Pisał o niej święty Mateusz ewangelista. W Biblii czytamy, że pojawiła się na wschodzie i wskazała drogę mędrcom (Trzem Królom) do nowo narodzonego Jezusa. Od setek lat naukowcy próbują ustalić, czym było opisane w Biblii zjawisko. Istnieją dowody na to, że w czasach, kiedy Jezus przyszedł na świat na niebie można było zaobserwować pewne planetarne koniunkcje.
Nie wszyscy astronomowie zgadzają się jednak z takim wytłumaczeniem. Teorie jest wiele. Być może była to supernowa, kometa, rozbłysk słoneczny, a może ustawienie planet? Część naukowców zakłada też, że słynna gwiazda tak naprawdę nigdy się nie pojawiła.
Na przestrzeni wieków pojawiło się wiele teorii tłumaczących, co tak naprawdę wskazało drogę mędrcom. W przeszłości niektórzy astronomowie sugerowali przykładowo, że Gwiazda Betlejemska była kometą lecącą w pobliżu Ziemi.
W ostatnich latach coraz częściej mówi się, jakoby za Gwiazdą Betlejemską stała koniunkcja planet, na przykład Jowisza i Saturna w 7 r. p. n. e. Wówczas w stosunkowo krótkim czasie planety aż trzy razy ustawiły się w jednej linii. Astronomowie mogli odebrać to jako zwiastun czegoś wyjątkowego. Takie wytłumaczenie nie jest niczym nowym. Johannes Kepler pisał o tym już w XVII wieku. Cóż, astronomowie nie ustają w badaniach, może więc wkrótce się dowiemy… Tymczasem – dla nas, pojawienie się Gwiazdy to znak – pora zasiadać do wigilii.
Rota