– Wstępując do Kolegium Wileńskiego, nic nie wiedziałam ani o osobach głuchych, ani o ich życiu – wspomina Asta Ragauskaitė – Pociągały mnie ciekawe przedmioty, proponowane na studiach, można powiedzieć, że strzeliłam w ciemno i nigdy nie pożałowałam. Tego zawodu nie można porównać z żadnym innym.
– Bardzo wciąga atmosfera, panująca na studiach – opowiada Karina Tamulevičiūtė. – Od pierwszego dnia są niesłyszący wykładowcy i musisz z nimi nawiązywać kontakt, jak potrafisz.
Tłumaczki z uśmiechem wspominają zadawane prace domowe, np. emocjonalne odtworzenie kreskówki „No, poczekaj!", nagrane na kamerę (nagranie filmowe języku gestów – to to samo, co zapisanie tekstu po polsku).
– Zaczynasz gestykulować, do tego mimika, powstają przy tym jakieś dźwięki, nagrywający na kamerę kolega parska śmiechem, ty również i zaczynacie wszystko od nowa – wspomina Anžela Mejerienė.
Nie ma osób głuchoniemych
W ciągu pierwszych dwóch tygodni studenci uczą się alfabetu palcowego, za pomocą którego pokazuje się nazwy własne: imiona, nazwy miast, można też wyliterować jakieś słowo, ale alfabet stanowi tylko część języka migowego. Sam język ma zupełnie inną gramatykę, niż np. litewski, poszczególne znaki (ich częścią jest również układ ust) mogą oznaczać słowa, pojęcia, ale również całe wyrażenia. Niezwykle ważny jest również ruch ciała oraz mimika twarzy.
– Mimika w języku gestów – to to samo co intonacja w języku mówionym – tłumaczy Anžela.
Tłumaczki podkreślają, że nie ma osób głuchoniemych – niesłyszący świetnie porozumiewają się w swoim języku, który notabene od 1995 roku na Litwie jest oficjalnie uznany za język ojczysty osób głuchych. Języki migowe w poszczególnych państwach różnią się między sobą, najłatwiej jest jednak domówić się z najbliższymi sąsiadami Litwy, ale już Azjatów nie rozumieją ani tłumacze, ani sami głusi, o czym osobiście przekonała się Karina podczas Igrzysk Olimpijskich Głuchych w Sofii (Bułgaria) w 2013 roku. W Kolegium Wileńskim studiuje się też międzynarodowy język migowy – swoiste esperanto.
Inna kultura
Według tłumaczek, ludzie słyszący często mają mylne pojęcie o głuchych. Z powodu trudności w porozumiewaniu się często uważa się je za osoby nierozwinięte umysłowo. Można też usłyszeć, że głusi są niezwykle spokojni albo odwrotnie, że emocjonalna gestykulacja mówi o ich złości.
– Nie są oni ani spokojni, ani źli, tylko różni, jak każdy z nas – tłumaczy Karina, dodając, że osoby niesłyszące mają też swoistą kulturę. – Weźmy choćby zwyczaje codzienne: my zawołamy jakąś osobę, a oni w tym celu, aby na nich zwrócono uwagę, zastukają nogą w podłogę albo zgaszą światło.
Jedna z charakterystycznych cech kultury osób niesłyszących – szczerość.
– Oni potrafią bardzo szczerze, prosto z mostu spytać o jakieś sprawy osobiste, czego my raczej unikamy, również w taki sam sposób wypowiadają swoje zdanie o rozmówcy – tłumaczy Anžela.
Żeby nie wyliterowywać za pomocą alfabetu palcowego imion, w grupie osób niesłyszących przyjęte jest nadawanie gestu-imienia.
– Ten gest-imię wynika albo z wyglądu człowieka, np. posiada on jakąś bliznę, albo związany jest z jego nazwiskiem – opowiadają tłumaczki. – Np. Grybauskaitė – gest „grzyb", gdyż takie nazwisko prezydent. Natomiast premier Butkevičius kojarzy się niesłyszącym z grubymi okularami, które nosił i, choć już ich nie ma, gest-imię zostało.
Jak mówią tłumaczki, osoby niesłyszące wyróżniają się też świetnym wzrokiem i pamięcią wzrokową – w odróżnieniu od osób słyszących, nigdy nie zabłądzą w cudzym mieście, gdyż świetnie zapamiętują drogę.
Zapotrzebowanie
Jak twierdzą pracownice Wileńskiego Centrum Tłumaczeń Języka Migowego, zapotrzebowanie na ich usługi jest spore. Osoby niesłyszące studiują język państwowy, uczą się też czytania z ust, ale, poziom tych umiejętności jest różny, zresztą każdemu łatwiej jest porozumiewać się w języku ojczystym niż w innym. Dlatego też pracownicy centrum towarzyszą swym klientom w najrozmaitszych sytuacjach życiowych. Centra tłumaczeń oprócz Wilna są również w Poniewieżu, Kłajpedzie, Szawlach, Kownie, ale w stolicy potok osób, potrzebujących tego typu usług, jest szczególnie wielki, z powodu znajdujących się tu uczelni i klinik w Santoryszkach.
Odwaga
Już na studiach przyszli tłumacze uczą się odwagi stanięcia na scenie.
– Jest to bardzo potrzebne w naszej codziennej pracy, np., tłumacząc wykłady na studiach. Stajemy wtedy przed całym audytorium i tłumaczymy dla 1-3 niesłyszących studentów – wyjaśnia Asta. Prawie każdy wykład jest tłumaczony, jeżeli odbywa się on w czasie od godz. 8.00 do 19.30.
Na pytanie, co studiują osoby niesłyszące, nasze rozmówczynie wymieniają najprzeróżniejsze kierunki: sztukę, sport (trzeba np. na język migowy tłumaczyć osobliwości buddyjskiego malarstwa czy też anatomię człowieka), język litewski, nauczanie przedszkolne i początkowe, księgowość, zarządzanie restauracjami i hotelarstwo, wzornictwo odzieżowe itd.
– Miałam takie doświadczenie tłumaczenia internetowej wersji programu „Na jednym końcu haczyk" („Viename gale kablys") – opowiada Karina. – Otrzymywałam tekst i od razu telefonowałam do taty, aby wyjaśnił, co oznaczają te czy inne rybackie terminy.
Odwaga jest potrzebna również wtedy, gdy tłumacz powinien przekazać osobie niesłyszącej trudną do przyjęcia wiadomość, np. werdykt lekarza, że choruje na raka.
Ślubne „tak"
Bez tłumacza nie obchodzi się ślub kościelny osób niesłyszących.
– To my mówimy sakramentalne „tak" – śmieją się pracownice centrum i dodają, że takie uroczystości, jak śluby i chrzciny zdarzają się często, zwłaszcza latem.
– Obecnie szykuję się do własnego ślubu i w tym celu zapisaliśmy się z narzeczonym na kursy przedmałżeńskie – zwierza się Karina. – Prawdę mówiąc, wysłuchałam je już trzy razy z racji swojej pracy. Tak samo powtarzamy po raz któryś naukę jazdy samochodem, gdyż musimy przetłumaczyć klientowi.
To nie ja jestem klientem
Jak wyjaśniają rozmówczynie, tłumacz języka migowego powinien przekazać nie tylko treść wypowiedzi swego klienta, ale również jego emocję, przez co czasem trafia w nieprzyjemne sytuacje.
– Wiele słyszących osób popełnia błąd, gdy, rozmawiając z osobą niesłyszącą, patrzą na tłumacza – opowiada Asta. – A przecież to nie ja przyszłam do tego urzędnika. Jeżeli klient jest oburzony, to mam obowiązek to wyrazić (nie krzycząc, oczywiście), a ludzie najczęściej tego nie rozumieją, muszę się tłumaczyć, że to nie ja jestem rozmówcą.
Wraz z rozpowszechnieniem się telefonów komórkowych i komputerów, życie osób niesłyszących stało się znacznie łatwiejsze, jednocześnie zmalała liczba klientów, przychodzących bezpośrednio do biura. Obecnie większość ludzi zwraca się o pomoc do tłumaczy poprzez Skype'a, ale również same tłumaczenia bardzo często odbywają się za pomocą tego środka przekazu.
Najlepsi na Litwie
Jak opowiadają tłumaczki, ich praca – to fascynująca przygoda, ale jednocześnie wielki wysiłek, ponieważ od długiego gestykulowania bolą im ręce.
– Jak osoba wygłaszająca długie przemówienie powinna co jakiś czas napić się wody, tak tłumacze migowi dla odpoczynku chyba musieliby zanurzyć ręce do wody – żartuje Karina.
Asta zaś dodaje, że tłumaczenie na język migowy jest również niemałym wysiłkiem umysłowym. Długo pracując, w pewnym momencie tłumacz już nie jest w stanie przyjąć, opracować i przekazać informację.
Pomimo tego, pracownicy Wileńskiego Centrum Tłumaczeń Języka Migowego już po raz trzeci z kolei zwyciężyli w dorocznym Konkursie Tłumaczy Języka Migowego na Litwie.
Pozostaje tylko życzyć im dalszych sukcesów, zainteresowani zaś językiem migowym mogą zaznajomić się z alfabetem palcowym oraz podstawowym słowniczkiem języka migowego na stronie biura www.gestuvertejai.lt.
Alina Stacewicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.