"Człowiek, jako rodzaj pewnej biologicznej maszyny, jest przystosowany w zasadzie tylko do jedzenia surowego - nasz organizm bardzo dobrze rozpoznaje tylko surowe i tylko surowe wykorzystujemy w stu procentach. Można porównać to do działania silnika samochodu - jesteśmy pewnego rodzaju silnikiem, który wymaga dobrego paliwa. Na takim paliwie daleko zajedziemy, lepiej pracujemy, jesteśmy szybcy, bardziej wydajni i zadowoleni. Kiedy lejemy gorsze paliwo przez jakiś czas damy radę pojechać, bo są różne procesy w naszym organizmie, które rekompensują tę gorszą jakość paliwa, ale do czasu. Jak skończą się możliwości rekompensacji i jeśli nie wrócimy do dobrego paliwa, to zaczynają się choroby" - mówi PAP Life Jacek Gumiński, prowadzący warsztaty kulinarne i wykłady na temat zdrowego odżywiania.
Jak przekonuje Gumiński, warzywa czy owoce poddane obróbce termicznej, jaką jest gotowanie, zdecydowanie nie są dobre dla człowieka. "My nawet biologicznie nie jesteśmy przystosowani do wykorzystania tego w stu procentach. Kiedy mielibyśmy się przyzwyczaić, skoro gotujemy - załóżmy - od XVIII wieku. To są zaledwie cztery wieki w stosunku do kilkudziesięciu tysięcy lat" - zauważa w rozmowie z PAP Life wykładowca.
Podsumowując - im prościej, tym lepiej. "To jest właśnie powrót do korzeni. Nie chodzi o to, żeby coś udziwniać i komplikować, tylko, żeby upraszczać. Mamy XXI wiek, który charakteryzuje się szybkością życia. Ludzie nie chcą albo nie mają czasu poświęcać wielu godzin na gotowanie, na bycie w kuchni - mają swoje życie, swoje priorytety, a jednocześnie potrzebują coraz więcej paliwa. Życie tak przyspiesza, że potrzebujemy być niczym bolid formuły jeden, a nie starym samochodem na oleju z frytek. Bez dobrego odżywiania nie damy rady nigdzie dojechać. Ludzie próbują to zrekompensować różnymi dopalaczami, ale to nie działa" - kwituje Gumiński. PAP Life