Ameryka wraca do „cywilizacji życia” – lewica w szoku

2022-07-08, 10:47
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Pod koniec czerwca Sąd Najwyższy USA, który za oceanem jest odpowiednikiem naszego Trybunału Konstytucyjnego, orzekł niezgodność z Konstytucją tzw. „prawa do aborcji”. Uznając za błędną decyzję z roku 1973 w sprawie Roe vs. Wade, sędziowie orzekli, że amerykańska „Konstytucja nie odnosi się do aborcji i nie jest ona chroniona domyślnie żadnym przepisem konstytucyjnym”.

 Uchylenie wyroku Roe vs. Wade oznacza, że znika stanowe prawo do aborcji. Teraz to parlamenty poszczególnych amerykańskich stanów będą samodzielnie tworzyły prawo dotyczące ochrony życia dzieci nienarodzonych. Niemal połowa z nich już uchwaliła albo ma gotowe do wprowadzenia w życie prawo ograniczające aborcję. Jest to zatem decyzja przełomowa dla Stanów Zjednoczonych, przywracająca największe i najpotężniejsze na świecie mocarstwo do „cywilizacji życia”. Ponadto przykład Ameryki odwracającej się od praktyk zabijania dzieci nienarodzonych może być zaraźliwy. Może zachęcić inne kraje do pójścia tą samą drogą.

Dlatego postawa sędziów Sądu Najwyższego USA jest naprawdę godna uznania i szacunku. Kluczowe były trzy ostatnie nominacje prezydenta Trumpa do Sądu Najwyższego, który wyznaczył tam sędziów Neila Gorsucha, Bretta Koranaugh oraz Amy Coney Barett. Spowodowały one, że większość w amerykańskim Sądzie Najwyższym zdobyli sędziowie konserwatywni, chroniący życie ludzkie. Mimo wściekłej nagonki lewicy i aborcjonistów, którzy próbowali zastraszyć konserwatywnych nominantów, urządzając pod ich domami sabaty nienawiści, sędziowie nie ugięli się i anulowali decyzję swych poprzedników z roku 1973. Zrobili to nie tylko zgodnie z własnym sumieniem, ale też zgodnie z literą amerykańskiej Konstytucji. Warto przypomnieć bowiem, że orzeczenie w sprawie Roe vs. Wade zapadło na gruncie czysto ideologicznym i nie miało żadnych podstaw prawnych. „Było skandalem i wszyscy o tym wiedzieli” – przypomina historię sprzed niemal 50 laty polski eurodeputowany, profesor Ryszard Legutko. Wówczas sędziowie „prawo do aborcji wywiedli z prawa do prywatności”, choć w amerykańskiej Konstytucji nie ma czegoś takiego jak prawo do prywatności i nigdy nie było”, wyjaśnia wysokie zdolności interpretacyjne amerykańskich sędziów polski profesor. „Wymyślono to od czapy i na tym zbudowano argumentację”, krótko i dobitnie podsumowuje sztuczki prawne lewicy i jej orędowników w togach sędziowskich Legutko.

I rzeczywiście argumentacja prawna sędziów z roku 1973 jest co najmniej karkołomna. Jej sens jest z grubsza taki, że skoro kobieta ma prawo do prywatności, to z tego wynika, iż jest władna podjąć decyzję, by zabić własne dziecko. Jadąc taką logiką myślenia szerzej, to można wyinterpretować sobie, co tylko chcesz. Na przykład, skoro ktoś ma prawo do prywatnego życia, to może też prywatnie zadecydować (i tutaj można wpisać dowolny absurd, który tylko stuknie nam do głowy)... no chociażby, że mogę zabijać wszystkie wiewiórki w parku, bo pogarszają one komfort mojego życia, gdy w nim relaksuję się. Logiczne? Jak cholera, jak u amerykańskich sędziów...

Ale – być może – lepiej zrozumiemy, jak  decyzja w sprawie Roe vs. Wade w ogóle mogła zapaść w najwyższym, jak by nie było, gremium prawnym w Ameryce, gdy wgłębimy się w atmosferę tamtych czasów. W jakiej atmosferze sędziowie podejmowali decyzję przed 50 laty, opisuje profesor Bernard Nathanson, czołowa postać amerykańskiej rewolucji w dziedzinie „zdrowia reprodukcyjnego”, jak by to dzisiaj brzmiało, w swym eseju zatytułowanym „Wyznania eks-aborcjonisty”. Profesor Cornell University zanim się nawrócił, był zaliczany do czołowych amerykańskich aborcjonistów. Prowadził największą klinikę aborcyjną w Stanach. Przyznał się do dokonania 75 tysięcy aborcji. W 1968 roku Nathanson został jednym z założycieli National Abortion Rights Action League (NARAL), która postawiła sobie za cel doprowadzić do zalegalizowania aborcji w USA. By go osągnąć, Liga wypracowała określoną taktykę, którą Nathanson po swym nawróceniu opisał w szczegółach.

Pierwszym krokiem, jaki miał przynieść sukces, było przekonanie mediów amerykańskich, że akceptacja dla aborcji jest znakiem „oświeconego liberalizmu”. – Wiedzieliśmy, że gdyby przeprowadzono sondaż, to przegralibyśmy z kretesem, bo absolutna większość Amerykanów nie popierała wtedy aborcji, przypomina po upływie czasu swe wstydliwe zachowania amerykański ginekolog. Co więc robili aborcjoniści? Podjęli kampanię kłamstw. Kłamstw bezczelnych, bez żadnych zahamowań. Publikowali np. „dane statystyczne w oparciu o fikcyjne sondaże”. Zmyślali w nich na potęgę, by tylko zszokować społeczeństwo. Zmienić sposób jego myślenia. Mówili chociażby, że według najnowszych danych już 60 proc. Amerykanów popiera aborcję. Procenty oczywiście wzięte z chmur, ale tworzyły za to narrację, że gruba większość społeczeństwa jest za aborcją. Potem podawali jako „prawdziwe” dane, że w skutek nielegalnej aborcji rocznie umiera ponad 10 tys. Amerykanek, gdy rzeczywista ich liczba oscylowała pomiędzy 200-250. Twierdzili, iż w USA rok rocznie nielegalnie usuwa się ponad 1 mln ciąż, gdy prawdziwa ich liczba sięgała co najwyżej 100 tys.

Drugim krokiem w taktyce było bezpardonowe szkalowanie Kościoła katolickiego oraz jego hierarchów, przeciwnych aborcji. Słownictwa używano niewysublimowanego, jak dziś zresztą też. A więc Kościół był „wsteczny”, „zacofany”, „średniowieczny”, a księża odpowiednio – to „łajdacy” i „hipokryci”, bo sprzeciwiają się wolności. Przepraszam. Dziś poziom niewysublimowania znacznie w kręgach lewicy wzrósł. Cytować nie będziemy, bo każdy cytat podpadałby pod „mowę nienawiści”, którą lewica się na ogół brzydzi. No, za wyjątkiem tych sytuacji, gdy stosuje ją sama wobec chrześcijan.

I trzeci wreszcie krok w taktyce polegał na tym, by blokować dyskusję na poziomie naukowym w sprawie aborcji. Informacja naukowa o życiu dziecka w stanie prenatalnym była blokowana. Zamiast tego było twierdzone, że nauka nie jest w stanie rozstrzygnąć tego zagadnienia, bo jest ono filozoficzne. Swe wyznania profesor Nathanson kończy dosadnie: „Gdy dziś się cofam o dwadzieścia pięć lat, do tamtej odrażającej gry odbywającej się wśród ciał ciężarnych kobiet i ich mordowanych dzieci, zaskakuje mnie absolutny brak krytycyzmu wobec zadania, jakie sobie wyznaczyliśmy, całkowita moralna i duchowa pustka, leżąca u podstaw tego koszmarnego przedsięwzięcia (...). A przecież to, co robiliśmy, było po prostu podłe!”.

Joe Biden, prezydent USA i „katolik”, swymi komentarzami w kwestii decyzji Sądu Najwyższego tylko potwierdza, że taktyka profesora Nathansona i aborcjonistów z lat 70-tych obowiązuje nadal. Anulowanie „prawa od czapy” i przywrócenie litery Konstytucji Biden nazwał „tragicznym błędem Sądu Najwyższego”, „odebraniem konstytucyjnego prawa kobietom”, którego Konstytucja nigdy i nigdzie nie przewidywała, zauważmy. Czyli kłamstwo i manipulacja. W tym samym stylu zgrabnie manipulował szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Teodros Adhanom Ghebreyesus, gdy mówił, że „bezpieczna aborcja to opieka zdrowotna. Ocala życie”. Amerykańscy sędziowie, więc (w domyśle) życie odbierają. W Internecie jeden z komentatorów zwrócił jednak uwagę szefowi WHO, że nie zauważył on, iż „bezpieczna aborcja jest śmiertelnym zagrożeniem dla niewinnych dzieci, bo pozbawia ich życia”.

Mainstream liberalnej demokracji wyróżnia się tym, że deklaruje swe niezwykłe wręcz przywiązanie do praworządności, którą czci niemaże tak, jak Hindusi czczą święte krowy. Wyroki sądów są niepodważalne, a sędziowie są autonomiczni i niezawiśli w swych decyzjach, twierdzi mainstream, gdy orzeczenie sędziów jest po ich myśli. Gdy amerykańscy sędziowie podjęli decyzję w obronie dzieci nienarodzonych,  decyzję praworządną w każdym calu, zgodną z amerykańską Konstytucją, prawem, logiką, zdrowym rozsądkiem i prawdą, lewica i liberałowie swe poczucie praworządności głęboko ukryli we wstydliwym miejscu.


Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#11 Alicja 2022-07-19 13:39
Na taką decyzję długo trzeba było czekać ale było warto. Wreszcie obrońcy życia mają konkretny sukces który był możliwy dzięki wytrwałości i konsekwencji.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Jerzy 2022-07-17 16:43
Rewolucyjna lewica używa słów pełnych agresji, nienawiści, wrogości do wszystkich, którzy nie podzielają jej widzenia świata. Ale też wszystkich innych oskarża o rzekome nadużywanie siły. To jest oszustwo w czystej postaci.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 obserwator 2022-07-15 23:02
Matka Teresa z Kalkukty pytała retorycznie: Jeśli zgodzimy się, iż matka może zabić własne dziecko, jak możemy mówić innym ludziom, aby nie zabijali jedni drugich?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Anna 2022-07-15 23:00
Szkoda że w Europie nie ma podobnych tendencji, ale bądźmy dobrej nadziei.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Janina 2022-07-11 18:45
Szokujące i niesłychane - szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Teodros Ghebreyesus mówił, że „bezpieczna aborcja to opieka zdrowotna. Ocala życie”. Tak zostały pomylone podstawowe pojęcia i rola medycyny.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Andrzej 2022-07-11 14:55
Może od Ameryki ta obyczajowa normalność przejdzie także do Europy?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Teresa 2022-07-11 11:02
Wielki amerykański prezydent Ronald Reagan o zwolennikach aborcji wypowiedział kiedyś znamienne, nieco ironiczne słowa:

"Zauważyłem, że wszyscy którzy popierają aborcję zdążyli się już urodzić".

Trudno nie przyznać mu racji...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Ryś 2022-07-08 20:42
Niema większej i podlejszej zbrodni niż zabić bezbronne nienarodzone dziecko.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 Kulaj 2022-07-08 13:15
Tyle lat lewactwo oszukuje ludzi pod maską demokracji, ale nareszcie prawda zaczyna zwyciężać ! Mam nadzieję, że to początek końca tych zwyrodniałych lewaków
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Jan 2022-07-08 12:11
Ameryka wraca do normalności, oby jej śladem poszły inne kraje zwłaszcza zachodniej Europy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24