Jak poinformował nas Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego, korzystając z otworu, jaki powstał między chodnikiem ratowniczym a dowierzchnią badawczą, ratownicy weszli do dowierzchni badawczej „1", a następnie przeszli przez przecinkę „5" i chodnik badawczy „7" do ściany. Wydawało się, że tam powinni znajdować się zaginieni górnicy.
– Blisko wejścia do ściany (przesuwając się w kierunku z południa na północ), znaleźli aparat ucieczkowy i kurtkę jednego z poszukiwanych. Jednak przy przejściu przez ścianę nie natrafili na żadne ciała. Spenetrowali następnie 25 metrów chodnika badawczego „5b" w kierunku wschodnim, docierając do zawalonego rejonu – mówi Jaros i dodaje, że penetrując dowierzchnię badawczą „1", po 18 metrach ratownicy także trafili na zawał.
– Potwierdziły się wyniki robionych wcześniej przewiertów – zaznacza rzecznik KHW.
Z uwagi na warunki – temperaturę, wilgotność, niską zawartość tlenu oraz metan – ratownicy muszą cały czas pracować w aparatach oddechowych.
Małgorzata Pabis
"Nasz Dziennik"