Wcześniej już wielokrotnie doceniany przez rządzących za zbiórki publiczne na rzecz Ukrainy (Šurajevas urodził się w Kijowie w roku 1988 i jest pochodzenia rosyjsko-ukraińskiego) komik, z którym przyjacielsko dłonie niejednokrotnie ściskała sama premier Ingrida Šimonytė tudzież lider konserwatystów Gabrielius Landsbergis, postanowił wykorzystać zażyłe kontakty z władzą w sposób awangardowy. Mianowicie postanowił pokazać w Sejmie niektórym posłom opozycji, jak bardzo nimi gardzi i nie boi się tego publicznie pokazać. Właściciel statuetki św. Krzysztofa oraz premii specjalnej nadawcy publicznego LRT za rok 2022 „Państwowy twórca roku”, gdy tylko wszedł w mury świątyni demokracji, poczuł jakby nadzwyczajny wręcz mores. Weszła w niego odwaga, a on wszedł w rolę. W rolę performera, jak później go określiła ministerka Armonaite, i zaczął na korytarzu sejmowym zaczepiać posłów, których nie znosi z racji jego ideologicznych pasji (Šurajevas głosi się publicznie jako obrońca praw osób z lobby lgbt). Przy czym milczące niereagowanie zaczepianych posłów na chamskie zaczepki Śurajeva tylko komika-społecznika jeszcze bardziej rozwścieczały. Bluzgał on na znienawidzonych polityków słowami, z których „pedofile” było jednym z najbardziej kulturalnych. Wynaturzał się przy tym, jakby był w klubie „Gołubaja ustrica” a nie w Sejmie, proponując niedwuznacznie, by posłowie mu... Wiadomo, że dalej cytować nie możemy, bo przed wyuzdaną pornografią werbalną społeczeństwo i posłów musimy chronić.
Próbował potem jeszcze zaproszony przez rządzących do Sejmu społecznik zakłócać posiedzenie parlamentu. Podczas obrad wrzeszczał z balkonu do sali, to co miał do wyartykułowania oponentom, emitował rzucanie czekoladą w kierunku posłanki Agnė Širinskienė, której z racji na jej konserwatywne poglądy darzy uwagą szczególnie nienawistną. W końcu rozbisurmanił się do takiego stopnia, że ochrona Sejmu zdobyła się na odwagę i wyprowadziła intruza poza mury świątyni demokracji. Dostał nieterminowany zakaz wejścia do Sejmu, co nie koniecznie mogło spodobać się ministerce Armonaite, o czym poniżej jeszcze napiszemy.
Ogólnie jednak prymitywne i chamskie ekscesy komika będącego awangardą postępu wdrożanego przez rządzących wywołały powszechne oburzenie. Jeden z nagabywanych posłów Mindaugas Puidokas ministerkę Armonaitė zaskarżył do Sejmowej Komisji Etyki za szerzenie w Sejmie chuligaństwa i nieobyczajowości, zaś stołeczna policja z urzędu wszczęła śledztwo w tej sprawie. Gdy jednak dziennikarze zaczęli domagać się wyjaśnień od winowajczyni całego zajścia czyli minister i posłanki Aušrinė Armonaitė, ta wcale nie wyglądała na zakłopotaną. Wyszło owszem, że niby żałuje, iż wpuściła Šurajeva do Sejmu, ale jednak i nie żałuje. Okazało się bowiem, że w oczach progresywnej ministerki wulgarne i obmierzłe ataki jej gościa na posłów opozycji to tylko „coś w rodzaju performansa”. I ogólnie to posłowie sami sobie są winni, bo nie są wcale lepsi od komika Śurajeva, gdyż w różnych sytuacjach czy to z trybuny sejmowej, czy w mediach społecznościowych również lżą i obrażają swych oponentów, wytłumaczyła zachowanie swego pupilka ministerka od innowacji. Zatem jego pobyt i „performanse” w Sejmie były nawet w jakimś sensie korzystne dla Izby, gdyż spełniły one rolę „lustra Sejmu”. Czyli posłowie oglądając rozwydrzonego, zdemoralizowanego aktywistę zobaczyli niczym w lustrze samych siebie. Bingo. Nadęte ego ministerki dyktuje jej często różne uwolnione spod kontroli rozumu wypowiedzi, ale w tym przypadku naprawdę filarka postępu i innowacji w czymkolwiek prześcigła samą siebie. Wulgarne wynaturzenia emocjonalnie niestabilnego młodzieńca nazywać performansem, który na dodatek odzwierciedla lustrzane oblicze Sejmu? Zaiste genialna brednia. „Jeżeli to jest performans, to ja wówczas nie wiem, czym w ogóle jest performans”, odpowiedział na dywagacje wybranki ludu aktor i piosenkarz Vladas Bagdonas.
W świecie liberalnej demokracji przyzwyczailiśmy się, że wartości są utożsamiane z antywartościami, na czarne mówione jest białe, a na białe pastelowe. Tam nic nie ma pewnego, nie ma nawet takiego pojęcia jak prawda. I w tym właśnie świecie wariatów litewscy konserwatyści sami sobie dobierają współpracowników, doradców, piarowców, których promują i nagradzają. Gdy zaistniał jednak skandal, premier Šimonytė do Sejmowej Komisji Etyki skierowała pozew przeciwko posłance ...Agnė Širinskienė za to, że ta Šurajeva nazwała jej doradcą. Oficjalnie nigdzie na liście doradców nie widnieje jego nazwisko, uzasadniła swój wniosek. Nie skierowała nigdy jednak żadnego wniosku do komisji etyki, gdy ten sam Šurajev wielokrotnie publicznie przechwalał się, iż doradza pani premier. Nie przeszkadzało jej to aż do skandalu w Sejmie, że wielokrotnie brał udział w naradach z jej udziałem, a kamery po wielokroć uwieczniły publiczne wzajemne ściskanie dłoni uśmiechniętych państwa.
Po co to robią? Po co premier afiszuje się z działaczem komikiem, który z kolei afiszuje w internecie swe przyrodzenie, bo – jak tłumaczy – w ten sposób jest gwarancja na zdobycie popularności. Zapytany o to eksposeł Henrikas Žukauskas nie miał jednoznacznej odpowiedzi. „Jak oni wyszukują takich unikatów?”, pytał retorycznie były parlamentarzysta i potem dodał, że być może „sławetna partia konserwatystów razem z partią Laisvė” mogłyby same nam udzielić odpowiedzi, skąd takie „projekty” wydobywają wśród tysięcy zdolnej i mądrej litewskiej młodzieży. Žukauskas Šurajeva nazywa właśnie „projektem” konserwatystów, poprzez który realizują własne cele polityczne. Można tylko domyślać się, o jakie „projekty” rozmówcy chodzi.
Być może tak też, że „projekt” w pewnym momencie wyszedł z roli, jaką mu rządzący przypisywali – przedstawiciela litewskiej młodzieży. Młodzieży progresywnej, zaangażowanej, nie obojętnej. Stał się sam sobą, a nie tym, za którego chciała malować go władza. Jak rozważa Žukauskas, „wygląda, jakby ktoś celowo prowokuje O. Šurajeva organizować Sejm Litwy, a wraz z nim i kompromitujące system polityczny, poniżające szou. Przecież gdy tylko w Sejmie Šurajeva zauważyli, uśmiechali się i mu rękę uścisnęli i Garielius Landsbergis, i Ingrida Šimonytė, ostatnia naprawdę wysokiego intelektu...”. Pytanie Żukauskasa: czy w swym otoczeniu trzymać osobę, która „wyzywa polityków najbardziej obleśnymi epitetami i pozuje bez majtek” jest politycznie rozsądne?, wydaje się być retoryczne.
Może chodzi po prostu o ograniczoność litewskiej elity politycznej. Tak przynajmniej incydent w Sejmie próbuje tłumaczyć parlamentarzystka i profesor akademicki Vilija Targamadze. Przyznała, że jako wykładowca akademicki była zszokowana zajściem, które musiała oglądać na własne oczy. „Pytam siebie często, co to jest człowiek ograniczony? Ograniczony człowiek – to nie ten, który zna swe granice, tylko ten, który swych granic nie zna”, szukała odpowiedzi na nieobyczajny skandal w Sejmie w warstwie filozoficznej pani profesor.
Konserwatyści afiszując w przestrzeni publicznej młodzież litewską typu Šurajeva udowodnili tylko tyle, że nie znają swych granic...
Tadeusz Andrzejewski
radny rejonu wileńskiego
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.