Steponavićius pod lupę Temidy trafił przy okazji gromkiej sprawy korupcyjnej byłego lidera liberałów Eligijusa Masiulisa. Wtedy konfabulował, że do prokuratury na przesłuchania był wzywany jedynie jako świadek. Po pewnym czasie jednak się wyjaśniło, że Steponavićius był przesłuchiwany przez prokuratorów nie jako świadek, tylko jako „świadek specjalny”, a więc osoba, której prokuratura zamierza postawić zarzuty w momencie, gdy zbierze wystarczające dowody winy. Komiczne były wtedy tłumaczenia prominentnego liberała, że na przesłuchaniach nie orientował się w sprawie swego statusu. Nie wiedział ponoć, że jest świadkiem specjalnym, choć – jak wyjaśniali znawcy – musiał przed każdym przesłuchaniem się podpisać, że zapoznał się ze swym statusem w relacjach z prokuratorami.
No, trudno. Wtedy nie wiedział Steponavićius, teraz pewnie, kiedy zabrano mu immunitet, zorientuje się wreszcie, czego chce od niego prokuratura. Będzie musiał przypomnieć sobie w szczegółach swe relacje z MG Baltic, która hojnie finansowała zakładane przez posła fundacje, jak i jego osobistą kampanię w okręgu jednomandatowym. Potem przyjdzie czas na wytłumaczenie się ze swych głosowań w Sejmie, które – dziwnym trafem – wyjątkowo sprzyjały interesom sponsora.
Jednak – jak ujawniają media – do szykowania się odświeżania pamięci musi być przygotowany nie tylko sam Steponavićius, ale i najprawdopodobniej cała „wierchuszka” liberalnej partii. Sprawa politycznej korupcji, która pogrążyła już Masiulisa i właśnie ciągnie na dno Steponaviciusa, może być rozwojowa. Wynika z niej bowiem, że liberałowie wręcz za filozofię swego istnienia na scenie politycznej obrali toksyczny deal na styku biznesu i polityki. „Pieniądze wędrowały z kieszeni do kieszeni” – tak opisują media zawiłe mechanizmy nielegalnego, jak podejrzewają prokuratorzy, finansowania politycznej działalności liberałów przez struktury biznesu. Proceder kwitł od lat i za ten czas sięgnął setek tysięcy euro. Pomysłodawcami i inspiratorami zakładania różnego rodzaju fundacji o liberalnych proweniencjach, przez które potem pieniądze sponsorujących je firm pomagały budować polityczny wizerunek liberałów, byli sami przywódcy partii żółtych barw – Masiulis, Steponavićius, Gentvilas, Glaveckas i inni. Takie są ustalenia organów ścigania. A pytanko, czy rekiny biznesu hojnie finansowali liberalne fundacje tylko li z altruistycznych pobudek, zostaje do wyjaśnienia...
Te wyjaśnienia, obawiam się, mogą obalić kreowany wizerunek liberałów jako partii nowoczesnej, postępowej, posiadającej jakieś własne wizje. Istnieje poważna obawa, że zza parawanu postępowości i nowoczesności może wyłonić się zupełnie coś innego pokazującego, że partia eksmasiulisów jest w rzeczywistości tworem przypominającym skrzyżowanie podwładnego z przydupasem. Organizacją, którą sterują w dużym stopniu aktywa „patriotycznych” firm polotu MG Baltic. Arturas Zuokas, były szef liberałów, sugeruje wręcz, że to ten koncern stał za rozłamem w partii, bo chciał na przewodniczącego Liberalu sajudis zamontować zamiast niego właśnie Steponavićiusa. Nie wiem, na ile jest wiarygodny Zuokas we własnej sprawie, ale ogólnie po wszystkich rewelacjach prokuratury trudno oprzeć się wrażeniu, że liberałowie poprzez swój szczególny związek z rekinami litewskiego biznesu pasują bardziej na miano partii kieszonkowej niż na poważną organizację polityczną.
Obaczymy oczywiście, jak rozwojowa sprawa liberałów i MG Baltic potoczy się dalej. Jeżeli jednak zachowa swą dotychczasową dynamikę, obawiam się, że dla koncernu Kurlianskisa zabraknie milinów, by ocieplać swój nadszarpnięty aferami wizerunek.
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Tak sobie liberały "pożyczały" pieniądze...
Tak już jest jak ktoś się pcha do polityki i nie ma zamiaru pracować na rzecz społeczeństwa tylko na rzecz swoich kieszeni
A i tytuł niezwykle dobrze skrojony do rzeczywistości
Dwóch pierwszych Masiulisa i Stepanoviciusa już nie ma. Guoga sam odszedł. Źle się dzieje w państwie duńskim. Taka jest prawdziwa twarz liberałów wspieranych przez polskojęzyczne medium Okińczyca i jego "świty" z lietuviskim urzędnikiem Radczenko na czele
Swego czasu Guoga chciał to zrobić i go wyrzucili, głównie za sprawą Julki Mackiewicz. Czyżby o czymś wiedziała? Kto normalny i uczciwy nie chce oczyszczenia partii?
Skoro szefostwo tej partii jest umoczone w korupcję to być może należałby całą partię prześwietlić pod tym kątem. A jak trzeba to zdelegalizować, a winnych przykładnie osądzić.
Liberał Gintaras Steponavičius usłyszał zarzuty. Opuszcza partię
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.