Sytuację namalował barwnie przedstawiając dzisiejszych Europejczyków jako słabych, bezwolnych, starzejących się, a zarazem bardzo bogatych renegatów, zamieszkujących krainę mlekiem i miodem płynącą. Po drugiej stronie rzeki zaś na ich bogactwa chciwym okiem patrzą hordy ekspansywnych, żywotnych, dzikich w swej naturze plemion. Inwazja Hunów staje się w takiej sytuacji nieunikniona, przekonuje publicysta.
Czy należy się zatem bać? To już pytanie, która stawia w tym kontekście dziennikarka profesorowi KUL Piotrowi Jaroszyńskiemu. „Oczywiście, że tak", prostolinijnie i wbrew trendom politycznej poprawności odpowiada naukowiec. Dlaczego? „Ponieważ uchodźcy reprezentują zupełnie inną cywilizację, inną mentalność, inną religię, inną moralność", brzmi odpowiedź. Mogą też mieć cel dalekosiężny, jakim jest ekspansja ekonomiczna i religijna, przestrzega profesor. A dalej, nazywając rzeczy po imieniu, mówi wprost, iż mamy do czynienia z wojną cywilizacji. Przy czym wojnę paradoksalnie zafundowali sobie sami Europejczycy, którzy postanowili przeprowadzić na sobie samobójczy eksperyment – utworzyć cywilizację bez religii, czego w historii ludzkości wcześniej nigdy nie było.
Kontynuując myśl profesora KUL możemy zadać się pytaniem, czy nie powtarza się przypadkiem na naszych oczach sytuacja biblijna Izraelczyków, którzy za każdym razem, kiedy wyrzekali się swego Boga, zawsze popadali w niewolę pogan. Czy dzisiejszy Zachód Europy, wyrzekając się ostentacyjnie wiary chrześcijańskiej, nie wydaje siebie samego w ręce radykalnych religijnie Mahometan? So ist es gerade, Frau Merkel. Nicht wahr?
Dzisiejsza Europa bez wartości mimo wcześniejszych niewątpliwych osiągnięć i nagromadzonych bogactw jest słabą i pozbawioną nadziei. Sytuacja jest trochę taka, jak na tonącym Titanicu, którego część pasażerów piła na umór pod akompaniament brawurowej orkiestry, gdyż i tak wiedziała, że utonie. Nam wszystko jedno, taka była ich odpowiedź, gdy beztroskość kapitana okrętu (niezatapialnego ponoć) doprowadziła parowiec do katastrofy. Dzisiaj kapitanowie Starego Kontynentu z Brukseli zachowują się tak, jakby byli pogrobowcami sterowników Titanica. Pod muzyczkę politycznej poprawności, bezradni, pogrążają Europę.
Chcę też uspokoić potencjalnych krytyków, że, żyjąc spokojnie i dostatnio, nie chcemy pomóc uchodźcom. Pomóc musimy jak najbardziej. Jako chrześcijanie wiemy, co mamy robić, gdy przybywają do nas ludzie bez dachu nad głową, zdruzgotani nieszczęściem i wojną. Pomagamy, okazujemy współczucie.
Obowiązkiem polityków jest jednak zabezpieczyć ład społeczny na naszym kontynencie tak, by katastrofa humanitarna uchodźców nie stała się również katastrofą Europy. Wyzwanie jest oczywiście ogromne. Zwłaszcza że wszystko jest już po czasie. Caritas jeszcze przed czterema laty apelował, by udzielić należytej pomocy uciekinierom z Syrii i Iraku, gdy byli w obozach dla uchodźców po tamtej stronie Morza Śródziemnego. Teraz należy nie tylko realnie wesprzeć Turcję, Jordanię i Liban, na których terenach nadal są miliony uchodźców, ale i zorganizować tymczasowe obozy na południu Europy, by zabezpieczyć ludzkie warunki tym, którzy już są u nas. Do opanowania chaosu potrzebne jest też jasne przesłanie. Pomagamy, ale na naszych warunkach. Po zakończeniu wojny (co jest osobnym pierwszorzędnym zadaniem dla całego świata) każdy wraca do swej ojczyzny, by odbudowywać ją i nie głosować, nie wspierać dżihadystów w przyszłości.
Tymczasem, zamiast zdecydowanych, radykalnych działań, europejscy przywódcy w panice przerzucają się odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację, podrzucają sobie nawzajem uchodźców, debatują i kłócą się. Brukselka dzieli przymusowo kwoty.
Wygląda to tak, że niedołężna, sklerotyczna, popadająca najwyraźniej w marazm Stara Dama pogrąża siebie sama...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
i dlatego rządzący, politycy powinni szczególną uwagę zwrócić na ochronę wartości chrześcijańskich, a wyborcy powinni te partie wspierać. Na Litwie dobry przykład w tym względzie daje AWPL, choć niejeden raz była za to niestety szykanowana
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.