego (w skrócie LA), obecnego w tłuszczach roślinnych, byli 27 proc. mniej narażeni na zgon w okresie badania. Z kolei, wysoki poziom dwóch kwasów tłuszczowych omega-3, obecnych głównie w tłuszczach rybich – tj. kwasu eikozapentaenowego (EPA) oraz kwasu dokozaheksaenowego (DHA) – miał związek z niższym o ok. 20 procent ryzykiem zgonu u obu płci. U kobiet wysokie stężenie tych dwóch kwasów wiązało się też z niższym ryzykiem choroby układu krążenia.
"Nasze badanie potwierdza zasadność aktualnych zaleceń dietetycznych, zgodnie z którymi spożywanie dostatecznych ilości tłuszczów roślinnych i rybich jest zdrowe dla serca" – komentuje współautor pracy, ekspert ds. żywienia dr Ulf Riserus.
Z zaleceń tych wynika, że w przypadku większości osób dorosłych tłuszcze powinny pokrywać od 20 do 35 proc. dziennego zapotrzebowania energetycznego. Przeważnie powinny to być tzw. dobre tłuszcze, za które uważa się tłuszcze roślinne i rybie, bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe. Tłuszcze nasycone, których źródłem są przede wszystkim produkty zwierzęce, powinny być źródłem nie więcej niż 10 proc. kalorii w codziennej diecie. Natomiast spożywania izomerów trans nienasyconych kwasów tłuszczowych powinno się w ogóle unikać. Ich głównym źródłem są utwardzone oleje roślinne, takie jak np. margaryny, stosowane w przemyśle spożywczym przy produkcji ciastek, chipsów i ogólnie żywności typu fast-food.
Dr Riserus podkreśla, że najnowsze dowody naukowe wskazują, iż dla zdrowia układu krążenia ważniejszy może być rodzaj tłuszczów, jakie spożywamy, niż ich ilość.
Autorzy pracy przyznają, że wadą ich badania jest fakt, iż próbki krwi do oznaczenia poziomu kwasów tłuszczowych pobierano tylko jeden raz.
Zaznaczają też, że nie są w stanie wyjaśnić zaobserwowanych różnic między kobietami i mężczyznami, ale być może wynikają one z tego, że obie płcie różnią się pod względem ryzyka chorób układu krążenia. (PAP)
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.