W wywiadzie dla radia „Laisvoji banga" nowo upieczona minister była szczera i autentyczna. Zapytana przez dziennikarza, co sądzi o aborcji, problemów z odpowiedzią nie miała żadnych. „Pozicija turėjo aiškią", napisał jeden z portali cytujących panią minister.
Otóż, zdaniem szefowej resortu, którego obowiązkiem jest piecza nad życiem i zdrowiem obywateli, „aborcji nie należy kobietom bronić, gdyż jest to prawo do ich decyzji". Innymi słowy, dziecko prawa do życia nie ma, bo kobieta ma mieć prawo do decyzji, czy mu pozwolić narodzić się, czy nie pozwolić. Logika minister zaiste darwinowska głosząca, że wyżywa tylko silniejszy gatunek. Słabszego i bezbronnego można zabić i nazwać to jeszcze prawem kobiety.
Ale to tylko początek, jeżeli chodzi o „postępowe" poglądy byłej rzeczniczki praw dziecka, jakby makabrycznie nie brzmiało to zdanie w podanym kontekście. Podczas wywiadu bowiem dziennikarz zdaje Šalaševičiūtė kolejne podchwytliwe pytanko interesując się, co nowa minister sądzi na temat eutanazji. Ale minister i w tym przypadku nie daje się zbić z „progresywnego" tropu dając do zrozumienia, że w kwestii uśmiercania osób cierpiących, chorych i niedołężnych również jest, co się nazywa, otwarta na wszelkie możliwe opcje.
Jedynie że społeczeństwo jak na razie nie jest jeszcze, zdaniem indagowanej, przygotowane na „nowoczesne" rozwiązania, dlatego w tej materii potrzebna jest „plati diskusija". „Mamy przykład Belgii, gdzie rodzice mogą zadecydować w sprawie eutanazji swych dzieci. Ta nowo przyjęta regulacja prawna wywołała dużo dyskusji. Dlatego, uważam, my również powinniśmy rozpocząć o tym dyskutować", tonuje na początek ostrze swej wypowiedzi minister zdrowia uspakajając, że projektów prawnych w tej materii na razie nie szykuje. Jednak już w następnym zdaniu nie jest w stanie ukryć swego bardzo „postępowego" poglądu również w tym temacie. „Uważam, że taka ustawa (o eutanazji, znaczy się, mój przypis) pomogłaby rozwiązać problemy człowieka, któremu trudno się żyje...", rzekła pani minister. Czyli zastrzyk z trucizną i „problemy człowieka, któremu trudno się żyje", mamy z głowy - oto sposób szefowej resortu zdrowia na problemy ciężko schorowanych ludzi.
Mnie jednak w takiej sytuacji pytanie jedno nasuwa się jakby samo: „Czy ministerstwo, którego stery Šalaševičiūtė właśnie przejęła, ma się nadal nazywać resortem zdrowia, czy należałoby go przemianować bardziej adekwatnie do poglądów jego kierowniczki, na ten przykład Ministerstwo śmierci nienarodzonych i przestarzałych.
Cóż, tak „postępowej" minister niedługo zazdrościć nam będą nawet Belgowie czy Holendrzy, pionierzy wszelkiej „nowoczesności" i „postępu". Šalaševičiūtė mogłaby bowiem i ich zakasować, bo jest nie tylko osobą idącą z duchem czasu, ale na dodatek czyniącą to wszechstronnie.
Będąc jeszcze w Sejmie starała się np. wdrożyć na Litwie bardzo „progresywne", na modłę norweską, prawo dotyczące ochrony praw dziecka. W Norwegii, jak by ktoś nie wiedział, „progres" w tej materii jest zaiste imponujący. Czujni urzędnicy socjalni dziecko rodzicom mogą zabrać tam, co się nazywa, na zawołanie. Na przykład na donos „osoby życzliwej" o przemocy werbalnej pomiędzy małżonkami. Taki sygnał zgodnie z norweskim prawem już może być wystarczającym powodem, by rodzice byli pozbawieni praw rodzicielskich. Oczywiście spektrum możliwości norweskich urzędników jest znacznie większe. Może w niego wchodzić chociażby niewystarczająca zaradność ekonomiczna rodzicieli. Wtedy też latorośle z myślą o ich dobru mogą być rodzicom odebrani.
Gwoli sprawiedliwości i z ulgą prawdziwą muszę przyznać, że litewski Sejm nie podzielił norweskich fascynacji Šalašavićiute, ale już sam fakt inicjatywy posłanki faktem pozostaje.
A nam w takiej sytuacji pozostaje już tylko uprzedzić litewskich staruszków, rodziców i dzieci trzymać się jak najdalej od „minister zdrowia" Šalaševičiūtė. Wyjdzie na zdrowie.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
jak wspomniał Mirek, za aborcją dziwnym trafem są ci, którym udało się urodzić. Ta smutna prawda sprawdza się również w przypadku nowej minister, której najwyraźniej wydaje się, że zajęła stanowisko nie ministerialne, a stanowisko pana życia i śmierci...
Tu jeszcze jeden cytat Reagana:
"Abraham Lincoln uważał, że nie moglibyśmy przetrwać jako wolny kraj, gdyby jedni ludzie mogli decydować, że inni nie urastają do wolności i dlatego powinni być niewolnikami. Podobnie my nie możemy przetrwać jako wolny naród, gdy jedni ludzie mogą decydować, iż inni nie dorastają do tego, aby żyć i dlatego powinni być zabici przed narodzeniem czy nawet już po narodzeniu"
W Polsce ks. Sowa uchodzi za "liberała" w poglądach, jakkolwiek dziwnie to brzmi w odniesieniu do duchownego.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.