Krytyka czy krytykanctwo?
Nie jest przypadkiem coś, co zdarza się często i regularnie. A z tym właśnie mamy do czynienia w ostatnim czasie tak na portalu, jak i na falach radiowych zw.
Wylew krytykanctwa skierowanego przeciw AWPL ujawnił się w szczególny sposób po opuszczeniu przez tę partię koalicji rządowej; dodajmy, że decyzja ta była podyktowana zasadami, którymi politycy Akcji kierują się od zawsze. Partnerzy koalicyjni nie wypełniali przecież zapisów zawartej umowy, a szantaż, którego dopuścił się premier Butkevičius, był poniżej jakiegokolwiek poziomu. U podstaw takiego postępowania leży skrajny antypolonizm elit politycznych Litwy, wsparty urzędowym niszczeniem polskości na Wileńszczyźnie. Warto o tym pamiętać.
Dyskryminacja mniejszości narodowych w tym kraju jest haniebnym faktem łamiącym konwencje i traktaty międzynarodowe. W takich skrajnie nieprzychylnych warunkach politycznych przyszło działać politykom AWPL. Partii, która jako jedyna stawia tamę próbie wynarodowienia polskiej społeczności. Stąd biorą się zaciekłe ataki litewskich polityków i mediów na wszystko, co z Akcją jest związane.
W tej wyjątkowej sytuacji po mediach, które mienią się być polskimi, należałoby się spodziewać czegoś więcej. Przede wszystkim medialnego wsparcia przedstawicieli swojej własnej wspólnoty, a nie współudziału w atakach litewskich mediów.
W trudnych dla Polaków na Litwie czasach potrzebne jest wspieranie jedności, a nie działania zmierzające do jej rozbijania. Dlatego obecna linia programowa zw dziwi tak samo, jak dziwi dobór jej komentatorów, felietonistów oraz dyżurnych politologów. Odnoszę coraz częściej wrażenie, że ich jedynym celem jest szkodzenie wspomnianej wcześniej jedności, którą z tak wielkim trudem i poświęceniem udało się na Wileńszczyźnie osiągnąć. Przykłady? Oto one.
Niedorzeczne tezy
Aby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów z ostatnich dni (choć można by ich mnożyć wiele), a które ciężko zrozumieć, gdy myśli się w kategoriach dobra wspólnego. Bo od dłuższego już czasu trwa na zw proceder dezawuowania AWPL. Powiem więcej, wygląda na to, że portal ten chciałby stworzyć alternatywę polityczną na Wileńszczyźnie i to wbrew woli samych Wilniuków. Zakrawa to co najmniej na celową prowokację.
Jeden z ostatnich „nabytków” zw Antoni Radczenko, który do niedawna pisywał na nieprzychylnym Polakom delfi, przeprowadził wywiad z Mariuszem Antonowiczem.
Młody politolog na forum portalu promował swoje niedorzeczne tezy na temat polskiej społeczności na Litwie. Mało wiarygodnie ubolewał, że „nie ma żadnej dyskusji o tym, jaką strategię musi wybrać polska mniejszość na Litwie, żeby osiągnąć swoje cele. Brakuje też dyskusji nad tym, które z postulatów litewskich Polaków są dla nich priorytetem… Są namiastki dialogu polsko–litewskiego, ale brakuje na Litwie dyskusji polsko–polskiej, w naszej społeczności w zasadzie dominuje jeden światopogląd, a to droga donikąd” – powiedział Antonowicz. Cóż można rzec po przeczytaniu tych słów? Jedna wielka mistyfikacja.
Tezy tam postawione są z gruntu rzeczy fałszywe, bo bazują na rzeczywistości, która nie istnieje. Nieprawdą jest, że nie ma żadnej dyskusji o strategii polskiej mniejszości, ona istnieje od ponad 20 lat i toczy się nieprzerwanie na forach ZPL oraz AWPL, a jej efektem są jasno i precyzyjnie sformułowane priorytety ochrony praw polskiej mniejszości narodowej, zwłaszcza oświaty, języka i zachowania własnej tożsamości kulturowej - zgodnie ze standardami europejskimi, które Litwa uporczywie łamie.
A, co najważniejsze, Polacy na Litwie priorytety i cele te akceptują i popierają. Dają temu wyraz każdorazowo podczas wszystkich kolejnych wyborów, udzielając mocnego poparcia AWPL, która najlepiej reprezentuje ich interesy. I to jest miarą rzeczywistej woli politycznej Wilniuków i drogi, którą popierają.
W sytuacji otwartej dyskryminacji, której dopuszcza się państwo litewskie, tylko jedność polityczna i organizacyjna jest gwarancją skutecznej obrony swoich praw, gdyż w chwilach zagrożenia należy mówić jednym głosem. To, co proponuje się na portalu zw, jest tego zaprzeczeniem i prawdziwą drogą donikąd, której znakiem rozpoznawczym jest wszechobecna dezinformacja. I taka też rola przypadła dyżurnemu politologowi portalu.
Sabat polityczny
Jako że sytuacją na Litwie zajmuję się od ponad 10 lat, przychodzi mi czasem posłuchać audycji Salon polityczny, prowadzonej przez redaktor Widtmann.
To, co szczególnie rzuca się w oczy, to sposób, w jaki traktowani są podczas rozmów politycy AWPL. Prowadząca często przerywa, wchodzi w słowo, narzuca swój punkt widzenia i daje wyraz swej niechęci.
Jaskrawo widoczne było to podczas audycji, w której gościem była przewodnicząca frakcji sejmowej AWPL Rita Tamašunienė. Styl prowadzenia i insynuacje stawały się czasem niesmaczne, niekiedy wręcz groteskowe. Prowadząca w nader prosty i toporny sposób chciała osiągnąć swój cel, przedstawić w nienajlepszym świetle Akcję. Jak nie kijem go, to pałką. To powiedzenie redaktor prowadząca z sobie tylko właściwą nadgorliwością stosuje najczęściej.
Podobnie rzecz się ma z sobotnim programem Szósty dzień tygodnia, zwanym przez niektórych sobotnim sabatem, w którym grono tendencyjnie dobranych komentatorów przy każdej możliwej okazji wypowiada negatywne i mało pochlebne opinie o polskiej partii. A wszystko to ku uciesze litewskich szowinistów. Jak ocenił to jeden z internautów, „gdy delfi nie może, to Widtmann pomoże.” Nic dodać, nic ująć.
Zły to ptak, co własne gniazdo kala
Nie można dwóm panom służyć (porównaj Ewangelia wg św. Mateusza 6,24). Nie można mówić, że służy się polskiej społeczności, a jednocześnie robić to samo, co litewscy politycy, a za nimi litewskie media, czyli uderzać w jedność organizacyjną Polaków z Wileńszczyzny. Nie godzi się promować politologów i dziennikarzy mówiących i piszących to samo, co litewscy nacjonaliści.
Wszystko wygląda tak, jakby działo się według jednego scenariusza, mającego na celu osłabienie polskiej społeczności na Litwie, a zwłaszcza jej politycznej emanacji, którą jest AWPL.
Pytanie, w czyim interesie robi to portal zw? Bo w czyim interesie robi to polskojęzyczne delfi, wiemy wszyscy dobrze. A może jest tak, że ten sam scenarzysta rozpisuje role i tu, i tam, w medialnym teatrze cieni?
Dziennikarskie transfery do zw ze znanego z antyawupeelowskich artykułów delfi uprawdopodobniają te podejrzenia. A jeśli tak, to twórcy portalu zw powinni otwarcie odpowiedzieć na pytanie, komu chcą służyć: polskiej społeczności Wileńszczyzny czy tym, którzy polskość na Wileńszczyźnie niszczą.
Odpowiedź na to pytanie należy się nie tylko Wilniukom, ale też Polakom z Macierzy, bo to polski podatnik w znaczący sposób dofinansował powstanie portalu zw, nie po to przecież, by oglądać teraz ataki na polskie organizacje na Litwie. Warto, by uwagę tę wzięli sobie do serca dziennikarze portalu, bo jak mówi przysłowie: „Zły to ptak, co własne gniazdo kala”.
dr Bogusław Rogalski, politolog
doradca EKR w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Polacy na Litwie nie mają alternatywy i słuchają radia ZW – bo nadaje po polsku. Konieczne jest nowe radio. Prawdziwe i rzetelne. Bez półprawd. I tak dużo wody już upłynęło. Niebawem może być późno. Pospieszmy się, Polacy!
a co to za zarzut, że internauci zbyt ładnie po polsku piszą? :):) z delfinarium lepiej nie porównywać... choć i tam zdarzają się Litwini, którzy świetnie władają językiem polskim, więc nie wiem skąd zdziwienie, że i Polacy sobie nieźle radzą :)
Zapewne masz na myśli litewską okupację Wilna, które w latach wojny zostało odebrane Polsce i było przekazywane Litwie przez Hitlera i Stalina. Skutki tamtych wydarzeń trwają do dzisiaj.
marek 73.
Okoliczności są faktycznie trudne, ale być może ambasada musi się wykazać większą kreatywnością i determinacją.
Artiom Generał 74.
Także do mnie docierają sygnały, że obecność pana Andrzejewskiego na antenie Radia ZW jest przez wielu ludzi odbierana co najmniej jako krok niezrozumiały, bo wspierający linię radia, które w niewybredny sposób atakuje AWPL.
Jan Wrocław 78.
Każde wsparcie z Polski jest potrzebne i mile widziane. Życzliwe słowa docierają na Litwę zarówno od osób prywatnych, jak też od instytucji, władz samorządowych i centralnych. Problemem pozostaje nieprzejednane stanowisko władz litewskich, które uparły się, by spacyfikować i zlituanizować polskość na Litwie.
Marcin 82.
To ciekawe, jakie są źródła finansowania polskojęzycznych mediów na Litwie z pieniędzy publicznych. Być może kiedyś doczekamy się wiarygodnych informacji.
Beata 83.
Uległaś rozpowszechnianemu przez litewskich nacjonalistów stereotypowi, że Polacy na Litwie nie znają ani państwowego języka litewskiego, ani języka polskiego, a to oczywista nieprawda. Na forum L24, Kuriera Wileńskiego czy Wilnoteki większość wpisów cechuje zupełnie poprawna polszczyzna. Być może zajrzałaś na pl.delfi, gdzie wyjątkowo aktywni są litewscy agenci, straszliwie kaleczący język polski i nadmiernie wulgarni. Ale to nie są Wilniucy.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.