Gratulując Jubilatom pięknej rocznicy wicemer Waldemar Śliżewki podziękował im za pielęgnowanie wartości rodzinnych oraz życzył, aby cieszyli się każdą chwilą spędzoną razem, wspierali się wzajemnie i zawsze wiedzieli, że razem stworzyli piękną rodzinę.
Pani Bronisława urodziła się i wyrosła we wsi Żyżmy, a jej mąż w sąsiedniej wsi Guziany. Poznali się w dzieciństwie, gdy jako mała dziewczynka Bronislava Baranauskaitė uczyła się jeździć na rowerze, a uczył ją jej przyszły mąż. Tylko ona tego nie pamięta, ale mąż siedzący teraz obok pani Bronisławy pamięta dobrze. Historia ich świadomej znajomości rozpoczęła się od przypadku. Sąsiedzi udali się na wesele i poprosili młodą dziewczynę, aby opiekowała się krowami. Jadąc na rowerze spotkała pana Józefa.
Wspominając czasy swojej młodości, pani Bronisława opowiada, że od 15. roku życia zajmowała się szyciem. A jej pierwszym zarobkiem za uszycie bluzki były dwa jajka i dwie kostki cukru. Szycia nauczyła jeszcze cztery inne kobiety. Pracowała też w sklepie, potem przez wiele lat w miejscowej mleczarni, jej mąż całe życie pracował w tartaku.
„Żyliśmy według przykazań Bożych, wychowaliśmy nasze dzieci twardą ręką, aby wiedziały, że nie wszystko w życiu jest proste i że dobre życie wymaga pracy i wysiłku. Dzieci wyrosły na porządnych ludzi, mają dobrą pracę, domy – opowiada o swojej rodzinie pani Bronisława. A opowiadając o sobie, mówi żartując, że jest szybka, a jej mąż powolny i w całej Europie takiego nie znajdziesz.
Po ślubie młoda para wyjechała na Syberię, pan Józef próbował zarobić w kopalni, a jego młoda żona zajmowała się tym, co potrafiła najlepiej – szyciem ubrań. Jednak tamtejszy klimat nie bardzo jej odpowiadał i siedem miesięcy później wrócili w ojczyste strony i urodziła im się córka Genutė, a później doczekali się jeszcze dwóch synów, Jana i Józefa. Wczoraj Genutė przyznała się, że zachowała kilka sukienek mamy, uszytych wiele lat temu z wielką miłością.
Starosta Dziewieniszek Czesława Marcinkiewicz powiedziała, że Państwo Jakowiczowie pobrali się w lipcu, dlatego planowano złożyć im życzenia podczas imprezy „Lato w Dziewieniszkach”. „Chcieliśmy, aby nasza społeczność mogła zobaczyć tak piękny przykład zgranej rodziny. Ale pani Bronisława pokrzyżowała nam plany. W domu miała pilną pracę do wykonania – wiązanie cebulowych warkoczy. Tak żyją – dom i praca są na pierwszym miejscu – mówiła starosta. Dodała: „Kiedy wjeżdżam do wsi Żyżmy, zawsze spoglądam na piękną, przytulną i zadbaną posesję Bronisławy i Józefa, która jest zawsze pełna kwiatów, panuje tu porządek. Usłyszałam niedawno, jak ksiądz Ričiardas Doveika powiedział, że małżeństwo jest przywilejem silnych. Rodzina Jakowiczów jest rzeczywiście silną rodziną. Życzę energii i zdrowia!”.
I rzeczywiście Jakowiczowie i teraz nie siedzą bezczynnie. Dziadkowie mają ogródek warzywny, posadzili ziemniaki, aż 16 koszyków posadzili ręcznie! Na zimę w piwnicy stoją już 43 słoiki ogórków kiszonych, a w czasie święta kobieta rzeczywiście wiązała warkocze z cebuli, bo już najwyższa pora zbioru cebuli, więc jaka może być zabawa?! Ale w młodości była zabawa. Jubilaci pamiętają wieczorki we wsi, podczas których grał Bronius Zinkevičius, pamiętają, jak tańczyli do białego rana w niedzielę, a potem niewyspani brali się do roboty.
Z okazji pięknego jubileuszu życzymy Bronisławie i Józefowi Jakowiczom niegasnącej energii, która do dziś rozgrzewa ich serca. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi!
Na podst. salcininkai.lt
http://l24.lt/pl/spoleczenstwo/item/393571-diamentowe-gody#sigProGalleria84701f10fc