Czy jest na to rada?
Nie możemy od siebie wymagać, że zawsze będziemy produktywni, wypoczęci i mieć dużo energii do pracy. Pamiętajmy, że mamy gorsze dni, dlatego lepiej nie zaczynać pracy po urlopie – mówiąc potocznie – z „grubej rury”. Nie planujmy na pierwszy dzień 30 zadań, ale stopniowo intensyfikujemy pracę – początkowo pomyślmy raczej o pięciu zadaniach. Powoli się rozkręcajmy i wdrażajmy, nie rzucajmy się od razu na głęboką wodę.
Myślisz, że wypoczęty po urlopie mózg pozwoli Ci wpaść na najbardziej kreatywne pomysły? Choć może Ci się wydawać, że Twoja głowa po wakacyjnym relaksie pełna jest nowych idei i ciekawych rozwiązań, to jednak nie porywaj się od razu z motyką na słońce. Na pierwsze dni po urlopie zaplanuj takie działania, które nie wymagają od Ciebie wielkiego wysiłku, a najbardziej ambitne projekty zostaw na później – kiedy ryzyko popełnienia błędów będzie mniejsze.
Jeśli jesteś typem „skowronka”, który lubi zrywać się o świcie – lepiej zacznij pracę wcześnie rano. „Sowom” łatwiej będzie rozpocząć pierwsze dni po urlopie w pracy o późniejszych godzinach. Jeżeli Twoje miejsce pracy pozwala na takie (banalne, jak mogłoby się wydawać) rozwiązania, to łatwiej będzie Ci ograniczyć ryzyko stresu pourlopowego.
Jeśli nie czujemy się na siłach, by podejmować jakąkolwiek aktywność fizyczną, spadek nastroju wywołany pourlopowym napięciem możemy „leczyć” nawet zwykłą rozmową. Wbrew pozorom do tej pory nie wymyślono skuteczniejszego sposobu, by radzić sobie z pierwszymi objawami depresji w początkowej fazie. Wsparcie otoczenia i kontakt z osobami, z którymi możemy podzielić się swoimi problemami, pozwala nam złagodzić stres oraz pozostałe symptomy syndromu napięcia pourlopowego.
"Rota"