Klincz!

2015-11-10, 10:33
Oceń ten artykuł
(3 głosów)

To słowo najlepiej odzwierciedla sytuację, jaką mamy aktualnie w państwie, gdy chodzi o funkcjonowanie i konstytucyjną współpracę najwyższych jego organów. Prezydent i Sejm, walcząc zawzięcie o zasady w powoływaniu nowego prokuratora generalnego, zwarli się w klinczu niczym odyńce łbami w czasie rui. Przy okazji zażartej walki o władzę obnażyły się też kulisy przyjmowania najważniejszych decyzji w naszym państwie...

Jak wiadomo, Sejm już dwukrotnie odrzucił kandydatów zgłoszonych przez prezydenta, co zresztą komentowałem, sprzeciwiając się w ten sposób narzucaniu przez głowę państwa tzw. „kieszonkowych prokuratorów". Posłowie w końcu mieli dość sytuacji, kiedy Grybauskaitė powolnych sobie „prokuratorków" wydobywała z rękawa niczym sztukmistrz króliczków z kapelusza. Sejmowe „gana" dotknęło prezydenckiego ego tak mocno, że gospodyni pałacu przy placu Daukantasa, rozwścieczona oporem, wręcz zapowiedziała, iż nowego kandydata nie przedstawi w ogóle, dopóki funkcjonuje dotychczasowy parlament. Potem musiała się zreflektować zagrożona tym, że sama zostanie wyeliminowana z procesu decyzyjnego w sprawie obsadzania kierownika prokuratury (w Sejmie padły propozycje, by to rząd przedstawiał kandydata).

Zaszachowana taką ewentualnością Grybauskaitė niby w geście ugody zaprosiła zarząd Sejmu do pałacu na niby naradę. Za zamkniętymi drzwiami miano się dogadać, by skrzyżowane rogi wreszcie uwolnić. Gdy jednak wiadomości z poufnej narady wyciekły do mediów, to wielu – zwłaszcza tych o słabszych nerwach – przyprawiły o porażenie narządów mowy. Bo zaiste można zaniemówić, gdy się niespodziewanie dowie, że spotkania w prezydenturze na najwyższym szczeblu przypominają schadzki mafioso, na których przedstawiciele świata przestępczego wymuszają na sobie decyzje wzajemnymi groźbami, szantażem czy oczernianiem oponentów.

Jak podaje wiarygodny na ogół w takich sytuacjach „Lietuvos rytas", spotkanie na szczycie w prezydenturze obfitowało w groźby i straszenie hakami ze strony głowy państwa. Grybauskaitė na początku domagała się od prezydium Sejmu, by te kolejne głosowanie nad trzecim już prezydenckim kandydatem na prokuratora generalnego ogłosiło jawnym. Głosowanie tajne bowiem chroniło potencjalnych niesfornych posłów przed gniewem gospodyni pałacu prezydenckiego, która nie wiedziała, na kim miałaby się mścić w razie niepowodzenia. Ponadto jawna ingerencja w prace parlamentu przez osobę nieuprawnioną podrażniło pewnie samolubność parlamentarzystów, którzy naciskom Grybauskaitė mężnie się sprzeciwili. I wtedy, jak ujawnia „L. r.", Grybauskaitė weszła w swoje zwyczajne emploi grożąc zaproszonym na naradę, że ujawni „operatyvinę pažymą", jaką ma na temat niektórych posłów, którzy mieli spotykać się w Koszedarach i coś tam spiskować przeciwko odrzuconej przez Sejm kandydaturze prokuratora Meilutisa. Prezydencki „hak" miał dotyczyć trzech posłów: socjaldemokratów Juliusa Sabatauskasa i Broniusa Bradauskasa oraz „darbietisa" Vytautasa Gapšysa.

Jeżeli Grybauskaitė liczyła, że po takiej bombie (a „operatyvinė pažyma", to przecież nie bułka z masłem) na posłów padnie blady strach, to bardzo się przeliczyła. Posłowie, którym zagrożono hakami, po prostu wyśmieli panią prezydent w żywe oczy. Sabatauskas np. pytał, „jaka była faza księżyca w momencie pisania pažymy", sugerując wpływy zjawisk paranormalnych na jej autorów, Bradauskas z kolei lakonicznie przypuszczał, że prezydent przyśniła sobie całe to zajście. „No, wiecie, kobiety czasami mają sny", kpił sobie z „pažymy" baron socjaldemokratów. Gapšys wręcz był okrutny szydząc z prezydenckich pogróżek „operatywnym" dokumencikiem, że „doradcy pani prezydent musieli coś źle usłyszeć podsłuchując w sejmowych toaletach".

I rzeczywiście można by sobie przednio podworować z prezydenckich operatywnych bibułek sfabrykowanych przez usłużnych lokajów ze służb, gdyby nie przedmiot całego cyrku. Sprawa przecież dotyczy szefa władzy sądowniczej, którego prezydent próbuje „mianować" uciekając się do gróźb i szantażu.

O samej istocie demokracji już nie wspomnę, bo przed Białorusią wstyd...

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#14 zorro 2015-11-12 12:14
W sumie uważam, że jest to normalne, że odrzucani są kandydaci z jakichś małych miesteczek co największą sprawę mieli dot. kradzieży krowy. Co on tu w stolicy potrafi zrobić? Wystrachany ogromem spraw i brakiem własnej kompetencji będzie robił wszystko pod dyktando innych (innej).
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 samson 2015-11-12 12:01
DG nie stchórzyła gdy było zagrożenie, że wyjdzie na jaw jej przeszłość. Po prostu z archiwum zniknęło kilka kartek z jej teczki. Winną została pani z archiwum co z przemęczenia źle ponumerowała strony. Ale teraz może spokojnie zastraszać innych informacjami od służb specjalnych.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Wanda 2015-11-11 14:20
Sytuacja dosyć typowa, upór prezydent i jej egoizm skłóca i dzieli. To jest zła prezydent, niegodna tego urzędu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 Ola 2015-11-11 11:11
Może panna prezydent lubi takie klincze? Gdy inni politycy się biją łbami jak barany to się czuje taka bardziej ważna.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 EVO 2015-11-11 10:51
Cieszy, że już są pierwsze przebłyski i są dyskusje orzaz konfrontacje. Ile można być zastraszanym tymi KGB'istowskimi metodami? Może już nadchodzi czas ewolucji?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 common 2015-11-11 10:25
Gdyby to jeszcze nagrania jakieś wypłynęły to podejrzewam, że niedługo byłyby nowe wybory prezydenckie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 08/15 2015-11-10 23:38
Cytuję Do 08/15:
W sumie tak, ale niezupełnie. Według definicji:

"odyniec - stary samiec samotnie żyjący, najczęściej w odniesieniu do dzika, a rzadziej żubra".

Być może redaktor tutaj miał na myśli właśnie żubra, chociaż dla większości odyniec rzeczywiście kojarzy się raczej z dzikiem.


Nie będę kruszyła kopii o drobiazg.Według Wikisłownika jest tak, jak piszesz.Inne źródła określenie "odyniec" odnoszą wyłącznie do dzika. Cokolwiek Redaktor nie miał na myśli, to żadnej ujmy Mu nie przynosi, zwłaszcza, że felietonik jest świetny.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Marianna 2015-11-10 19:14
Cała Dalia- zastraszanie i szantaże... jaka szkoda że ktoś wyrwał kartki z jej archiwum to i na nią byłby hak
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 G.C. 2015-11-10 18:19
Grybauskaite jak lwica broniła Valysa i blokowała jego zwolnienie, więc albo bardzo dużo wiedział, albo był wyjątkowo posłuszny. Teraz ciężko znaleść dla niego zastępcę i ten paskudny sejm się jeszcze wtrąca ;) jeśli Dalia nie odpuści i za wszelką cenę będzie chciała wepchnąć do prokuratury generalnej swoją marionetkę i to taki sposobami jak opisane w felietonie, to wróżę jej szybki koniec :) Tak nam dopomóż Bóg!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Do 08/15 2015-11-10 18:13
W sumie tak, ale niezupełnie. Według definicji:

"odyniec - stary samiec samotnie żyjący, najczęściej w odniesieniu do dzika, a rzadziej żubra".

Być może redaktor tutaj miał na myśli właśnie żubra, chociaż dla większości odyniec rzeczywiście kojarzy się raczej z dzikiem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Sobota, 21 grudnia 2024 

    św. Piotra Kanizjusza, prezbitera i doktora Kościoła, wspomnienie

    Łk 1, 39-45

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, podskoczyło dziecko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. I zawołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona! Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie? Gdy tylko usłyszałam Twoje pozdrowienie, podskoczyło z radości dziecko w moim łonie. Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24