Św. Mikołaju, wszystkie dzieci wiedzą, że 6 grudnia odwiedzasz domy grzecznych maluchów i zostawiasz im prezenty. Ja, prawda, już dzieckiem nie jestem, ale czasy – sam wiesz – nastały tak trudne, że już chyba tylko ty możesz mi pomóc. Nazywam się Algirduk, tak jak mama mnie kiedyś nazywała. Nazwiska pisać nie będę, bo mnie i tak w królestwie Litwanii wszyscy znają. Nie mogą mnie nie znać, bo królem tam jestem. Naród mnie wybrał, bym mądrze rządził, a w naszej krainie był dostatek, spokój i zgoda.
Dopiero zacząłem przymierzać się do mądrych rządów, gdy tu nagle w sąsiedniej Chochlandii bunt się zaczął. Wybuchł wielki majdan, który króla tamtejszego precz wygnał (aż się wystraszyłem), a potem zaczęła się tam wielka smuta. Mówią (czytaj o tym, proszę, przyciszonym głosem, Mikołaju), że groźny król Put-Błut w tej smucie palce macza. I jakiś lęk mnie ogarnia, by i na nas kolej nie przyszła, mój kochany dobrodzieju.
Siedziałem ja zatem cicho na początek i myślałem, jak by nam tutaj z naszymi zachodnimi sąsiadami, których lenkami zwiemy, od nowa drużbę zacząć wodzić. Drużba nasza bowiem skończyła się, gdy my im plecy honorowo pokazali nie chcąc zdzierżyć danego słowa. Poszczekało się też trochę na nich, ale któż mógł wiedzieć, że wszystko tak się obróci. Teraz jest nam samym smutno i strasznie, więc znowu zacząłem trochę czoła chylić w kierunku lenków. Ale weź ty, człowieku, w tej Litwanii coś dobrego zrób, skoro Dalia (to taka nadąsana i zadufana w sobie moja pomocnica w rządzeniu królestwem) zawsze mi kije w szprychy wtyka. Ze mnie przez nią już nawet moi podwładni zaczynają trochę dworować, że nic nie mogę postanowić. No, ale bądź ty mądry, gdy Dalia nie pozwala. Bo gdy tylko ja rano coś zdążę postanowić, tylko powiem o tym ludziom, gdy ta wstrętna „boba" zaczyna odwrotnie gadać. Wtedy ja zaczynam powoli wątpić, czy aby dobrze rano zdecydowałem. W porze obiadowej mnie już się wydaje z kolei, że lepiej by było, gdybym postanowił tak, jak gada Dalia. A wieczorem to już i sam nie wiem, com postanowił. I kiedy żurnaliści (to tacy nadworni pisarze, którzy opisują, jak wspaniale rządzę) na drugi dzień mnie pytają, co w tej sprawie myślę, com wczoraj o niej postanowił, to ja tak się pobuntuję w końcu, że nikt nie może zrozumieć, com powiedział.
Dam ci, św. Mikołaju, taki oto przykład. Niedawno Dalia ogłosiła, że nasze królestwo Litwanii jest częścią waszej krainy Laplandii. Że niby to w tej samej stronie położeni jesteśmy. Gdyby twój renifer naszą mowę rozumiał, pewnie by ze śmiechu pękł na takie wywody. Muszę teraz wszystkim zagranicznym gościom o tym prawić, choć w tajemnicy tobie, św. Mikołaju, powiem, że nawet nie wiem dokładnie, gdzie ta wasza zawiana śniegami Laplandia jest. Słowem, Dalia nagada, a ja jak durny muszę potem jej paplaninę całemu światu na ludzki język tłumaczyć.
Zresztą ona mnie nie tylko na świecie, ale i w samej Litwanii ciągle przeszkadza mądrze rządzić. A to jej ministrowie moi nie podobają się, a to wojsko za szczupłe i źle uzbrojone (łuki i cięciwy jeszcze całkiem dobre, a jej już nowe podawaj), a to podatki dla bojarów za wysokie, a to ludziom za mało płacę, a to serów i jajek za granicę sprzedać nie wydolę...i tak biadolenie bez końca. Głowa puchnie. Jakbym jakim cudotwórcą był, a pieniądze u mnie to na skinienie różdżki się rozmnażają.
Św. Mikołaju, powiadają, że masz skądinąd taką różdżę. A i kryzysów w waszej Laplandii też nigdy nie bywa, bo u nas jeden kryzys goni kolejny. Może byś tak grosiwa mi trochę, choć parę worków, na święto zafundował. Co..? Proszę. Ale jeszcze bardziej niż pieniędzy proszę cię, św. Mikołaju, zrób tak, żebym przynajmniej raz w życiu coś postanowił...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Widac na swieta nie ma co juz robic Andrzejek. Do roboty! swięta przygotowywac a nie bajki strugac. :)
Wiecie co ostatnio z tym euro mnie zainteresowało: ULOTKI W JĘZYKU POLSKIM.
Na wyborach takich ulotek nie chcą nam dać zaś gdy chcą wepchnąć euro to proszę bardzo w dowolnym języku wydrukują informacje. Czy nie są to podwójne standardy?
o przepraszam Pinokio jest tylko jeden, Kubilius się obrazi, że mu ksywkę ktoś kradnie :)
Królem??? Chyba giermkiem królowej :) a rózgę to można by wystrugać z jego nosa, który po każdym kłamstwie rośnie i rośnie ;)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.