Finansowanie obronności - opodatkowanie aktywów bankowych zamiast wzrostu podatków
Waldemar Tomaszewski, przewodniczący AWPL-ZChR podkreslił jak ważna jest obecnie kwestia dotycząca pozyskania dodatkowych środków na obronę kraju oraz przedstawił stanowisko partii w sprawie źródeł finansowania rozwoju obronności. Stanowczo opowiedział się przeciwko zwiększaniu podatków, co uderzyłoby w zwykłego mieszkańca kraju. AWPL-ZChR proponuje w zamian opodatkowanie aktywów banków w wysokości 0,3 proc. stawki rocznej.
Jak wynika z przeglądu działalności Banku Litwy, aktywa banków w trzecim kwartale 2023 roku wyniosły 57 miliardów euro. Po wprowadzeniu 0,3 procentowego podatku od mienia banku każdego roku do budżetu wpłynęłoby 171 mln euro dodatkowych środków na obronność. Zdaniem W. Tomaszewskiego pozwoliłoby to znacznie zwiększyć budżet obronny oraz osiągnąć poziom finansowania obronności na poziomie 3 procent PKB.
Waldemar Tomaszewski dodał, że same banki powinny być zainteresowane zwiększaniem możliwości obronnych naszego kraju, gdyż w przypadku ewentualnego konfliktu zbrojnego one same najbardziej ucierpią finansowo.
Z umów należy się wywiązywać
Lider AWPL-ZChR poruszył także kwestię porozumienia partii politycznych z 2018 roku w sprawie wytycznych litewskiej polityki obronnej. Zostały wówczas uwzględnione dwie propozycje AWPL-ZChR: rozwijanie własnego przemysłu zbrojeniowego i niwelowanie napięć wewnętrznych, w tym dotyczących mniejszości narodowych. Polityk wyraził niezadowolenie, że punkt dotyczący przemysłu zbrojeniowego do czasu wojny na Ukrainie nie był w ogóle realizowany, a obecnie jest realizowany jedynie częściowo. Realizowany nie jest także punkt mówiący o konieczności zmniejszania napięcia socjalnego oraz napięć między mieszkańcami naszego kraju. Przyjęty w 2018 roku punkt porozumienia mówił m.in. o przestrzeganiu podstawowych wartości powszechnie uznawanych w Europie, zapewnianiu realizacji podstawowych praw człowieka i poszanowaniu praw mniejszości narodowych oraz przyjęciu ustawy o mniejszościach narodowych – przypomniał polityk. „Przeszło 6 lat i ustawa nie została przyjęta. To nie jest rzetelne zachowanie, jeśli samemu podpisuje się porozumienie, to należy je wypełniać, tym bardziej, że chodzi o ustawę, która już u nas była i wystarczy tylko ją przedłużyć” – stwierdził.
W najnowszym porozumieniu partii politycznych z 2022 roku również została przyjęta propozycja AWPL-ZChR, która dotyczyła m.in. przestrzegania aktów prawnych ratyfikowanych przez Republikę Litewską, gwarantujących ochronę praw mniejszości i wspólnot narodowych, w tym wypadku Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych. Ten punkt porozumienia również nie jest realizowany, co uwidacznia się w ostatniej sytuacji związanej z nagonką na szkolnictwo mniejszości narodowych. „Sytuacja pogarsza się, bardzo smuci, że nie wywiązujemy się z naszych międzynarodowych zobowiązań i podpisanych przez nas samych porozumień” – mówił podczas konferencji W. Tomaszewski.
Szkoły mniejszości narodowych są wykorzystywane w politycznych zagrywkach
Kolejnym tematem poruszonym podczas sejmowej konferencji była kwestia dyskryminacji szkół mniejszości narodowych. Poseł na Sejm RL Czesław Olszewski zaznaczył, że w obecnej sytuacji geopolitycznej takie szkoły są jeszcze bardziej potrzebne, gdyż ukraińskie dzieci często wybierają naukę w szkołach mniejszości narodowych, a niektóre z tych placówek są przepełnione. Poseł zaznaczył, że nie wszystkim podoba się popularność szkół mniejszości narodowych i obecnie, przed wyborami, niektórzy politycy chcąc przypodobać się swojemu nacjonalistycznie nastawionemu elektoratowi, sztucznie tworzą problemy. Parlamentarzysta mówił, że temat szkół mniejszości narodowych był poruszany także na poprzednich konferencjach, gdzie akcentowano, że jakość nauczania w szkołach mniejszości narodowych powinna być wzmacniana innymi środkami niż zastraszanie, które wywołuje tylko niepotrzebne napięcia.
Ministerstwo Oświaty źródłem napięć
Szerzej kwestię aktualnych zagrożeń dla szkół mniejszości narodowych przedstawiła podczas konferencji Rita Tamašunienė, poseł na Sejm RL z ramienia AWPL-ZChR. Parlamentarzystka zwróciła uwagę, że problemy te są związane m.in. z brakiem ustawy o mniejszościach narodowych oraz tym, że ministerstwo oświaty i inne odpowiedzialne instytucje ratyfikowanych przez Litwę międzynarodowych aktów prawnych nie uznaje za akty prawne. Zdaniem posłanki ministerstwo oświaty podejmuje kroki, które wywołują niepotrzebne napięcia w szkołach mniejszości narodowych, choć przez niekompetencje ministerstwa oświaty, tych napięć ogółem w szkolnictwie nie brakuje. Rita Tamašunienė wymieniła kwestię egzaminów dla uczniów 11. klas – jej zdaniem proces się rozpoczął, jednak brakło odpowiedniego przygotowania. Kolejną kwestią są zmiany w programach nauczania, które przewidują wzmacnianie nauczania języka litewskiego kosztem języka ojczystego w szkołach mniejszości narodowych. Mimo iż premier Litwy nie przewiduje, by rząd w najbliższym czasie miał się zająć kwestią wprowadzania zmian w szkolnictwie, minister oświaty i inni pracownicy ministerstwa ciągle organizują spotkania z różnymi osobami, w tym z politykami, nauczycielami, czy przedstawicielami samorządów odpowiedzialnymi za oświatę. Zdaniem posłanki są to działania mające na celu stworzenie iluzji konsultacji, tak by potem ministerstwo i tak zrobiło jak chce.
Rita Tamašunienė mówiła także o powrocie na maturę państwowego egzaminu z języka polskiego, gdzie początkowo była mowa o rozszerzonym programie nauczania języka polskiego (350 godzin), podczas gdy w kolejnym projekcie ustawy jest mowa o liczbie godzin na poziomie B tj. 280 godzinach. Parlamentarzystka zadała retoryczne pytanie: skoro było wszystko omówione ze społecznością, była przygotowana ustawa, to dlaczego wszystko jest zmieniane? Posłanka wspomniała także, że nowe programy nauczania wprowadzane są bez żadnego wcześniejszego przygotowania, na co zwraca uwagę cała społeczność szkolna na Litwie. Brakuje odpowiednich podręczników, rekomendacji dotyczących metodologii nauczania itp. Jako przykład Rita Tamašunienė podała brak podręczników do matematyki dla pierwszaków w polskich szkołach. Zdaniem posłanki odpowiedzialność za całą sytuację powinno przyjąć ministerstwo oświaty i niezwłocznie podjąć odpowiednie kroki.
Polityk mówiła także o bulwersującej sytuacji, gdy siłą w szkołach mniejszości narodowych planuje się tworzenie klas, w których nauczanie odbywałoby się w języku litewskim, chociaż brakuje dodatkowych pomieszczeń, a przede wszystkim nie ma takiej potrzeby, gdyż na każdym kroku znajdują się litewskie szkoły i każdy rodzic, jeśli ma taka wolę, może tam zapisać swoje dziecko. Posłanka przypomniała, że społeczność nie wyraża na takie działania zgody, dlatego już w najbliższym czasie, w sobotę, 23 marca, w Wilnie odbędzie się przemarsz i wiec w obronie szkół mniejszości narodowych.
Wicemer Wilna i jego autokratyczne rządy
Informacje o sytuacji w szkolnictwie, szczególnie jesli chodzi o oświatę w stolicy, uzupełniła radna Samorządu miasta Wilna z ramienia AWPL-ZChR Edyta Tamošiūnaitė. Radna zaznaczyła, że szkoły w Wilnie należą do państwowego systemu oświaty i podlegają aktom prawnym na poziomie państwowym, jednak wicemer Wilna Arūnas Šileris wprowadził do stołecznej oświaty swoje autokratyczne rządy, podejmując działania, które nie należą do kompetencji zastępcy mera.
Radna mówiła m.in. o próbach zmuszania dyrektorów placówek mniejszości narodowych do niekompletowania zerówek i klas początkowych, zwłaszcza z rosyjskim językiem nauczania, jak też zakaz nauki języka rosyjskiego jako drugiego języka obcego. Tego typu działania wywołują wśród rodziców ogromne niezadowolenie - dodała.
Sytuacja dojrzała do większej akcji protestacyjnej
Tomaszewski podkreślił, że ta sytuacja, gdy w kwestii szkolnictwa mniejszości narodowych nie liczy się zdanie ani obywateli, ani społeczności szkół mniejszości narodowych, ani reprezentująch mniejszości narodowe polityków, dojrzała do szerszej akcji protestacyjnej. Powiedział, że zwracano się do wszystkich instytucji: i Sejmu, i Rządu, i mera Wilna, i ministerstwa oświaty, ale w dalszym ciągu nie ma reakcji na bulwersujące zachowania wicemera. „On, jak mówią społeczności szkolne, działa niemal jak gangster (...) Podejmując działania, które nie należą do jego kompetencji, co podkreśliła Edyta Tamošiūnaitė, daje polecenia, podejmuje decyzje, gdy ktoś nie zgadza się, to stosuje mobbing. Ludzie nie wytrzymują, odchodzą z pracy. To skandal. O tym bardzo głośno trzeba mówić” – powiedział lider ZPL.
Dodał, że reagując na prośby mieszkańców, aby obronić szkoły mniejszości narodowych, Rada ZPL w końcu lutego podjęła decyzję o zorganizowaniu w Wilnie, w sobotę, 23 marca, przemarszu i wiecu w obronie szkół mniejszości narodowych.
Przemarsz wyruszy spod gmachu Sejmu, bo jak wskazał Tomaszewski, parlamentarzyści nie mogą zamykać oczu na krzywdę, która dzieje się z szkołom mniejszości narodowych. Uczestnicy wiecu pójdą następnie aleją Giedymina, na chwilę zatrzymają się przy siedzibie Rządy, aby wyrazić protest. Jak tłumaczył lider ZPL, szefowa Rządu mówiła, że nie planowane są zmiany w szkołach mniejszości narodowych, „a już ukazują się rozmaite dokumenty i społeczności szkół mniejszości narodowych są faktycznie terroryzowane”.
Na zakończenie przemarszu odbędzie się krótki wiec na placu Prezydenckim. „To nie znaczy, że będziemy protestować przeciw działaniom prezydenta. Odwrotnie, prezydent bardzo pozytywnie ocenia mniejszości narodowe. Jego administracja dobrze rozumie, że mamy pozostać państwem prawa, mamy przestrzegać standardów UE, mamy wykonywać swoje zobowiązania. Art 22 Konwencji Ramowej o ochronie mniejszości narodowych dobitnie mówi, że nowe akty prawne nie mogą pogarszać istniejącej sytuacji mniejszości narodowych. Ta konwencja u nas działa już od 23 lat” – mówił europoseł. Dodał więc, że te wszystkie wyżej wymieniona działania, skierowane w szkolnictwo mniejszości narodowych, mają być odwołane.
Tomaszewski liczy na szerokie poparcie organizowanego w najbliższą sobotę wiecu w obronie szkół mniejszości narodowych i ma nadzieję, że w przyszłości takie protesty nie będą już potrzebne. Bo jak zauważył, że mniejszości narodowego na Litwie co kilkanaście lat sa zmuszone wychodzić na ulice, aby bronić swych praw. Przed około 10 laty udało się w ten sposóbobronić polskie szkoły. Niestety po dekadzie sytuacja znów się powtarza, i to chyba nie przypadek, że zarówno teraz, jak i 10 lat temu, u władzy są konserwatyści i liberałowie. „W jakimś sensie te partie kompromitują nasze państwo na arenie międzynarodowej i w oczach naszych obywateli. Jeśli chcemy jedności, silnego państwa, to nie możemy walczyć ze swymi obywatelami, a właśnie liberałowie i konserwatyści tak robią. Musimy powiedzieć temu stanowcze „nie” – swoją wypowiedź podsumował Waldemar Tomaszewski.
Nigdy nie będzie zgody na ograniczanie praw mniejszości narodowych
„Mimo, iż Litwa ratyfikowała Konwencję Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych, wychodzi na to, że obowiązkowy język mniejszości narodowych, decyzją rady szkoły może się stać nieobowiązkowym. To bardzo smutne, gdyż przedstawiciele mniejszości narodowych są takimi samymi obywatelami Litwy, mającymi prawo być wysłuchanymi i włączonymi do procesu decyzyjnego. Dlatego z naszej strony nigdy nie będzie zgody na ograniczanie praw mniejszości narodowych w obszarze oświaty, gdyż na takie rzeczy nie ma miejsca w Unii Europejskiej” – podsumował konferencję poseł Czesław Olszewski.
Komentarze
Bo przecież czy ograniczanie i ciągłe napadanie na szkoły mniejszości narodowych ma być przejawem tej tak dziwnie pojmowanej "troski" litewskiego państwa?...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.