Spór Orlenu z „Lietuvos Geležinkeliai" jest dawny. Ciągnie się właściwie od początku inwestycji na Litwie (nawiasem mówiąc, największej w dziejach) polskiej spółki, która już na starcie miała pod górkę z litewskimi partnerami w biznesie, takimi jak „Klajpėdos Nafta" czy właśnie „Lietuvos Geležinkeliai".
Chodziło o wysokość opłat za wykorzystywanie infrastruktury, które to opłaty dla Orlenu zostały radykalnie podwyższone. O ile poprzedni właściciele możejskiej rafinerii, jak chociażby amerykański koncern Williams International, korzystali ze znacznych ulg ze strony litewskich spółek państwowych, o tyle płockiemu koncernowi już na dzień dobry te ulgi zostały cofnięte.
W początkowym stadium konfliktu biznesowego doszło nawet do sabotażu ze strony litewskich partnerów Orlenu. „Lietuvos Geležinkeliai" rozmontowały tor kolejowy prowadzący z Możejek na Łotwę po to, by uniemożliwić Orlenowi korzystanie z łotewskiego naftoportu po konkurencyjnych stawkach i wymusić na nim kupowanie usług u litewskich kontrahentów. Oczywiście po narzuconych przez nich cennikach.
Oficjalnie linia kolejowa na Łotwę została rozebrana, bo była stara i wymagała remontu. W rzeczywistości wszystkim było jasne, że to był tylko sposób na prowadzenie biznesu przez litewskie spółki państwowe. Potwierdza zresztą to sam przebieg „remontu", który jest prowadzony (do dzisiaj) w tempie, w jakim Kreml „remontuje" naftociąg „Drużba". Przypomnijmy, że naftociąg „popsuł się" zaraz po tym, gdy Możejki przeszły z rąk Jukosu do polskiej spółki.
Można więc rzec, że metody działania litewskich spółek państwowych okazały się zadziwiająco podobne do tych metod, jakich używają rosyjscy monopoliści z branży energetycznej kontrolowani przez Kreml. „Nam partija stroit' i żit' pomagajet", mogą zaśpiewać zatem jednym głosem, bo są siebie warci.
Orlenowi taka „pomoc" na Litwie odbija się czkawką od lat. Szczególnie dzisiaj jednak, gdy sytuacja makroekonomiczna na światowym rynku paliw jest bardzo trudna, płocki koncern ponosi dotkliwe straty właśnie najbardziej z powodu wybujałych kosztów infrastrukturalnych.
W roku 2013 manko wyniosło aż 94,3 mln USD. Wymusza to na koncernie redukcję mocy (aktualnie rafineria pracuje na minimalnej, bo zaledwie 60-procentowej mocy produkcyjnej), a nawet zwalnianie personelu. Tak naprawdę możejska rafineria, która jest największym płatnikiem do litewskiego budżetu, znalazła się na skraju bankructwa i potrzebuje wsparcia ze strony państwa.
Interes jest obopólny. Orlenowi zależy na wydobyciu się z dołku finansowego i ustabilizowaniu ekonomicznej sytuacji firmy, litewskiemu rządowi musi zależeć na wpływach, jakie rafineria poprzez podatki wpłaca do budżetu oraz, naturalnie, na utrzymaniu zatrudnienia.
Tymczasem nawet po spotkaniu kierownictwa Orlenu z premierem Butkevičiusem, który zapowiedział „adekwatne działania" ze strony państwowej spółki „Lietuvos Geležinkeliai", nic się nie zmieniło. Przeciwnie, litewskie koleje, pewnie w ramach „adekwatnego działania", podały do sądu płocki koncern aresztując w ten sposób jego aktywa. Wygląda to trochę tak, jakby litewskie państwo chciało zarżnąć kurę, która znosi złote jajka.
Przed kilkoma laty władze Polski podjęły polityczną decyzję kupując po znacznie zawyżonej cenie kupę złomu, zwaną rafinerią „Mažeikių Nafta", by w ten sposób pomóc Litwie uchronić obiekt ze strategicznej branży przed przejęciem przez kapitał rosyjski. Dziś Litwa wywdzięcza się Polsce za przysługę...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Skoro Litwa tego nie docenia proponuje sprzedać wszystko Rosji. Skoro wolą Rosjan niż Polaków to proszę bardzo!
Podejrzewam, że o tym więdzą. Możliwe, że i sprawa cała już w sądzie. Chyba, że słabych prawników mają.
To tylko jeden z przepisów tej dyrektywy złamany przez Koleje "Litewskie" przy "świadczeniu usług" Orlenowi. Jeśli spółka chce, może żądać naprawienia szkody z tytułu niezgodnego z prawem działania Kolei "Litewskich".
Musieliby strajkować gdzieś indziej. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem strajku z powodu odwołania 15% dodatków. Przecież firma jest na skraju bankructwa i musi oszczędzać. Bo jak zbankrutuje to wogóle wypłat i pracy nie będzie.
Zachowań Litwinów nie da się analizować ponieważ są irracjonalne. Zachowania te są wywołane nienawiścia do wszystkiego co polskie.
Znaczna wiekszość polaków z sympatią myśli o Litwie, pamietając skąd był Jagiełło. A co wy robicie?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.